Rozdział dwudziesty drugi

8.2K 791 90
                                    

Cześć i czołem, kluski z rosołem ♥


Miłego czytania! ♥

***

Po przyjściu do pokoju, pod który zostałam odprowadzona przez Teda, szybko usnęłam. Umówiłam się z nim jutro o tej samej godzinie pod moim pokojem. Mieliśmy razem zacząć poszukiwania Klary. Pasowało mi to w stu procentach.

Gdy tylko rano otworzyłam oczy, pomyślałam o Krzyśku, o tym, że muszę z nim porozmawiać i przeprosić. Czekałam na przyjście wiedźmy, która otworzyłaby drzwi od mojego pokoju, który aż do jej przyjścia powinien pozostać zamknięte. Jednak nie były, każdej nocy były lekko uchylone, by nie zatrzasnęła się w środku klamka, którą teraz postanowiłam trzymać blisko siebie.

Wpadłam do stołówki błądząc oczami po ludziach, szukając tego jednego wyjątkowego. Jego oczy mignęły mi przed chwilę gdzieś w tłumie, by po chwili znowu zniknąć. Dużo ludzi dopiero przyszło, więc łazili niczym mrówki, we wszystkie strony. Postanowiłam się przejść i obejść całą stołówkę wzdłuż i wszerz.

Nigdzie go nie znalazłam. Podeszłam do szwedzkiego stołu, odwracając się by spojrzeć na stół Psów. Nikt tam nie siedział, nawet Psy. Czy oni też byli w tej super tajnej grupie szukającej Klary? To dlatego się z nim zadawali? Czy dlatego, że nic nie wiedzieli i stanowili dla niego super przykrywkę w nowej szkole? Tego nie wiedziałam, nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić Azora w roli przywódcy stada, jakiegokolwiek... Jak tak duża grupa ludzi poszła za nim tak w ciemno? I rozrosłą się do takiej potężnej liczby ludzi?

W sumie nie wiedziałam kto w tej "sekcie" jeszcze był, ile ich było i z jakich przyczyn się tam znaleźli. Ale mogłam się tylko domyślać. Spodziewałam się już wszystkiego.

Nagle na kogoś wleciałam i gwałtownie upadłam na pośladki. Poczułam silny ból w okolicach kości ogonowej, przez który mocniej zacisnęłam powieki, tak by się nie rozpłakać. Przetarłam twarz dłońmi i przeniosłam wzrok na osobę, która spowodowała całe to zdarzenie. Moja poważna mina zamieniła się w drobny, nieśmiały uśmiech. Osoba stojąca nade mną wyciągnęła rękę w moją stronę, przyjęłam ją z miłą chęcią i podniosłam z ziemi otrzepując pośladki.

- Cześć - wyszeptałam.

Spojrzał na mnie smutno i odwrócił wzrok na rozłożone jedzenie. Zamurowało mnie.

- Hej, nadal tutaj jestem! - zawołałam.za

Złapałam go za ramię i usiłowałam odwrócić w moją stronę, ale stał jak drewno i ani drgnął. klęłam w duchu i o mało co się nie popłakałam.

- Krzyś, proszę... - zaszlochałam.

Podał mi szklankę z wodą i spojrzał w moje oczy. Jego wzrok był smutny, ale stanowczy i intensywny.

- Po co mi to? - zapytałam drżącym głosem.

Nie patrzyłam na niego. Chciałam zrozumieć.

- Tak na wszelki wypadek, gdybyś chciała na mnie coś wylać wolałbym, żeby to jednak była woda.

Chwyciłam pewnie szklankę w dłoni i wylałam sobie jej zawartość na głowę. Moje długie włosy przykleiły mi się do twarzy, a chłopak patrzył oniemiały na strumienie wody, które spływały po mojej twarzy. Odłożyłam szklankę na stół i wpiłam się zachłannie w jego usta. Na początku był zaskoczony, ale odwzajemnił pocałunek, który po krótkiej chwili przerwałam, uśmiechnęłam się smutno jakby sama do siebie, odwróciłam się na pięcie i wyszłam ze stołówki.

***

I mamy następny ♥

Ile chcecie rozdziałów?

Wasza Kejti xx


Niedoszły Samobójca ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz