Rozdział szesnasty

5.4K 609 32
                                    

- Gotowi? - zapytałam, gdy staliśmy już pod drzwiami.

Uśmiechaliśmy się do siebie, nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz. Przyjaciele podążali za mną. Wyszliśmy z zaułka, który pewnie większość uważała za ślepą uliczkę, drogę donikąd, a nawet błąd w konstrukcji budynku. Ludzie byli autentycznie ślepi.

Weszliśmy na ostatnie piętro. W rękach każdy z nas miał spray czerwonego, krwistego koloru. Zaśmiałam się i napisałam na drzwiach oddziału zamkniętego ogromnymi, drukowanymi literami:

MORDOWNIA

Zaśmialiśmy się do siebie i przeszliśmy do pisania po ścianach. Całe trzecie piętro wyglądało teraz jak po napadzie grafficiarzy, którzy nie zbyt wiele potrafili. Całe ściany korytarzy pokryły się przekleństwami, ostrzeżeniami typu UCIEKAJ PÓKI ŻYJESZ i rysunkami takimi jak wisielec. Na sam koniec spryskaliśmy sobie na czerwono ręce i przejechaliśmy w trzech różnych miejscach nimi po ścianie. Wyglądało to jakby ktoś próbował się podnieść po ataku dzikich zwierząt i byłby cały we krwi. Zaśmialiśmy się na myśl o tym, jaka będzie reakcja ludzi, gdy jutro ujrzą ten korytarz.

Spakowaliśmy spraye do plecaka Teda i ruszyliśmy wolno w kierunku naszej jaskini. Mieliśmy mnóstwo czasu do pojawienia się jakichkolwiek dyżurnych, patrolujących korytarze w nocy. Przecisnęliśmy się przez szczelinę i wróciliśmy do Izolatki. Padliśmy na łóżko w tym samym momencie.

- Jak myślicie co jutro zrobią ludzie, gdy to zobaczą? - zaśmiała się Klara.

Zawtórowaliśmy jej.

- To będzie coś typu "Mamo?! Tato?! Ratuj mnie!" - zawył Ted.

Klara pacnęła go w ramię, nie chcieliśmy przecież, żeby ktoś usłyszał. Chłopak przeprosił dziewczynę krótko całując ją w czoło. Uśmiechnęłam się sama do siebie, cieszyłam się ich szczęściem. W tamtym momencie jednak miałam też ochotę się rozpłakać. Uświadomiło mi to jak wiele znaczył dla mnie Krzysiek i jak wiele znaczyło to, że go z nami nie ma.

Powiedziałam im, że ja się już pójdę spać, bo głowa mnie boli i odwróciłam się na drugi bok. Patrzyłam w ścianę już dobre czterdzieści minut. Jedyne co było słychać w pokoju to pocałunki pary. Zastanawiałam się czy nie robią tego przy mnie, bo się wstydzą czy po prostu nie chcą, żebym się źle poczuła z powodu tego, że oni mają siebie, a ja tak naprawdę nie mam nikogo... Nikogo, kto byłby teraz przy mnie w tym trudnych chwilach.

W końcu walczyłam o jego życie...

Nie mogło go być ze mną...

Ale już niedługo.

Część druga planu wykonana: ZASTRASZENIE.

***

Smutno coś, no nie? :'(

Wasza Kejti xx


Niedoszły Samobójca ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz