Część Druga, Wojna wisi w powietrzu (2,1)

145 12 0
                                    

Zimny powiew wiatru smagał moją nagą skórę już od dobrych dziesięciu minut, gdy wisiałam przywiązana rękami do sufitu, ledwo sięgając podłogi. Miałam na sobie jedynie poszarpaną, skąpą sukienkę. Wessa leżała związana w przeciwległym kącie pomieszczenia. Miała mocne więzy na nadgarstkach i kostkach. Na jej policzku lśniła jeszcze świeża krew. Na mojej twarzy pewnie było jej dużo więcej. Czułam jak skóra lepi mi się, a powoli zasychająca ciecz tworzy kruchą skorupę.

Znów spróbowałam uciec i znów się nie udało.  Bolały mnie wszystkie kości. Za każdy metr oddalenia się od celi, którą była Szara Komnata, dostawałam dziesięć batów. Ostatnim razem złapali mnie sto metrów za zamkiem.

Caleb głodował w celi, a Wil... W zasadzie nawet nie wiem, gdzie się podziewał, co robił. Od czasu, gdy ostatni raz widziałam go podczas publicznego pozbawiania mnie wzroku, już nigdy sie nie pokazał. Miał wtedy smutną, ale opanowaną minę. Najgorsze dla mnie było to, że nie wyglądał, jakby chciał  mnie obronić. Zastanawiałam się przez dużo czasu, czy mogli mu coś podać, ale doszłam do nijakiego wniosku. Wil był inny. Dopóki sam mi nie powie, nie dowiem się, co czuł.

Oczywiście, nie przestałam widzieć. Mój dar nadal dawał mi duże pole do popisu. Tylko czasem szwankował, nie pozwalał już zaglądać za mury i ściany niektórych domów. Coś zaczęło go ograniczać. Mijały dni i tygodnie. Powoli zaczynałam tracić nadzieję, ze ojciec, którego tak bardzo próbował tu zwabić Dimitrios, w ogóle się nie pojawi. Mogłam mieć jedynie nadzieję, że Madame nie zrobi niczego głupiego i nie pogorszy sytuacji. Że nie będzie chciała nas ratować.

Może to wyda sie trochę dziwne, ale dobrze wiedziałam, że to groziłoby wybiciem sporej ilości ludzi.

Z zamyślenia wyrwał mnie szczęk otwieranych drzwi. Zaskrzypiały zawiasy. Wessa otworzyła przymknięte oczy. Do sali wkroczył Dimitrios, za nim szedł Wil chowając wzrok po kątach. Gdy tylko  strażnicy wyszli spojrzał w moją stronę. Na jego twarzy malował się ból. Miał zaschniętą krew na szyi. Uśmiechnęłam się lekko. Zdziwił się. Odwrócił wzrok, by zerknąć na ojca, który przypatrywał się Wessie. {otem podszedł do mnie i delikatnie otarł krew z mojego policzka. Odsunął się w momencie, gdy Dimitrios odwrócił się w naszą stronę.

-Właśnie dowiedziałem się, że wasz, już nie długo świętej pamięci, ojciec przebywa na Jedynce. W Akademii- uśmiechnął się ironicznie.- Wypowiedziałem Beatrycze wojnę.

Westchnęłam cicho. W sumie mogłam się tego spodziewać, ale nie chciałam. Skoro mój ojciec kiedyś przyjaźnił się z Madame, to normalne jest, że w chwili kryzysu wieku średniego, wróci do starej przyjaciółki z nowymi problemami. Reakcja Dimitriosa byłą nie mniej przewidywalna.

-Phi- prychnęła Wessa.- Ludzie bez problemu sobie z tobą poradzą.

Zapadła ciężka cisza, podczas której jedynie mężczyzna sie uśmiechał.

-Być może- powiedział po chwili.- Ale załatwiłem sobie ich kapitulację.

Uniosłam lekko głowę.

-Bez znaczenia, czy na ich czele będzie stała Beatrys, czy  twój zafajdany ojczulek, Spyros. Gdy zobaczą ciebie, z nożem przy gardle, lub po prostu bliską śmierci, rzucą broń.

Przeklęłam w duchu. Nie chciałam, żeby miał racji, ale tak było.Wojna wisiała w powietrzu.

Zza drzwi wypadli strażnicy.

-Przybyli, panie! Dużo ludzi, zbrojnych. Nie pokonamy ich- zamartwiali się.

Dimitrios uśmiechnął się ironicznie.

-Rozkuć ją- warknął wskazując na mnie palcem.

Strażnik pośpiesznie wyciągnął klucz i odczepił moje ręce od łańcucha zwisającego z sufitu. Bezsilnie opadłam na podłogę. Chłodna, kamienna posadzka sprawiła, że zapiekłą mnie skóra. Mężczyzna złapał mnie za szyję i podciągnął do góry. Spojrzał na moje oczy, myśląc, ze nie mogę go ujrzeć.

Wil zagryzł wargę, ale posłusznie powlekł się za ojcem, dy ten cały czas trzymając mnie za gardło ruszył na mury. Gdy ciągnął mnie za sobą, łańcuchy skuwające mi kostki brzdękały robiąc niemiłosierny hałas.

Gdy wydostaliśmy sie na zewnątrz światło poraziło mnie w oczy. Chwilę potem dostrzegłam stojące sto metrów od murów tłumy. Wielką armię ludzi. Trójka z nich wysunęła się z tłumu. Z trudem rozpoznałam w jednej z nich Madame.

Dimitrios stanął w widocznym miejscu i ustawił mnie przed sobą. Zacisnął mocniej rękę. Wręcz poczułam jak moja twarz blednie. Zaczęło mi odrobinę brakować tchu. Trzy osoby podeszły jeszcze bliżej. Wil stanął obok ojca. Widziałam dokładnie twarz przestraszonej, ale opanowanej Madame i kamienną maskę jej towarzyszy.

-Niespodzianka, Spyros!- wrzasnął Dimitrios. Mężczyzna stojący pod murem podniósł wzrok, a w jego oczach dostrzegłam niedowierzanie.


Wojowniczka dwóch ŚwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz