3 2.

86 3 0
                                    

Podróż była długa i męcząca. Przez większość drogi wpół leżałam wsparta na ramieniu Wila i rysowałam mijane krajobrazy. Jedne wychodziły mi lepiej, inne gorzej, ale za każdym razem, gdy kończyłam, chłopak przerywał czytanie, patrzał uważnie i chwalił mój talent. Resztę jego czasu pochłaniało bawienie się moimi włosami i nurzanie w magicznym świecie książki G.R.R. Martina.

-Która to już część?- spytałam, gdy skończyłam szkicować alpejskie "wzgórza". Wil podniósł oczy znad strony i spojrzał na mnie.

-Dopiero druga Mel- odparł i zerknął na mój rysunek.- Jest przepiękny- powiedział. Sama też uważałam, że ten wyjątkowo dobrze mi wyszedł. Spyros ciekawie spojrzał w lusterko, więc podniosłam kartkę na odpowiednią wysokość. Kiwnął potakująco głową i znów skupił uwagę na drodze.

Nie odzywał się przez pół drogi. Na początku próbował zagaić rozmowę, ale nie było szans. Teraz był już prawie wieczór. Zbliżała się godzina dziewiętnasta. Wyjechaliśmy o siódmej, więc planowany czas przyjazdu miał mijać o zero zero. Wtedy będziemy musieli się tylko zameldować w hotelu, przespać i przygotować do drogi. Spyros zdradził przed wyjazdem z Polski, ze będzie nam towarzyszyć jego znajoma z Trójki, która mieszka teraz właśnie w Watykanie.

Tymczasem poprawiłam się na siedzeniu, pociągnęłam łyka kawy mrożonej kupionej na stacji i odprężyłam się przed dalszą podróżą.

Zdawało mi się, że jedynie przymknęłam oczy, a gdy je otworzyłam byliśmy już prawie na miejscu. Wil z zaciekawieniem przyglądał się mijanym budynkom. Książka leżała na plecaku, zamknięta, bez zakładki.

-Już skończyłeś?- spytałam zdziwiona. Powieść miała ponad tysiąc stron. Wzruszył ramionami.

-Tak- odparł po chwili.- Widziałaś?

Podążyłam za nim wzrokiem. Nad miastem górowała kopuła Bazyliki. Uśmiechnęłam się. Była ładnie oświetlona. Spyros skręcił w jedną z bocznych uliczek. Zatrzymał się przed jakąś kamienicą.

-New Heaven- powiedział.- To tutaj.

Spojrzałam na zegarek. Parę minut po zero zero. Genialnie.

Wytargaliśmy plecaki z bagażnika. Ulicą przemknęła zakapturzona postać  i zniknęła w bocznej uliczce. Wszyscy troje odprowadziliśmy ją wzrokiem.

-Maisie- powiedział uradowany Spyros. Podszedł do okna znajdującego się najbliżej drzwi i ściągnął z niego pudełko po zapałkach. Potrząsnął i coś zaalarmowało o swojej obecności. Ojciec wyjął klucze ze skrytki i nacisnął drzwi. Minęliśmy recepcję i udaliśmy się prosto do trzyosobowego pokoju.

Zajęłam pierwsze lepsze łóżko i od razu poszłam spać. Niby nic takiego nie robiłam, ale podróż była strasznie męcząca. Zwłaszcza, że już wcześniej byłam zmęczona.

Nie miałam snów. Już dawno się od nich odzwyczaiłam. Tej przygody z prawdą nie zaliczyłabym do snu. Nie, marzenia i koszmary senne zdecydowanie mnie omijały. Ale przez to czułam się bardziej wypoczęta, gdy wstawałam.

I tym razem,l gdy po całej przespanej nocy, podźwignęłam się z łóżka, byłam w dobrym humorze. Nie można nie zaprzeczyć, że moje włosy bywały w lepszym stanie, ale przecież nie o to chodziło.

Wil już dawno był na nogach. Spyros także. Siedzieli na jednym z wolnych łóżek, starannie zasłanych. Na drugim siedziała wyprostowana dziewczyna o brązowych włosach do połowy ramion i dużych ładnych oczach. Spojrzała na mnie z uśmiechem.

-Cześć śpiochu- odezwała się. Zmarszczyłam brwi. Czy ja o czymś nie wiem?- Jestem Maisie.

Potrząsnęła energicznie moją dłonią i znów odwróciła się do Spyrosa. Wzruszyłam prawie niewidocznie ramionami i przeszukałam plecak w poszukiwaniu podkoszulka. Wil zniknął na chwilę z pokoju, a ja zamieniłam T-Shirt z logo Nirvany na ten z logo Linkin Park.Potem sprytnymi trikami zmieniłam pod koszulką stanik, a pod kołdrą bieliznę. Gdy byłam gotowa wrócił Wil. Podał mi miskę pełną płatków zbożowych zalanych mlekiem i usiadł koło mnie.

Jadłam i przysłuchiwałam się rozmowie.

-Im szybciej wyruszymy tym lepiej- zauważył technicznie Spyros.

-Po co konkretnie mam was wpuścić do mojego wymiaru?- spytała podejrzliwie Maisie.

-Żebyśmy ostrzegli waszego króla przed wojną w Dwójce i Jedynce i poprosili uprzejmie, by nie popierał żadnej ze stron- wyrecytował Wil. Maisie spojrzała na niego spod rzęs.

-Mamy bardzo pokojowe zwyczaje i żaden z nich nie mówi o bezsensownej walce z innym wymiarem z woli opętanego zemstą szaleńca- warknęła. Uśmiechnęłam się pod nosem.

Spyros zagryzł wargę i zaczął nerwowo bębnić palcami o kolana. Przyjrzałam mu się uważnie. Wyglądał jakby był sie z myślami, rozważał wszystkie za i przeciw danej decyzji.

-Pamiętasz Athenę?- spytał, gdy Maisie stwierdziła już, że nie ma tu więcej do roboty i zaczęła kierować się do wyjścia.

-Oczywiście- odparła.- Ale ona znajduje się na Czwórce...

-Najszybciej jest przedostać się do Czwórki bezpośredni0o z Trójki, lub Dwójki. Dimitrios panuje już nad wszystkimi portalami w opanowanym przez siebie wymiarze, nie mam innego wyjścia...- załamał ręce.

-A po co właściwie miałbyś do niej wracać?- zaciekawiła się.- Nie było cię tam tyle lat.

-Boję się, że będzie następną osobą, której Dimitrios będzie szukał. Złapanie moich dzieci nie zajęło mu dużo czasu, choć było problematyczne- odparł cicho. Maisie zastanowiła się chwilę.

-I teraz cię wzięło na sentymenty i bohaterską postawę?- zaśmiała się, a potem spoważniała.- Dobra, zabiorę cię tam, prosto do drugiego portalu, ale nie licz na cuda. Ona pewnie nie będzie chciała się do ciebie odzywać.

Potem wszyscy zamilkli.

Trzeba było sie pakować. Żadne z nas nie miało z tym problemu. Większość rzeczy nie ujrzała jeszcze światła dziennego. Resztę upchnęliśmy gdzieś na wierzchu plecaków nie zważając na to, ze potem będzie trzeba sie martwić o te świeże.

Maisie była energiczną kobietą nie cierpiącą zwłoki. Wyglądała młodo, może dlatego, że nie należała do najwyższych, a uśmiech nie schodził jej z twarzy prawie nigdy. Ubrana w białe dżinsowe spodnie i zwiewną błękitną bluzkę, z przewieszoną przez ramię torebką i białą marynarką w ręce szła przed siebie w stronę Bazyliki na Watykanie. Nie zadawała sobie trudności, by sprawdzać, czy nadążamy za jej szybkim sprężystym krokiem.

-Jest Stróżem portalu- odezwał się Spyros dorównując mi kroku.- Tylko ona potrafi przebudzić portal ze stanu tak zwanego uśpienia, w którym się zwykle znajduje. Poznałem ją, gdy z Atheną i Dimitriosem przez Trójkę przedostawaliśmy się tutaj. Nic się nie zmieniła przez te dwadzieścia prawie lat.

Dalej szliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam zbytnio jak zareagować na tę uwagę. Myślałam, że Maisie może mieć ze dwadzieścia lat, a ona najprawdopodobniej tyle skończyła dwadzieścia lat temu.

Gdy dotarliśmy do Bazyliki kobieta pokazała coś ochroniarzowi, a ten przepuścił nas obok zabezpieczeń. Podążyliśmy za nią do jednej z bocznych naw i ustawiliśmy się przed obrazem. Maisie szybko wyszeptała kilka słów, nim zdążyłam przyjrzeć się dziełu. Bazylice, też nie miałam okazji się przypatrzeć. Kilka sekund po wejściu już ja opuszczałam.

Ten portal różnił się od lustrzanych tym, że jego powierzchnia była we wszystkich kolorach tęczy. Gdy do niego weszłam poczułam się, jakbym znów wracała na Dwójkę. Nie było to miłe wspomnienie.


Wojowniczka dwóch ŚwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz