Rzecz Święta z ust demona(2,9)

90 7 0
                                    

Myślę, że to była Czwórka. Że właśnie tam trafiłam tuż po zapłacie. Spłaciłam dług, a teraz oni w zamian coś mi pokażą. Nie mogłam się doczekać...


Targał mną wiatr. Miałem zamknięte oczy, ale wiedziałem, ze jestem gdzieś daleko, wysoko, w ciemnym, nieprzyjemnym miejscu. Powiewy powietrza niosły mnie przez przestworza. Moja skóra była lodowata, a ciuchy... Właśnie, gdzie one były?

Dopiero po chwili ogarnąłem, że jestem nagi. Przestraszony otworzyłem oczy, ale zaraz je zamknąłem. Wiatr zawiał mi prosto w twarz i nagle poleciałem do tyłu. Zamachałem rękoma i zacząłem spadać. W amoku strachu nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

Bałem się upadku. przygotowałem się na niego. Czekałem długo, ale on nie nadchodził. W końcu zacząłem zwalniać i trochę się uspokajać. Serce przestało mi tak szybko bić. Zawisłem w powietrzu.

Dookoła mnie roztaczała się ciemność. Nie widziałem nic prócz swojego ciała, które lśniło dziwnie. Zacisnąłem pięści. Miałem wydłużone paznokcie i ich końce wbiły mi się boleśnie w dłonie. Syknąłem. Echo poniosło się głośniej niż bym się kiedykolwiek spodziewał. Rozejrzałem się mrużąc oczy, lecz nie dostrzegłem prócz wszechobecnego mroku.

Wtedy z odrętwienia wyrwał mnie donośny głos, którego echo raziło moje bębenki uszne.

-Wilhelmie!- wzdrygnąłem się słysząc pełną nazwę mojego imienia z ust kogoś, lub czegoś, innego niż Madame.

-Kim jesteś?- palnąłem bez zastanowienia.

-Jestem głosem tego, który mnie posłał!- zabrzmiała odpowiedź. Zadrżałem.

-Czego chcesz?- spytałem siląc się na miły ton.

-Pokazać ci prawdę- oznajmił głośno. Skrzywiłem się. Znałem sporo prawdziwych rzeczy i żadna z nich, no prawie żadna, nie była zbyt miła. Obawiałem się, że ta będzie kolejnym rozczarowaniem.

-Nie lękaj się!- poprosił inny, bardziej miękki i delikatny, ale równie głośny, głos. Zagryzłem wargę.

-Jesteś gotowy?

Zastanowiłem się. Oczywiście, że nie!

Mimo wszystko lekko kiwnąłem głową. Powietrze wokół mnie mocno zawirowało i porwał mnie potężny wiatr. Zamachałem rękoma próbując utrzymać jako taką pozycję siedzącą i poszybowałem w nieznane.

Przez myśl przeszło mi, że nieźle się wkopałem.


Moje nogi unosiły się kilka centymetrów nad ziemią, a każdy krok, milimetr do przodu, napędzany był silnymi podmuchami powietrza. Czułam się niepewnie, ale to mnie fascynowało. Jakbym latała.

Towarzyszyło mi ćwierkanie ptaków i delikatny szum liści tańczących na wietrze.

-Melissso!-cichy, spokojny głos przedarł się przez kurtynę otaczających mnie dźwięków i raz po raz wyśpiewywał moje imię zabawnie wyciągając "S". Zaśmiałam się, sama nie wiem czemu.- Prawda czeka na ciebie.

Słysząc te słowa automatycznie spoważniałam. Prawda wymaga powagi... i odwagi.

-Czy jesteś na nią gotowa?- prychnęłam w odpowiedzi na to pytanie. Oczywiście, ze nie jestem. Nie da się być gotowym na prawdę.

Głos jednak uznał to chyba za zgodę. Wiatr wzmógł się i porwał mnie w swój szalony taniec. Nie miałam szans zobaczyć, dokąd zmierzam. Wokół mnie było jedynie światło. W końcu poczułam, że zwalniam, a potem zatrzymuję się. Przez chwilę czułam się jak po przejażdżce na rolercosterze. Potem moimi myślami zawładnęła ciekawość. Chciałam dowiedzieć się wszystkiego, co ten głos miał mi do pokazania. Czułam, że znajdę tam jakąś odpowiedź na dręczące mnie pytania.

Wojowniczka dwóch ŚwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz