Bitwa na poduszki(2,6)

127 8 5
                                    

-Nie czuję się z tym dobrze- były to ostatnie słowa, jakie usłyszałam w Drugim wymiarze. Potem moje ciało ogarnęła chwilowa srebrzysta pustka i nagle znalazłam się w Jedynce, u siebie w domu. Słowa te pochodziły z ust Sepchery i brzmiały w nich czyste nuty żalu i powątpiewania we własne czyny. Bez zastanowienia puściłam je w niepamięć.

Mała armia zdążyła już rozlokować się po wolnych pokojach i klasach, Madame kazała przygotować dla wszystkich posiłki i wysłała nas do umycia się. Jak ona to ujęła? Każdy wielki człowiek musi mieć trochę czasu dla siebie, na przemyślenia pod prysznicem... Parsknęłam wtedy śmiechem i na wyścigi z Wilem pobiegłam do części sypialnianej. Tam rozminęliśmy się i każdy trafił do własnego pokoju.

Zgarnęłam z szafy luźną, czarną koszulkę odsłaniającą pępek, świeżą bieliznę i szare dresowe spodnie z krokiem w połowie ud. Chciałam czuć się jak w domu, a do tego potrzebowałam luźnego stroju i miłej atmosfery.

Z optymistycznym nastawieniem weszłam do łazienki. Jakby się zastanowić, byłam tu drugi raz. Pierwszy jednak nie liczył się zbytnio. Teraz miałam okazję przyjrzeć się wszystkiemu. Turkusowym ścianom, białym kafelkom na podłodze ułożonym w charakterystyczne wzory, ogromnemu lustru ze złotą ramą na ścianie nad umywalką, ceramicznej umywalce osadzonej na białej niedużej szafce, wbudowanej w ścianę wannie ze szklanymi przesuwanymi drzwiami i prysznicem, a nawet niebieskiemu dywanikowi i widokowi za oknem. Moje oczy powoli przeskakiwały z jednego obiektu na drugi i syciły się tym, co dostrzegały. Im więcej szczegółów, tym lepiej. Lubiłam szczegóły.

Po chwili stania zdjęłam z siebie czarną sukienkę od Natalii, niedbałym ruchem rzuciłam ją na podłogę i odsunęłam drzwi wanny. Wzięłam głęboki wdech i skrzywiłam się. Zdecydowanie powinnam się wykąpać. Przestąpiłam wysoki próg i zamknęłam szczelnie wrota do tej istnej łaźni. Zaczepiłam baterię prysznica wysoko nad głową i puściłam gorącą wodę. Stanęłam centralnie pod strumieniem cieczy, uniosłam lekko głowę, zamknęłam oczy i zaczęłam marzyć.

W zasadzie, to nawet nie pamiętam, co wyśniłam na tej jakże podobnej do snu jawie. Myśli przemykały przez moją głowę tysiące razy na minutę. To myślałam o jednym, to o drugim, a z trzeciego tematu w mig przeskakiwałam na czwarty. Zastanawiałam się nad słowami Sepchery, które dziwnym trafem właśnie teraz pojawiły się w mojej głowie. Potem zwęszyłam podstęp w słowach Dominika.

W zasadzie, to nie było to jawne kłamstwo, ile wyminięcie prawdy. Nadal brakowało odpowiedzi na moje pytanie, ale czułam, że dobrze ją znam. Dominik, jak każdy brat, kochał siostrę i wbrew temu, co mówił, jeszcze mi nie wybaczył. Tylko czemu wcześniej nie dostrzegłam w nim tego kłamstewka?

Wtedy przypomniałam sobie słowa kuzynki. Nie jesteś jedyną Półkrwi. Ale przecież on mówił, że jest człowiekiem.

Gorąca woda spłynęła mi po powiekach.

A może ma dar przekonywania? Sugestię? Może dlatego tak łatwo mu uwierzyłam? Dlatego wszyscy mu uwierzyliśmy...

Nagle zamiast gorącej wody na moją głowę zaczęła lać się lodowata ciecz. Nagła zmiana temperatury sprawiła, że pisnęłam, a skóra zaczęła mnie piec. Automatycznie sięgnęłam ręką do termostatu, ale ustalona przeze mnie temperatura nadal tam widniała. Zdziwiłam się, ale pomyślałam, że może po prostu za długo tam siedzę. Szybko namydliłam się, a potem z bólem na ustach zmyłam z siebie mydło. Zaczęłam się powoli przyzwyczajać do zimna.

Sięgnęłam po ręcznik, po czym przypomniałam sobie, że zapomniałam go przygotować. Lekko zmarznięta wyszłam z wanny zostawiając mokre ślady na szklanych drzwiach. Po moim ciele spływała woda znacząc po podłodze moją ścieżkę, aż do drzwi łazienki.

Podeszłam do szafy przeczesując ręką włosy. Otworzyłam ją i spojrzałam na górną półkę, gdzie znajdowały się ręczniki. Skrzywiłam się i spróbowałam sięgnąć jeden. Bez zamierzonego skutku. Byłam za niska na te meble.

Wtedy ktoś złapał mnie jedną ręką w tali, wychylił się i sięgnął leżący na szczycie ręcznik. Zamarłam pod wpływem tego dotyku. Ciepło jego ciała zetknęło się z chłodem mojej skóry i poczułam delikatne pieczenie. Jedną ręką złapałam za ręcznik, a drugą za jego dłoń. W mig owinęłam się materiałem i odwróciłam.

-Szkoda, ze nie widzisz swojej miny- mruknął Wil z wyraźnym rozbawieniem.

-Powaliło cię?- naskoczyłam na niego.- Jak jeszcze raz będziesz chciał sprawdzić czynniki powodujące zawał, to mnie uprzedź!- wybuchnął śmiechem, a ja odwróciłam się udając obrażoną. Złapał mnie za ramię i odwrócił do siebie.

-Wyglądałaś przepięknie- wyszeptał patrząc mi w oczy.

Cmoknęłam go w nos.

-A teraz, to już nie?- spytałam przekornie i uciekłam do łazienki.

-Hej! To nie fair!- usłyszałam zza zamkniętych drzwi.

Szybko ubrałam się w przygotowane wcześniej ciuchy i wyszłam z dusznego jeszcze pomieszczenia.

-Życie nie jest fair- mrugnęłam do niego, a on posłał mi jeden ze swoich rozbrajających mnie uśmiechów.- W mojej wannie nagle zabrakło ciepłej wody, wiesz coś o tym?

Spojrzał w sufit z przekonaniem, ze znajdzie tam odpowiednią odpowiedź.

-Nie mogę z całą pewnością zaprzeczyć stwierdzeniu iż zaprzeczenie tego oznajmienia byłoby złe- oznajmił z uśmiechem. Wskoczyłam na łóżko i zastanowiłam się chwilę. Stanął przed ścianą naprzeciw mnie z zawadiackim uśmiechem.

Krzyknął, gdy trafiła go rzucona przeze mnie poduszka. Potem dostał jeszcze jedną i kolejną. Próbował bezskutecznie uchylać się przed ciosami.

-Dobra- powiedział przekrzykując mój śmiech.- Poddaję się! To ja byłem!- roześmiałam się znów.

Zamknęłam oczy i wyciągnęłam się na kołdrze. Po chwili zgięłam się w geście obronnym przed lecącą poduszką.

-Odwet!- wrzasnął uradowany Wil i zaczął rzucać poduszkami. Niektóre łapałam, inne same (do) mnie trafiały. Rozgorzała prawdziwa wojna na poduszki doprawiona całą masą śmiechu.

Nagle Wil spoważniał. Odłożył trzymaną poduszkę.

-Madame przysłała mnie, bo robi naradę- powiedział stojąc nieruchomo i patrząc na mnie uważnie.

-Ups- podniosłam się z łóżka i poprawiłam bluzkę.- Lepiej chodźmy.

Skinął głową i przeczesał palcami zmierzwione włosy. Wyszliśmy na korytarz.


Hey, hay, hello! Z tej strony autorka tego opowiadania/książki. Widzę, że to czytasz, mam też szczerą nadzieję, że Ci się podoba, ale na wszystkie jednorożce z Harry'ego Pottera! Jeśli już coś o tym, czy wcześniejszym rozdziale pomyślałeś, nie bój się tego głośno wyrazić! Komentarze nie gryzą, wiem, bo sama piszę ich dużo przy dwóch czytanych przeze mnie opowiadaniach. Jeśli masz jedną małą chwilę, a z samego faktu,że tu zajrzałeś wiem, że masz i to nie jedną, to weź się w garść i wysil na napisanie choćby jednej minki! Ja to na serio docenię! Uwielbiam, gdy ludzie komentują i nie boją się wyrażać swoich uczuć! Come on! Chcę wiedzieć, co o tym myślicie!

Z poważaniem
Autoreczka


Wojowniczka dwóch ŚwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz