Czwórka wyglądem przypominała greckie Bałkany. Ziemia była twarda i zbita, gdzieniegdzie rosły niezbyt wymagające rośliny, eukaliptusy, iglaki. Teren był górzysty, graniczył z wodą. Skaliste łąki poprzecinane były szerokimi pasmami rzek z krystaliczną, czystą wodą. Słońce wisiało nisko na niebie. Było tam niebywale ciepło, ale też wietrznie.
Szliśmy w milczeniu w stronę jednego z pięciu dużych miast znajdujących się w środkowej, Głównej części Czwórki.
-Morze podzieliło kontynent na pięć części. Jedna z nich, największa, znajduje się na samym środku globy i dlatego nazywa się ją Główną. Pozostałe mają swoje nazwy od najważniejszych greckich bóstw. Jest więc Herum, Posejdo, Zeusja i Hestium.
-Fikuśne nazwy- oznajmiłam krótko.
-Nie są wybredni. Wracając do ogółu tematu, w Głównej znajduje się pięć ogromnych miast powierzchniowo podobnych do, ja wiem... Litwy? Znajduje się też sporo całkiem małych wiosek, jednak to w tych wielkich znajdują się siedziby władz Czwórki. Tam musimy zawitać.
-Jest więc pięcioro władców?- spytałam po chwili analizowania wypowiedzi Wila. Kiwnął głową.
-Pięcioro w Głównej, po jednym na każdej innej wyspie. I tylko jeden główny. Wybierany na pełen trwający 1000 dni okres. Oprócz tego obywatele mają pełne prawo odwołać go w trakcie kadencji za nieprzestrzeganie regulaminu zwierzchnika, lub niedotrzymanie obietnic wyborczych- uśmiechnął się na te słowa.
Spuściłam głowę i przez chwilę uporczywie wpatrywałam się w ziemie mijaną pod stopami z każdym krokiem. Szłam ramię w ramię z Wilem, tuż za Spyrosem, który milczał od czasu minięcia pierwszej małej wioski. Teraz to chłopak cały czas mówił. Z wesołym nastawieniem dzielił się swoją wiedzą. Jakby koniecznie chciał podzielić się nią z jak największą liczbą osób, nim odejdzie... Odejdzie- to dziwnie brzmi. Nie wyobrażam sobie, że mógłby umrzeć, opuścić mnie. To egoistyczne myślenie, wiem, ale nie potrafiłabym sobie wyobrazić życia bez niego.
-A Hades?- spytałam nagle. Myślenie o czyjejś śmierci w greckiej krainie automatycznie sprowadziło mnie do mitologicznego podziemia.- Czy nie jest on jednym z trzech głównych greckich bóstw?- dodałam to pytanie widząc minę Wila. Chłopak uśmiechnął się lekko.
-No tak, jest. Tyle, że ci ludzie są przesądni i uważają, ze nazywanie wyspy imieniem boga zmarłych nie przyniesie jej dobrej passy- wytłumaczył spokojnie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Przesądność, zabobonność. Dobrze wiedziałam, co to znaczy. Moja babka była chyba najbardziej zapatrzoną w horoskopy osobą na ziemi. Tylko ona potrafiła w języku tureckim znaleźć wytłumaczenie mojego imienia. Podobno melisa to w tym języku balsam, serio. Od tego czasu czuję się zaszczycona tym imieniem.
-Długo się tego wszystkiego uczyłeś?
Spuścił wzrok.
-Wiesz, jak się nie ma co robić, to nauka jest najlepszym rozwiązaniem- oznajmił. Uśmiechnęłam się.- W szkole nie miałem zbyt wielu przyjaciół.. wiec zamiast na zwykłych rzeczach, które robią ludzie w moim wieku skupiłem się na doskonaleniu umiejętności.
Spuściłam wzrok. Z jego temperamentem i sposobem bycia spodziewałam się, ze miał tłumy znajomych, które wyparowały, gdy tylko się pojawiłam ja, ta dziwna. A teraz wyszło na jaw, że to on był niezbyt lubiany.
-Nie rozumiem, jak można cię nie lubić- szepnęłam cicho. Uśmiechnął się pod nosem.
-Wiesz...
Patrzała na mnie swoimi dużymi oczyma bez krzty jakiejkolwiek odrazy, czy obrzydzenia. Nie rozumiała jak można mnie nie lubić, a ja nie rozumiałem jak jej się to udało. Nie potrzebowała nawet czasu.
CZYTASZ
Wojowniczka dwóch Światów
FantasyByła inna, ale tylko trochę. Robiła wszystko, żeby się nie wyróżniać, ale i to nie pomagało. Prawie we wszystkim odstawała od zwykłych 15-letnich dziewcząt. Była szybka, silna, odważna i zagubiona w sobie. Sprawiała wrażenie osoby bardzo tajemniczej...