Szłam nocą po piaszczystej plaży, a moje bose stopy zostawiły ślady na wilgotnym piasku. Wiatr rozwiewał mi włosy ciepłymi podmuchami. Ubrana byłam w długą, białą, lekką sukienkę, a na sobie czułam ciężar srebrnej biżuterii wysadzanej bursztynem, turkusem oraz kamieniem księżycowym. Noc była bezchmurna. Jasne światło gwiazd odbijało się w długim naszyjniku, grubej opaskę na włosy oraz bransoletach na obu kostkach i prawym nadgarstku. Nagle na mojej drodze stanęło czworo zwierząt, nie były one jednak normalne. Biła od nich niezwykła duma i moc. Był tam kot o wodnym ciele, wilk o ziemskiej skórze, ptak stworzony z płomieni oraz koń będący wiatrem. Ten ostatni podszedł do mnie powoli z majestatem uważnie mi się przyglądając. Gdy był już blisko mnie dotknął głową mojej ręki, a ja usłyszałam jego myśli.
-Wyczuwam w tobie moc powietrza, dlatego oddaję ci pod opiekę mojego syna. Dbaj o niego a zawsze będziesz mogła na nim polegać.
Słysząc to zerknęłam w bok, w stronę gdzie słychać było dźwięki kopyt. W naszą stronę biegło źrebię także będące wiatrem, a gdy nasze spojrzenia się spotkały poczułam przeżywając ból w lewej dłoni, który wyrwał mnie ze snu.