Rozdział 26-Andrea

757 90 7
                                    

-Szybciej bo się spóźnimy.
Naria nie dawała mi spokoju. Od rana wyglądała na podekscytowaną. Cóż ja też wprost nie mogę się doczekać. W końcu uzyskamy jakieś nowe informacje. Do spotkania zostało dobre 15 minut więc nie musiałyśmy się spieszyć. Po około 5 minutach gdy wychodziłyśmy nagle rozległ się w całej Akademii głos dyrektorki.
-Proszę wszystkich uczeniów i nauczycieli by zebrali się w sali balowej za 10 minut. Spóźnienia nie będą tolerowane, a nieobecność surowo ukarana.
Spojrzałyśmy na siebie zdziwione, żadna z nas nie wiedziała o co chodziło. Wyruszyłam ramionami.
-Najwidoczniej spotkanie odbędzie się później . Pytaniem jest czy Zamba będzie mogła iść z nami. Jeszcze nie wiadomo czy dyrektorka pozwoliła Ci się nią opiekować.
-Nic mnie to nie obchodzi, oczywiście, że idzie z nami. Nie może mi tego zabronić. Na jej nieszczęście ja również należę do rodziny królewskiej. To chyba jedyny plus mojego pochodzenia.
Mówiąc to Naria uśmiechnęła się smutno. Po chwili jednak się uspokoiła i wbiegła z pokoju, tuż za nią pobiegła Zamba widocznie czymś uszczęśliwiona. Westchnęłam i również poszłam na mniejsce spotkania. Na korytarzu był tłum więc, nie miałam szans kogokolwiek wypatrzeć. Wyruszyłam ramionami i dałam się porwać tłumowi.
-Andrea!
Ktoś krzyczał na cały korytarz. Odwróciłam się w tamtym kierunku. Stał tam Marko, który machał rękami bym go zauważyła. Kiwnęłam głową i zatrzymałem się by mógł mnie dogonić.
-Cześć. Ciekawe co się stało, że nas wszystkich zebrali. Wiesz coś o tym?
-Jasne, że nie. A właściwie to gdzie jest Daniel?
-Poszedł wcześniej mówił, że musi coś sprawdzić.
Mówiąc to Marko wzruszył ramionami robiąc zdezorientowaną minę. Pokiwałam głową ze zrozumieniem i zaczęłam wypatrywać Narii ponieważ byliśmy już w sali. Zauważyłam ją jak kłóciła się o coś z Danielem trzymając na rękach Zambę. Wyglądała na bardzo wkurzoną.
-Twoja zguba się znalazła, jest tam.
Wskazałam Marko w ich kierunku. Następnie oboje zaczęliśmy iść w ich stronę.
-Wiesz co? Muszę przyznać, że tych dwoje do siebie pasuje. Nie uważasz? Zapytał niewinnym głosem lecz w jego oczach zauważyłam złośliwe ogniki, które jasno wskazywały, że ma jakiś plan.
-No ale chyba lepiej im tego nie mówić. Przecież nie chcemy skończyć martwi, nie?
Odpowiedziałam i z ulgą zauważyłam jak Marko pokiwał głową na znak zgody, a jego oczy odzyskała normalny wygląd.Z uśmiechem podszedł do nich z wyraźnym zamiarem by zacząć jeden ze swoich monologów. Na szczęście nim zdążył coś powiedzieć przerwała mu to dyrektorka, która stała na podwyższeniu.
-No widzę, że to już wszyscy więc nie przedłużając. Dzisiejszego dnia dowiedzieliśmy się wspaniałej rzeczy. Otóż przybył do nas posłaniec króla by przekazać, że jego wysokość przybędzie do nas na bal zimowy, który odbędzie się za dwa tygodnie w Sobotę. Nie muszę chyba wspominać, jakie jest to wyróżnienie i wszyscy musicie się odpowiednio zachowywać dlatego od Poniedziałku zamiast lekcji zaczniecie się uczyć tańczyć w parach i dobrych manier by nie skompromitować szkoły przed królem. Wasza para już zostałoła przydzielona.
Mówiąc to klasneła w ręce a na naszych ubraniach pojawiły się broszki z odpowiednimi numerami. Wszyscy zaczęli się rozglądać w poszukiwaniu swojej pary. Ja miałam nr 24. Niestety nikogo nie widziałam z podobną plakietką i postanowiłam ją później znaleźć. Marko miał 16, a Naria i Daniel 29. Najwyraźniej mieli być razem i żadne z nich nie mogło się z tym pogodzić. Tyle mogłam wyczytać z ich miny w momencie w którym zauważyli swoje plakietki.
-Par nie można zmieniać. Czy są jakieś pytania?
Kontynuowała dyrektorka i nim ktokolwiek miałby czas by choć odrobinę się nad jakimś zastanowić odesłała z powrotem do pokoi.

Znak LiliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz