-Andrea będziesz pierwsza, dobrze?
Zapytała Koran, a ja nie mogłam odpowiedzieć inaczej niż tak. Naria odsunął się w bok, a ja skupiłam się całkowicie na zaklęciu. Wypowiadałam słowa z lękiem lecz nieprzerwanie.
-Przybądź, zaginiona część mojej duszy. Wróć i już nigdy mnie nie opuszczaj.
Coraz ciszej mówiłam zaklęcie. Ostatnie słowo było tak cicho, że nawet ja ledwie je usłyszałam. Mimo tego poczułam mrowienie i lekkie światło ze znamienia, które mam na lewej dłoni. Zaraz potem usłyszałam dźwięk kopyt na piasku. Podniosłam głowę w kierunku odgłosu i zobaczyłam galopującego młodego konia o jasnobrowej sierści.
-Witaj- usłyszałam jakiś głos w myślach- czekałem na ciebie opiekunko. Jestem Hugo, a ty?
-Jestem Andrea- powiedziałam na głos, nie wiedząc, co zrobić w tej sytuacji.
-Spokojnie, możesz do mnie mówić w myślach. Usłyszę Cię.
Spojrzałam skołowana na Hugo który do mnie w tym czasie podbiegł i łbem dotknął mojego ramienia. W tym samym momencie poczułam silną więź ze zwierzęciem.
-Idealnie.-usłyszałam jakby z oddali głos nauczycielki- Twoja więź została właśnie zapieczętowana. Nario teraz ty. Andreo czy mogłabyś odstąpić swojej koleżance miejsca?
W chwili w której to mówiła Hugo zniknął lecz się tym nie przyjmowałam. Zostało nam to wytłumaczone na lekcjach. Pierwsze przyzwanie jest bardzo wyczerpujące dla człowieka i zwierzęcia więc pozostaje ono w świecie ludzkim tylko na chwilę. Następnie część jego duszy łączy się z duszą przyzywającego. Dzięki temu można się z nim skomunikowaći wezwać w każdym momencie. Nie mylili się. Jak tylko zniknął poczułam miłe ciepło w okolicy serca i obecność mojego nowego przyjaciela, Hugo.
-Przybądźcie zaginione części mojej duszy. Wracajcie i już nigdy mnie nie opuszczajcie.
Do mojej świadomości dotarły słowa Narii wymówiającej zaklęcie pewnym siebie głosem. Dopiero po chwili się zorientowałam, że jej słowa były inne niż nas uczyli. Zdezorientowana spojrzałam na moją współlokatorkę. Jej spojrzenie tak samo jak moje wyrażała niepewność i zakłopotanie. Po kilku sekundach znak Narii zaczął lśnić tak przeogromnym blaskiem, że musiałam zamknąć oczy by nie oślepnąć, a całe pomieszczenie zdawało się być przesiąknięte magią.