Nie umiałam zasnąć, za dużo się dziś wydarzyło. Najpierw wezwanie Hugo i niespodziewane ujawnianie nadzwyczajnych zdolności Narii. Potem historia zabójstwa królowej Aneli. Pamiętam dobrze dzień w którym ogłoszono śmierć żony króla Derka. Mimo posiadanych sześciu lat zdawałam sobie sprawę jakie nieszczęście spadło na kraj. Powszechnie było wiadomo, że jedynie królowa powstrzymuje swojego męża przed jeszcze bardziej surowym rządami. Nie myliliśmy się, po jej śmierci prawo stało się bardziej surowe tak samo jak wyroki za jego złamanie. Ludzie zaczęli się buntować lecz wszystkie próby były krwawo tłumione. Przez to ogromne niezadowolenie powstał NWK (ruch oporu przeciwko rządą króla). Spojrzałam na spokojnie śpiącą Narię. Jak bardzo cierpiała odrzucona, zapomniana znając jeszcze prawdę o śmierci matki wiedząc, że nie może nikomu zdradzić tej tajemnicy. Nie znałam odpowiedzi na to pytanie tak samo jak na milion innych chodzących mi po głowie. Byłam pewna jednego. Pomogę Narii bez względu na konsekwencje. Przeżycia tego dnia w końcu dały o sobie znać i wkroczyłam w objęcia Morfeusza. Moją ostatnią myślą było niejasne uczucie które nadeszło w czasie płaczu Narii. To tak jakbym to już gdzieś widziała lecz z każdą próbą odzyskania wspomnienia coraz bardziej stawało się mętne i wyblakłe.