Rozdział 22-Naria

685 93 8
                                    

-Spokojnie musisz się rozluźnić i wsłuchać się w głąb siebie.
Andrea już od tygodnia próbowała mi pomóc w przyzwaniu broni. Niestety z marnym skutkiem. Westchnęłam i ponownie zamknęłam oczy i spróbowałam się wyciszyć. Jednak wyszło jak zwykle.
-To na nic. Chyba nigdy mi się to nie uda!
Straciłam resztki cierpliwości i rzuciłam się na swoje łóżko. Zawsze dochodzę do srebrnej mgiełki ale na tym koniec. Tylko mi z całej naszej czwórki to się nie udało. Marko przyzwał topór, a Daniel długi nóż. Rozmawiałam na ten temat z nauczycielką. Stwierdziła, że kłopoty zapewnie są związane z posiadaniem całej czwórki zwierząt. Moja dusza nie wie jaka broń będzie pasować do każdego zwierzęcia więc dopóki się tego nie dowiem nic nie zrobię. Z ociąganiem podeszłam do swojego biurka zawalonym książkami i jakimiś papierami. Odsunęłam je w kąt i zabrałam się za zadanie domowe. Na razie nie uczą nas niczego ważnego. Na lekcji magii na razie jedynie przyzywamy swoje zwierzę. Ja niestety jak zawsze muszę się hamować by nie przesadzić. Jedynie mam jeden mały problem. Samanta dowiedziała się, że chodzę na zajęcia dodatkowe i teraz nie daje mi spokoju. Dobrze, że nie wie o tym z kim tam chodzę bo od razu zaczęłaby gadać i nie miałabym życia. Spojrzałam na zegarek, za piętnaście ósma, trzeba zacząć się zbierać. Schowałam rzeczy potrzebne na jutro i udałam się na zajęcia dodatkowe. Andrea poszła przodem więc sama przemierzałam korytarze szkoły. Nagle usłyszałam jakiś tajemniczy dźwięk. Na początku go ignorowałam ale jak stał się bardziej natarczywy nie wytrzymałam i postanowiłam to sprawdzić nie przejmując się tym, że się spóźnię. Wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę altany. Dźwięk przybrał na głośności. Był on połączeniem warczenia i syczenia. Dołączył również zapach, a raczej smród rozkładu i zwierzęcy odór. Zatkałam nos ręką i podeszłam do skraju altany. Ostrożnie wyjrzałam za róg i zamarłam z przerażenia. Na trawie stało zwierzę, hybryda. Ciało geparda pokryte licznymi bliznami było dwa razy większe od prawdziwego ciała wielkiego kota. Najbardziej jednak przerażający był jego łeb. Miał kształt
głowy kobry. Powoli odwrócił się w moją stronę pszeszywając mnie swoim szkarłatnym spojrzeniem.

Znak LiliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz