Naria otworzyła swoim kluczem drzwi do pokoju wypuszczając nas do środka. Zdawała się nie przejmować, że ktoś nie mieszkający w nim zobaczy ogromny bałagan jakiego od dawna nie dało się sprzątnąć. Ubrania, książki czy zeszyty walały się po całym pomieszczeniu sprawiając wrażenie jakby ktoś tu czegoś usilnie szukał pod naszą nieobecność. Zaczęłam je szybko zbierać i odkładać w kąt by można było zobaczyć podłogę i znaleźć miejsce gdzie usiąść. Daniel i Marko nic się nie odzywając zajęli miejsce na dywanie przypatrując się poczynaniami Narii. Ta zaś szukała czegoś usilnie po swoich półkach. Dołączyłam do chłopaków chwilę przed tym jak wcześniej wspomniana wydała okrzyk triumfu wyciągając na światło dzienne grubą książkę oprawioną w ciemno-brązową skórę.
Podeszła do nas trzymając książkę w ramionach siadając pomiędzy mną a Danielem.
-W takim razie po co tu jesteśmy? Chciałaś nam ją pokazać? W jakim celu?
Spytał Daniel najwyraźniej nie mogąc znieść wszechstronnej ciszy. Narka spojrzała na niego ze złością przekładając palec do ust w znanym wszystkim geście ciszy. Ten chciał coś więcej powiedzieć lecz umilkł widząc zabójcze spojrzenie wysyłane w jego stronę. Moja współlokatorka odetchnęła głośno i w tym samym momencie przyzwała swoją kosę ignorując przerażony pisk Zamby która niczego się nie spodziewała i uciekła pod łóżko by tam z wielkimi oczami obserwować dalszy rozwój wydarzeń. Zresztą nie tylko ona, my również zaskoczeni śledziliśmy poczynania Narii. Ta zaś przejechała czarnym ostrzem po swojej dłoni zostawiając na niej krwawy ślad. Szybko przeniosła dłoń nad książkę jednocześnie odwołując broń. Kilka kropel jej krwi spadło na okładkę barwiące skórę. Gestem pokazała nam żebyśmy zrobili to samo. Wymieniliśmy stołówce spojrzenia po czym wyruszyliśmy ramionami. Nie mieliśmy pojęcia o co może chodzić lecz pod świadomie byliśmy pewni, że Naria nie zwariowała i lepiej robić co karze. Przywołał swoje swój łuk i strzały po czym jedną z nich przecięłam skórę. Bolało i strasznie piekło lecz zacisnęłam zęby i odwołałam broń jednocześnie brudząc okładkę książki moją krwią. Daniel i Marko zrobili to samo. Gdy tylko ostatnia kropla spadła na okładkę Naria dotknęła książki i wyszeptała jedno słowo.
-Monako
Nagle po jego wypowiedzeniu powietrze zgęstniało a na niektórych fragmentach podłogi pojawiły się malutkie skupiska wody. Nie to było jednak najdziwniejsze. Książka zdawała się jakby topić i zmieniła kolor na śnieżną biel. Gdy już była jedynie plamą na dywanie zaczęła się podnosić i formować a w postać kota, a dokładniej dużego persa który po chwili otworzył oczy i zmierzył nas lodowatym spojrzeniem błękitnych tęczówek.