Rozdział 16-Naria

901 109 5
                                    

Powoli zbliżałyśmy się do naszego pokoju. Przemierzałyśmy korytarz w milczeniu, nie było nikogo w pobliżu, ponieważ wszyscy znajdowali się na kolacji. Moje myśli biegały jak oszalałe. Wiedziałam, że jak tylko wejdziemy do pokoju będę musiała wszystko Andrei wytłumaczyć. Jednak na samą myśl o tym czułam się tak jakbym nie mogła oddychać. Przystanęłyśmy przed drzwiami do naszego pokoju, nawet nie wiedziałam kiedy tu doszłyśmy. Wyciągnęłam klucz do którego był przyczepiony mały pluszowy czarny kot. Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy na miękkim dywanie koloru świeżej krwi (pojawił się po pierwszym tygodniu nauki nie wiadomo z kiedy po prostu nagle zauważyłam, że jest).
-A więc co chcesz wiedzieć?
Zapytałam szeptem patrząc prosto w oczy Andrei. Spojrzała na mnie zaskoczona lecz po chwili spoważniała.
-O wszystkim. A najlepiej jak zaczniesz od początku.
-Dobrze, więc tak jak wiadomo moimi rodzicami są zmarła królewa Anela oraz król Derek. Mimo, że ojciec zawsze faworyzował Samantę nie przyjmowałam się tym ponieważ mama zawsze mnie wspierała. Niestety dziesięć lat temu poważanie zachorowała, a później zmarła przegrywając walkę z chorobą. Tak właśnie powiedziano ludziom lecz to kłamstwa. Tak na prawdę została otrutna.
-Przez kogo?- Andrea zadała pytanie patrząc na mnie zaskoczona.
-Przez człowieka, który ma czelność nazywać się moim ojcem- powiedziałam przez zaciśnięte gardło. Nie umiałam powstrzymać łez. Wszystkie wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą:
"Biegłam szybko zamkowymi korytarzami prawie przywracając się na zakrętach. Właśnie została zakończona moja znienawidzona sesja zdjęciowa i teraz najszybciej jak umiałam chciałam porozmawiać z mamą. W końcu zyskała zatrzymałem się przed drzwiami jej sypialni i leciutko uchylił drzwi. Zobaczyłam ojca pochylone nad mamą i już miałam wejść gdy usłyszałam ich rozmowę.
-Co takiego?- powiedziała moja rodzicielka zdyszanym głosem.
-Trucizna, byłaś wspaniałą marionutką lecz twój czas już się skończył, żegnaj- wyszeptał ojciec, a chwilę później królowa bezwładnie usunęła się na poduszki. Zamarłam, nie mogłam się ruszyć z przerażenia jakie mnie ogarnęło. Potwór nie człowiek który przed chwilą zabił moją matkę zaczął powoli odwracać się w stronę drzwi. Nagle odzyskałam zdolność ruchu i najciszej jak umiałam zaczęłam oddalać się od pokoju. Po chwili biegłam już korytarzami czując na policzkach słone łzy wypływające z oczu. W końcu dotarłam do swojego pokoju gdzie zamknęłam się na klucz. Usiadłam w wielkim fotelu należącym do matki ściskając otrzymany od niej naszyjnik. Przypomniałam sobie po kolei znaczenie zawieszek: wolność, wierność oraz moc i siła. Postanowiłam. Nie dam po sobie poznać, że wiem kto zabił królową. Na razie będę się starać z całych sił przeżyć aby wola moja i mojej mamy nie zniknęła."
Andrea patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach.
-Nie widziałam.
-Nie mogłaś wiedzieć. Ten naszyjnik- powiedziałam pokazując mój wisiorek- to jedyna pamiątka po mojej mamie. Nie mogę go stracić. Gdyby król się dowiedział o moich zdolnościach chciałby mnie wykorzystać do własnych celów, a gdybym się opierała do czego na pewno by doszło, zabiły mnie bez litości. Właśnie dlatego się ukrywam. Jest jeszcze ciężej przez pasemka, które pojawiły się w noc naznaczenia. Nie mam pojęcia co mogą oznaczać lecz na wszelki wypadek ukrywam je pod pudrem do włosów.
Mówiąc to wzięłam nawilżaną chusteczkę i przyjechałam nią po paśmie włosów demonstrując ich różne barwy.
-Ale już nie- poczułam jak Andrea wstaje ciągnąć mnie za sobą- teraz we wszystkim Ci pomogę. Przecież od tego są przyjaciółki, nie?
Zapytała z uśmiechem, a ja nie mogłam zrobić nic innego jak odpowiedzieć tym samym.
-Jasne- powiedziałam ściskając jej wyciągniętą dłoń.

Znak LiliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz