Głosy ustały dopiero na kolejny dzień. Całą noc nie spałam. Wylewałam łzy w poduszkę, bo nie mogłam już znieść tych chorych odgłosów. Upiorne zdarzenie wryło mi się tak w pamięć, że kiedy wstałam rano, nie miałam zbyt fajnego humoru. Nie poszłam nawet do Newta, by sprawdzić, jak się czuje, wskutek czego, on sam przyszedł do mnie. Krew odpłynęła mi z twarzy, cholera wzięła nade mną kontrolę.
- Newt! Oszalałeś? - Warknęłam na dzień dobry, gdy podpierając się ściany, wszedł do mojego pokoju. - Nie wolno ci chodzić! W ogóle nie wolno ci wstawać!
- Chciałem tylko sprawdzić, co u ciebie, bo nie przyszłaś... - Odpowiedział niezbyt szczęśliwy.
Poczułam żal. Żal, bo chłopak tak się o mnie troszczy i martwi, że sam ryzykuje dłuższą kuracją, tylko po to, by dowiedzieć się, jak się czuję, a ja na niego wrzeszczę! Zrezygnowany z trudem zawrócił i zaczął powoli odchodzić w stronę korytarza. Ja jednak go zatrzymałam targana poczuciem winy.
- Newt, zaczekaj! - Krzyknęłam.
Odwrócił się i z dziwnym zmieszanym wyrazem twarzy, poruszył bezgłośnie ustami.
- Słuchaj... przepraszam, ogay? - Byłam naprawdę załamana.
- Nie, rozumiem. Sam czasami mam takie chwile...
- Nie, nie takie Newt. - Wzięłam go za rękę i pomogłam mu wrócić do pokoju. Patrząc na sposób, w jaki się poruszał, zrobił bardzo wielkie postępy, bo po jego urazie nie było widać już prawie żadnego śladu. Mimo to kazałam mu znów położyć się do łóżka. On jednak nie chciał leżeć, mówiąc, że będzie to dla niego zbyt niemiłe.
- Co się dzieje? - Spytał poważnym tonem.
Zrobiłam smutną minę. Miałam okropne przeczucie, że to wszystko jeszcze kiedyś wróci. Chciałam zapomnieć o tym, wymazać to z pamięci, ale z kolei trzymanie tego w sobie jeszcze bardziej pogarszało sprawę. Nikt nie wiedział o tym zdarzeniu, ale przecież nie mogę tego tak dla siebie zataić. Z tego, co mi wiadomo, Streferzy nie miewają w ogóle snów, a już na pewno nie słyszą głosów w swojej głowie! Co takiego jest we mnie, że się od nich tym różnię?
- To ma związek z tymi głosami...
Newt od razu się wyprostował i wlepił we mnie wzrok.
- To znaczy? Jesteś pewna, że się nie przesłyszałaś?
- Nie sądzę, bym miała się przesłyszeć! Przez całą noc słyszałam te głosy!
Zapanowała niezręczna cisza, która jeszcze bardziej sprawiała, że miałam ochotę wydłubać sobie oczy.
- Idź do Thomasa i Minho. - Odparł. - Sprawy tak się mają, że chyba muszę już wrócić do cywilizacji.
- Newt, nie! Nawet się nie waż podnosić tego swojego tyłka z tego łóżka!
- Nora! - Warknął. - To, co mówisz, nie jest normalne! To nigdy się u nas nie zdarzało! A co, jeśli to jest jakaś wskazówka?
Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do drzwi.
- Dobra, poczekaj tu, zaraz wrócę. - Wyszłam, trzaskając drzwiami, pełna obaw co do pomysłu Newta.
Zbiegłam szybko po schodach i wyszłam na dwór. Wzrokiem odszukałam Liama, który wyjątkowo dzisiaj, przebywał w towarzystwie Patelniaka, co wcześniej się nie zdarzyło. Pobiegłam, pewna co do tego, że obydwaj chłopcy, których szukam, są w Labiryncie.
- Liam! - Stanęłam przed nim, szybko oddychając. - Cześć... - Wydukałam, patrząc w jego niebieskie oczy. Tak paraliżujące, że aż na chwilę zapomniałam, gdzie jestem i po co przyszłam.
CZYTASZ
Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )
FanfictionNora. Z pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak się okazuje, są sami chłopcy. Nie pamięta niczego. Nikogo też nie zna. Wyjściem stąd jest jedynie Labirynt, który jest najniebezpieczniejszy...