Rozdział 9

5.7K 321 108
                                    


Niezręczna cisza. Cisza, wśród której było słychać tylko szepty. Przyciszone szepty czterdziestu chłopców stłoczonych w wielkim kole.

Siedziałam właśnie w pokoju narad. Na samym końcu. Odrzucona w kąt bym nie mogła usłyszeć, tego wszystkiego. Wszystkich próśb o wywalenie mnie ze Strefy. Wiedziałam, że właśnie to mają zamiar zrobić, więc bez sensu jest siedzieć tutaj i czekać na wyrok. Mimo to czekałam, mając nadzieję, że nie rzucą mnie na pożarcie.

Zaczęłam wściekle obgryzać paznokcie, mocniej i mocniej, dotąd, aż zaczęły mnie boleć zęby. Akurat w tej samej chwili, gdy syknęłam z bólu, z tłumu wyszedł Newt. Zapadłam się w krzesło, bojąc się, co mogę usłyszeć. Długa cisza sprawiła, że straciłam cierpliwość.

- Newt, do cholery! - Zerwałam się z krzesła jak oparzona. - Mów! Mów szybko! Na ile mam iść do ciapy? Albo, kiedy mam zostać stąd wywalona?

Popatrzył na mnie ze zdziwieniem w oczach.

- Ale, o czym ty mówisz?

- Jak to o czym? O...

- Nie zamierzamy cię ukarać. - Minho szybko włączył się w dyskusję.

- Ale... jak to? Myślałam...

- Ufamy ci. - Thomas ujął moją rękę. - Wszyscy ci ufamy. - Uśmiechnął się lekko. - Nie zapominaj, że ciebie też tu zesłano, więc jesteś częścią grupy. Częścią nas.

Uśmiechnęłam się do nich ciepło.

- Dziękuję. - Szepnęłam, powstrzymując łzy.

Newt przytulił mnie do siebie. Odwzajemniłam jego gest. Poczułam się nagle tak, jakbym była w domu. W domu pełnym kochających mnie osób.

- Ludzie! - Plasnęłam się w czoło. - Na śmierć bym zapomniała!

- Co się stało?

- Ten sen!

- Co z nim?

- Wydaje mi się, że zawiera najwięcej szczegółów.

- Chodź. - Thomas objął mnie ramieniem. - Opowiesz nam go.

Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką na Azjatę i blondyna. Ruszyli za nami, zamykając drzwi do pokoju. Przy kuchni napotkaliśmy Liama. Zawzięcie czyścił blaty stołów.

- Hej, Liam! - Uśmiechnięta szłam w jego stronę.

- Hej, księżniczko. - Odwzajemnił uśmiech.

- Co tam sztamaku? - Thomas usiadł przy jednym z wielu stolików i wlepił w niego wzrok.

- Nic. - Fuknął do niego oschle.

- Spoko, spoko. - Thomas podniósł ręce w geście obrony. - Mam zamiar zakopać ten topór wojenny!

Liam spojrzał na niego spode łba, ale nie odezwał się ani słowem. Odszedł, by wypucować inny stolik.

- Chyba trudno będzie ci go do siebie z powrotem przekonać. - Usiadłam obok niego.

- Wcale mi na tym nie zależy. Dla mnie i ode mnie mogę się nawet do niego nie odzywać.

Pokręciłam głową, mając nadzieję, że wystarczająco wyraziłam swoją irytację.

- No to, co chciałaś nam opowiedzieć o tym śnie? - Wtrącił się Minho.

- A tak. Chodzi o to, że to prawda. Ja skonstruowałam ten Labirynt i Strefę. Pracowałam z tymi, którzy was tu wsadzili, ale to nie jest DRESZCZ. - Odparłam.

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz