Niezręczna cisza. Cisza, wśród której było słychać tylko szepty. Przyciszone szepty czterdziestu chłopców stłoczonych w wielkim kole.
Siedziałam właśnie w pokoju narad. Na samym końcu. Odrzucona w kąt bym nie mogła usłyszeć, tego wszystkiego. Wszystkich próśb o wywalenie mnie ze Strefy. Wiedziałam, że właśnie to mają zamiar zrobić, więc bez sensu jest siedzieć tutaj i czekać na wyrok. Mimo to czekałam, mając nadzieję, że nie rzucą mnie na pożarcie.
Zaczęłam wściekle obgryzać paznokcie, mocniej i mocniej, dotąd, aż zaczęły mnie boleć zęby. Akurat w tej samej chwili, gdy syknęłam z bólu, z tłumu wyszedł Newt. Zapadłam się w krzesło, bojąc się, co mogę usłyszeć. Długa cisza sprawiła, że straciłam cierpliwość.
- Newt, do cholery! - Zerwałam się z krzesła jak oparzona. - Mów! Mów szybko! Na ile mam iść do ciapy? Albo, kiedy mam zostać stąd wywalona?
Popatrzył na mnie ze zdziwieniem w oczach.
- Ale, o czym ty mówisz?
- Jak to o czym? O...
- Nie zamierzamy cię ukarać. - Minho szybko włączył się w dyskusję.
- Ale... jak to? Myślałam...
- Ufamy ci. - Thomas ujął moją rękę. - Wszyscy ci ufamy. - Uśmiechnął się lekko. - Nie zapominaj, że ciebie też tu zesłano, więc jesteś częścią grupy. Częścią nas.
Uśmiechnęłam się do nich ciepło.
- Dziękuję. - Szepnęłam, powstrzymując łzy.
Newt przytulił mnie do siebie. Odwzajemniłam jego gest. Poczułam się nagle tak, jakbym była w domu. W domu pełnym kochających mnie osób.
- Ludzie! - Plasnęłam się w czoło. - Na śmierć bym zapomniała!
- Co się stało?
- Ten sen!
- Co z nim?
- Wydaje mi się, że zawiera najwięcej szczegółów.
- Chodź. - Thomas objął mnie ramieniem. - Opowiesz nam go.
Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką na Azjatę i blondyna. Ruszyli za nami, zamykając drzwi do pokoju. Przy kuchni napotkaliśmy Liama. Zawzięcie czyścił blaty stołów.
- Hej, Liam! - Uśmiechnięta szłam w jego stronę.
- Hej, księżniczko. - Odwzajemnił uśmiech.
- Co tam sztamaku? - Thomas usiadł przy jednym z wielu stolików i wlepił w niego wzrok.
- Nic. - Fuknął do niego oschle.
- Spoko, spoko. - Thomas podniósł ręce w geście obrony. - Mam zamiar zakopać ten topór wojenny!
Liam spojrzał na niego spode łba, ale nie odezwał się ani słowem. Odszedł, by wypucować inny stolik.
- Chyba trudno będzie ci go do siebie z powrotem przekonać. - Usiadłam obok niego.
- Wcale mi na tym nie zależy. Dla mnie i ode mnie mogę się nawet do niego nie odzywać.
Pokręciłam głową, mając nadzieję, że wystarczająco wyraziłam swoją irytację.
- No to, co chciałaś nam opowiedzieć o tym śnie? - Wtrącił się Minho.
- A tak. Chodzi o to, że to prawda. Ja skonstruowałam ten Labirynt i Strefę. Pracowałam z tymi, którzy was tu wsadzili, ale to nie jest DRESZCZ. - Odparłam.
CZYTASZ
Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )
FanfictionNora. Z pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak się okazuje, są sami chłopcy. Nie pamięta niczego. Nikogo też nie zna. Wyjściem stąd jest jedynie Labirynt, który jest najniebezpieczniejszy...