Siedziałam właśnie w pokoju map i przeglądałam ostatnie szkice Labiryntu. Od paru tygodni je sprawdzałam. Dlaczego? Stało się coś, z czego normalnie powinnam się cieszyć, ale jednak mnie to niepokoiło. Przestałam miewać sny. Przestałam słyszeć głosy. Wszystko ucichło. Wyparowało, jakby nigdy tego nie było. Są to same powody do radości. Brak wstawania w nocy z krzykiem, brak łez i wiecznego strachu. Coś jednak nie było tak. Sny były jedyną odpowiedzią na dręczące mnie pytania i jedyną wskazówką jak się stąd wydostać. Teraz wszystko zniknęło, a ja czuję się źle, bo mam takie przeczucie, że wszystkich zawodzę. W dodatku ta sprawa z Newtem. Wszystko przytłacza mnie coraz bardziej. Newt i ja zachowujemy się tak jak dawniej. Rozmawiamy, śmiejemy się, siedzimy blisko siebie, ale po ostatnim wyznaniu nie został nawet ślad. Na dodatek zrozumiałam, że nie wiadomo jak bardzo bym się starała nienawidzić świeżucha, to po prostu nie potrafię. Czy ona musi być taka miła?
- A ty dalej tutaj siedzisz? - Drzwi do pokoju się otworzyły i wkroczył Thomas.
- Coś mi tutaj nie pasuje. - Mruknęłam.
Thomas złapał mnie za ręce i popatrzył mi w oczy.
- Idź. - Burknął. - Nie możesz tu siedzieć dzień w dzień. - Odparł poważnie.
- Tommy. - Mruknęłam, wiedząc, że to mi i tak nie pomoże. Jeśli chodzi o tego sztamaka, był równie uparty jak Newt. - Ja wiem, że coś jest nie tak. Czuję to i nie odpuszczę, dopóki się tego nie dowiem.
- Wiem, że nie odpuścisz. - Uśmiechnął się pod nosem. - Wiem i za to cię podziwiam, ale nie możesz tak dużo czasu spędzać sama zamknięta wśród czterech ścian.
- Thomas...
- No idź już. - Wypchnął mnie za drzwi, zanim zdążyłam zaprotestować, a potem zatrzasnął je za mną.
Wywróciłam oczami i odetchnęłam. Świeże powietrze wypełniło moje płuca. Jak bardzo brakowało mi tego. Zbyt wiele czasu spędziłam w pomieszczeniu. Dzień powoli się kończył, ale mimo to każdy Strefer nadal zajmował się swoimi sprawami. Chciałam pomóc komuś w czymś. Od tego przecież tutaj jestem. Jestem zastępcą Newta i chyba to wystarczy, żebym wykonywała tyle zadań ile mi się podoba, prawda? Moje oczy wyłapały blond czuprynę. Bez namysłu szybko poczłapałam w tamtą stronę, ale zanim przystanęłam przy Zielinie, ktoś złapał mnie w pasie. Zakręciłam się w kółko i w samą porę zdążyłam utrzymać równowagę. Oburzona spojrzałam w stronę, z której przyszło to nieokiełznane coś.
- Liam, palancie! Nie jestem słupem! - Burknęłam, ale mimo wszystko nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Przepraszam, księżniczko. - Zaśmiał się i objął mnie.
Czułam się dziwnie. Czułam się obserwowana.
- Mam nadzieję, że wiecie, iż tutaj się nie obejmujemy? - Głos Newta rozbrzmiał w moich uszach.
Poczułam, jak Liam składa pocałunek na mojej głowie.
- Zatrzymajcie to na pokój i łóżko, sztamaki.
Krew odpłynęła mi z twarzy. Jeśli rzeczywiście Newt wypowiadał te słowa, to co ja tutaj jeszcze robię? Powinnam od razu mu wybić te rzeczy z głowy i to dosłownie, ale wiedziałam, że nie byłabym w stanie.
- Idę zobaczyć co u Patelniaka. - Liam odpuścił i odszedł. - Widzę cię później, tak?
- Jasne. - Bąknęłam. Kiedy tylko szatyn oddalił się na bezpieczną odległość, odwróciłam się na pięcie wpadając na Newta i niechcący kopiąc go w kostkę, która zawsze go bolała.
CZYTASZ
Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )
FanfictionNora. Z pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak się okazuje, są sami chłopcy. Nie pamięta niczego. Nikogo też nie zna. Wyjściem stąd jest jedynie Labirynt, który jest najniebezpieczniejszy...