Rozdział 20

4.4K 249 24
                                    



Stałam obok Thomasa, biorąc ogromne chełsty powietrza. Kolana uginały mi się po długim i wyczerpującym bieganiu. Patrzyłam na Labirynt i leżące w nim potwory. Chciałam w tym momencie powiedzieć tak wiele, ale przez adrenalinę, podekscytowanie i jednoczesny strach moje gardło stawiało wyraźny sprzeciw. W końcu udało mi się wymamrotać. 

- Co to, do jasnej cholery było?!

- Mnie się pytasz? - Thomas złapał olbrzymi wdech, gdy kolana się pod nim ugięły i runął jak długi na trawę. 

Położyłam rękę na klatce piersiowej i usłyszałam, jak moje serce szybko bije. Było ono wyraźne, lecz za szybkie. Następnie to samo zrobiłam z gardłem, mając tylko nadzieję, że jak najszybciej przestanie mnie boleć. Moje płuca wypełnione były wręcz lodowatym powietrzem, co spowodowało okropny ból w okolicy klatki piersiowej. 

- Co wy wyprawiacie, sztamaki? 

Bez żadnego problemu rozpoznałam głos Minho. Odwróciłam się na pięcie. Jego twarz wyrażała chęć dowiedzenia się czegoś więcej, istnej ciekawości. Nie byłam tylko pewna, czy będzie się cieszył, gdy ją w końcu zaspokoi. Podszedł bliżej i zamilkł w zupełnym zaskoczeniu. 

- Co znowu wymyśliliście? - Rzucił. 

W Strefie byliśmy znani ze swoich durnych pomysłów, które zazwyczaj razem realizowaliśmy. Byliśmy jak partnerzy w sprawie kryminalnej i to chyba najlepsi w całej Strefie. 

- Byliśmy w sektorze ósmym. - Thomas szybko odpowiedział. 

- Hej, smrodasie, nic ci nie jest? - Azjata położył dłoń na ramieniu Tommy'ego, notując jego reakcję. 

- Wszystko ok, Minho. - Chłopak podniósł dłoń, by pokazać, że wszystko w porządku. 

Minho zmrużył oczy i spojrzał w głąb Labiryntu. To, co zobaczył, sprawiło, że odsunął się o kilka kroków. 

- Czy to ...

-Tak. - Odparłam szybko, zanim zdążył skończyć. 

- Co do purwy nędzy, robią tutaj Bóldożercy?! - W jego głosie wyczułam panikę. - One się nie ruszają? Dlaczego?

- Bo są martwe, krótasie! 

W tej samej chwili z ust Minho wypłynęła fala nowych pytań. Zadawał je płynnie, zupełnie jakby sobie je przećwiczył. Thomas wstał z klęczek i podszedł do przyjaciela, łapiąc go za ramiona.

- Zamknij się! Mówię serio! Zamknij japę, bo ci przywalę! 

Azjata uniósł jedną brew. 

- Nie odważyłbyś się. 

Szatyn poklepał go po ramieniu. 

- Chodź klumpie. Chyba musimy zawiadomić Newta. Coś się definitywnie dzieje.

Po chwili chłopcy zaczęli iść w stronę Strefy. Przełknęłam ślinę, a mój wzrok jeszcze raz spoczął  na kreaturach. Miałam sto procent pewności, że już nie powstaną. Odwróciłam się i bez słowa poszłam za przyjaciółmi. 

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz