Rozdział 27

3.4K 215 285
                                    



Poczułam niemiły smak w ustach, gdy razem z Minho wyciągaliśmy broń z tajemnej skrytki Zwiadowców. Thomas poszedł z Teresą pomóc Patelniakowi pakować prowiant. Ze smutkiem w oczach śledziłam każdy ruch przyjaciela, starając się nie wybuchnąć niepohamowanym płaczem. Te bronie nie były zbyt imponujące, nawet po przeróbce były totalną porażką. Wszystkie włócznie, wszystkie naostrzone i ostre jak brzytwa noże, łuki. Przecież takiego Bóldożercę nawet ściana by nie przygniotła, nie wspominając już o naszej żałosnej obronie. Łudziłam się, że może uda nam się przemknąć obok nich niezauważalnie, ale taka szansa równała się z zerem. Westchnęłam i przeczesałam ręką włosy. Minho spojrzał na mnie i kiedy nikogo już obok nas nie było, usłyszałam jego głos.

- Wszystko w porządku? 

Przeniosłam na niego wzrok. 

- Naprawdę o to pytasz? - Burknęłam i spojrzałam w bok. Zagryzłam wargę, kiedy zapadła niezręczna cisza. - Po prostu się boję. - Szepnęłam, przerywając ją. 

- Każdy z nas się boi. - Minho położył mi rękę na ramieniu, ale od razu ją strzepnęłam. Nie potrzebowałam otuchy, potrzebowałam spokoju ducha. 

- Proszę cię, przestań. - Pokręciłam tylko głową. Złapałam parę plecaków i skierowałam się w stronę Stołówki, gdzie Patelniak właśnie serwował nam ostatni posiłek. 

- Wszystko w porządku? - Usłyszałam obok siebie. 

Liam stał zaraz obok mnie i przyglądał mi się. Jego zimne niebieskie tęczówki świdrowały mnie zupełnie jakbym była skanowana promieniami roentgena.  Bez słowa podałam mu plecaki, zbywając jego pytanie. 

- Rozdaj je pozostałym Streferom. - Mruknęłam do niego. - Upewnij się, że wszyscy je dostaną. Niech się zaczną już pakować. 

- Poczekaj. - Zatrzymał mnie, gdy odwróciłam się z zamiarem odejścia. W jego głosie usłyszałam rozdrażnienie.  - Wypełnię twój zasrany rozkaz, jeśli pozwolisz mi coś wcześniej zrobić. 

- Nie jestem od tego, żeby ci zabraniać cokolwiek robić, Liam. - Odparłam. - Mówię tylko, że wszys...

Nie dokończyłam, bo w jednej sekundzie Liam przyciągnął mnie do siebie i kładąc dłoń na moim policzku, złączył nasze usta w pocałunku. W tejże sekundzie nie miałam pojęcia, co się dzieje. Zupełnie jakby mój mózg wyłączył się pod wpływem ilości wydarzeń. Jego usta były tak inne od pozostałych. Nie równały się z pocałunkami Newta czy Thomasa. Miał zimne wargi, które w połączeniu z moimi ciepłymi ustami, dawały istną mieszankę wybuchową. Gdy wymienialiśmy pocałunki do mojego nosa doszedł również zapach bijący od Liama. Pachniał jakby czekoladą połączoną z imbirem. Nagle przed oczami ukazało mi się czerwone światło alarmowe, informujące mnie, że powinnam się zastanowić nad tym, co w tym momencie wyprawiam. Oderwałam się od jego ust i z szokiem wymalowanym na twarzy wymierzyłam mu siarczysty policzek, którego chwilę potem gorzko pożałowałam. Liam stał z bólem w oczach i trzymał w dłoni łańcuszek, który ulokował w mojej dłoni. Bez słowa odwrócił się na pięcie i odszedł, po drodze rozdając plecaki. 

Stałam tak jeszcze przez chwilę, kiedy w końcu odważyłam się spuścić wzrok na przedmiot leżący w mojej dłoni. Przyjrzałam mu się dokładnie. Na sznurku zawieszony był mały kluczyk w kształcie serduszka. Po przetarciach mogłam bez problemu dojść do wniosku, że był dosyć stary i wartościowy. Delikatnie wygrawerowany napis "Amore"  był zabrudzony i mało widoczny. Normalny obserwator zauważyłby zwykły kluczyk, ale uważny obserwator dostrzegłby również oznaki starości, oraz tego, że antyk z pewnością nie był przeznaczony do codziennego użytku. 

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz