Poczułam niemiły smak w ustach, gdy razem z Minho wyciągaliśmy broń z tajemnej skrytki Zwiadowców. Thomas poszedł z Teresą pomóc Patelniakowi pakować prowiant. Ze smutkiem w oczach śledziłam każdy ruch przyjaciela, starając się nie wybuchnąć niepohamowanym płaczem. Te bronie nie były zbyt imponujące, nawet po przeróbce były totalną porażką. Wszystkie włócznie, wszystkie naostrzone i ostre jak brzytwa noże, łuki. Przecież takiego Bóldożercę nawet ściana by nie przygniotła, nie wspominając już o naszej żałosnej obronie. Łudziłam się, że może uda nam się przemknąć obok nich niezauważalnie, ale taka szansa równała się z zerem. Westchnęłam i przeczesałam ręką włosy. Minho spojrzał na mnie i kiedy nikogo już obok nas nie było, usłyszałam jego głos.
- Wszystko w porządku?
Przeniosłam na niego wzrok.
- Naprawdę o to pytasz? - Burknęłam i spojrzałam w bok. Zagryzłam wargę, kiedy zapadła niezręczna cisza. - Po prostu się boję. - Szepnęłam, przerywając ją.
- Każdy z nas się boi. - Minho położył mi rękę na ramieniu, ale od razu ją strzepnęłam. Nie potrzebowałam otuchy, potrzebowałam spokoju ducha.
- Proszę cię, przestań. - Pokręciłam tylko głową. Złapałam parę plecaków i skierowałam się w stronę Stołówki, gdzie Patelniak właśnie serwował nam ostatni posiłek.
- Wszystko w porządku? - Usłyszałam obok siebie.
Liam stał zaraz obok mnie i przyglądał mi się. Jego zimne niebieskie tęczówki świdrowały mnie zupełnie jakbym była skanowana promieniami roentgena. Bez słowa podałam mu plecaki, zbywając jego pytanie.
- Rozdaj je pozostałym Streferom. - Mruknęłam do niego. - Upewnij się, że wszyscy je dostaną. Niech się zaczną już pakować.
- Poczekaj. - Zatrzymał mnie, gdy odwróciłam się z zamiarem odejścia. W jego głosie usłyszałam rozdrażnienie. - Wypełnię twój zasrany rozkaz, jeśli pozwolisz mi coś wcześniej zrobić.
- Nie jestem od tego, żeby ci zabraniać cokolwiek robić, Liam. - Odparłam. - Mówię tylko, że wszys...
Nie dokończyłam, bo w jednej sekundzie Liam przyciągnął mnie do siebie i kładąc dłoń na moim policzku, złączył nasze usta w pocałunku. W tejże sekundzie nie miałam pojęcia, co się dzieje. Zupełnie jakby mój mózg wyłączył się pod wpływem ilości wydarzeń. Jego usta były tak inne od pozostałych. Nie równały się z pocałunkami Newta czy Thomasa. Miał zimne wargi, które w połączeniu z moimi ciepłymi ustami, dawały istną mieszankę wybuchową. Gdy wymienialiśmy pocałunki do mojego nosa doszedł również zapach bijący od Liama. Pachniał jakby czekoladą połączoną z imbirem. Nagle przed oczami ukazało mi się czerwone światło alarmowe, informujące mnie, że powinnam się zastanowić nad tym, co w tym momencie wyprawiam. Oderwałam się od jego ust i z szokiem wymalowanym na twarzy wymierzyłam mu siarczysty policzek, którego chwilę potem gorzko pożałowałam. Liam stał z bólem w oczach i trzymał w dłoni łańcuszek, który ulokował w mojej dłoni. Bez słowa odwrócił się na pięcie i odszedł, po drodze rozdając plecaki.
Stałam tak jeszcze przez chwilę, kiedy w końcu odważyłam się spuścić wzrok na przedmiot leżący w mojej dłoni. Przyjrzałam mu się dokładnie. Na sznurku zawieszony był mały kluczyk w kształcie serduszka. Po przetarciach mogłam bez problemu dojść do wniosku, że był dosyć stary i wartościowy. Delikatnie wygrawerowany napis "Amore" był zabrudzony i mało widoczny. Normalny obserwator zauważyłby zwykły kluczyk, ale uważny obserwator dostrzegłby również oznaki starości, oraz tego, że antyk z pewnością nie był przeznaczony do codziennego użytku.
CZYTASZ
Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )
FanfictionNora. Z pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak się okazuje, są sami chłopcy. Nie pamięta niczego. Nikogo też nie zna. Wyjściem stąd jest jedynie Labirynt, który jest najniebezpieczniejszy...