Rozdział 19

4.6K 262 120
                                    



Śnieg zniknął tak szybko, jak się pojawił, nie zostawiając nawet śladu po cudownym zimowym nastroju. Jedyne co przekonywało mnie do tego, by wierzyć, że jeszcze jest zima, był kalendarz i bardzo, bardzo zimne dni.  Mimo ponurego nastroju byłam szczęśliwa. No, wydawało się, że tylko ja, bo reszta Streferów praktycznie przestała się do mnie odzywać. Dlaczego? Powód był tylko jeden i raczej wszystkim znany. Mój udział w byciu Zwiadowcą. Newt w końcu przełamał się i pozwolił mi na to, prawdopodobnie wiedząc, że mnie to ucieszy, ale od tego czasu również on ograniczył nasze rozmowy do zera. Nawet Teresa mnie ignorowała. Wiedziałam, że to przez to. Skąd? Krótko po tym, jak wiadomość rozniosła się po Strefie, najbliższe mi osoby, zrobiły awanturę. Zupełnie jakby się zgadali, co chwila do mnie ktoś przychodził, żeby wybić mi ten pomysł z głowy. W pierwszej chwili sądziłam, że to sprawka Newta, ale w końcu zrozumiałam, że to oni sami byli tak wściekli. Jedynie Minho i Thomas akceptowali moją decyzję, mówiąc, że przy nich będę bezpieczna i nie muszą się martwić. Teresa, Liam, Jake, Alex, Winston i Patelniak robili mi straszne wyrzuty. To z nimi właśnie najbardziej się przyjaźniłam. Reszta chłopców ze Strefy widziało we mnie tylko laskę do podrywów.  Nie wspominając o Newcie, który nie chcąc się kłócić, nie wchodził już w temat Zwiadowców, ale i tak wiedziałam, że czuł się z tym źle, że mi na to pozwolił i gdyby tylko mógł cofnąć czas, chętnie by zmienił zdanie. 

- Nora, wszystko ok? - Thomas położył mi rękę na ramieniu, gdy ubierałam rękawiczki bez palców, te same, które miałam kiedyś. 

- Tak ... chyba tak. - Wydukałam. Tommy skinął tylko głową i odwrócił się, by spojrzeć na Minho, który miał mu powyjaśniać, którymi ścieżkami będzie najszybciej dostać się do sektora ósmego. 

- Czekam na ciebie przy wrotach, tak? 

- Jasne. - Bąknęłam, gdy odbiegł w stronę Azjaty. 

Uklękłam, by jeszcze raz sprawdzić, czy na pewno mam mocno zawiązane sznurówki, gdy nagle ktoś kopnął mnie w bok. Uniosłam zdziwiona głowę, mając ochotę na tego kogoś warknąć. Nade mną stała Julie, z jadowitym uśmiechem na twarzy. 

- Powodzenia. - Mruknęła. - Oby ten Bóldo...  coś tam powyrywał ci te kleiste łapska. 

- Bóldożerca. - Warknęłam, wstając gwałtownie i spoglądając jej w twarz. Jej rudo kasztanowe włosy tylko dodawały jej tego efektu złośliwości. Brązowe oczy iskrzyły się od wredności. Miałam ochotę dać jej w twarz, tak by więcej nie mogła normalnie spojrzeć, ale powstrzymałam się, przypominając sobie zasady panujące w Strefie. Byłam pewna, że nic by się takiego nie stało, bo większość nie pozwoliłaby wsadzić mnie do Ciapy, ale Julie też miała paru znajomych. Tych, to nie znałam w ogóle. Zazwyczaj byli to Budole i Grabarze, bo trzymali się z daleka od pozostałych. Rzadko z nimi rozmawiałam, a jak już, to tylko o tym, że Newt kazał im coś zrobić. Wiedziałam doskonale, że Newt nie zrobiłby mi tego, ale jako Przywódca, musiał się stosować do zasad panujących w Strefie. 

- Dobrze ci radzę. - Fuknęłam, przybliżając się, tak, że nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów. - Nie waż się podchodzić do Newta, rozmawiać z nim, ani o nim myśleć, gdy mnie nie będzie, bo w przeciwnym razie, będziesz miała konsekwencje, a uwierz mi, dowiem się o tym pierwsza. 

Nagle Julie prychnęła i uśmiechnęła się do mnie kpiąco. Naprawdę miałam ochotę jej przywalić. 

- Nic nie możesz mi zrobić, bo nie wyrobisz w tym Labiryncie i na pierwszym lepszym zakręcie przejedziesz się na tamten świat. Thomas ci nie pomoże "księżniczko".

Podeszła bliżej. Czułam jej oddech na swojej twarzy. 

- A kiedy już będzie po wszystkim ... - Wyszeptała mi do ucha i położyła mi rękę na talii. - Dorwę się do Newta. Twoje ledwo żywe ciało będzie słyszeć, jak błaga mnie o więcej ... jak krzyczy ... krzyczy moje imię i wie, że to będą jego najpiękniejsze noce w jego życiu. - Wbiła mi paznokcie w bok. 

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz