Ktoś złapał mnie w pasie i podciągnął do góry. Poczułam jak coś lodowatego i mokrego spływa po mojej twarzy. Nagle moja głowa przebija jakąś powłokę i wszystko wróciło. Delikatne światło, ludzie, krzyki. Dopiero teraz zorientowałam się że wstrzymuję oddech. Szybko nabrałam powietrza do płuc i zaczęłam się krztusić wodą, która wcześniej dostała się do moich pół zanurzonych ust.
Postać natychmiast uniosła mnie bardziej do góry tak, abym mogła swobodnie oddychać. Obróciłam głowę. Tą osobą była... Alex. Patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem.
Dopiero teraz zorientowałam się że jesteśmy w wodzie. Blondyn zaczął szybko płynąć do kamiennej ściany, gdzie była niewielka wynurzona platforma. Kiedy do niej dotarliśmy, chłopak wrzucił mnie na nią i sam się wspiął.
Zaczęłam obserwować co się wokół dzieje. Ashley czuła się jak ryba w wodzie... Dosłownie. Stała na tafli i pomagała wydostać się Denisowi z wody. Przeniosłam wzrok gdzie indziej szukając Endera i Jessici. Szybko ich znalazłam. Brunet miał w objęciach dziewczynę, która wyrywała się i wrzeszczała że da sobie radę. Chłopak nic sobie z tego nie robił i w szybkim tempie się do nas zbliżał. Kiedy wszyscy byli już na skale, przytuliliśmy się do siebie, chcąc się ogrzać. Było mi tak strasznie zimno.
Jessica wytworzyła ogień, ale przez jej trzęsące się ręce, zaraz gasł. Westchnęłam sfrustrowana i zaczęła pocierać ramiona, aby się trochę rozgrzać.
- Co teraz? - spytałam smutno. Zdziwił mnie fakt, że nie czułam ciepła płynącego od kamienia. Dyskretnie dotknęłam piersi. Faktycznie go tam nie było! Zaczęłam się histerycznie rozglądać. Może zsunął się z mojej szyi jak wpadłam do wody. Zaczęłam wzrokiem przeczesywać nieprzeniknioną toń, ale nie ujrzałam choćby najmniejszego światła. Nagle zdawało mi się że coś z boku błysnęło. Natychmiast w tamtą stronę spojrzałam. Zobaczyłam jak Alex wkłada coś do kieszeni. Przyjrzałam mu się uważnie. Miał nieobecną twarz, co mnie trochę zaniepokoiło.
- Powinniśmy się stąd jakoś wydostać - usłyszałam głos Endera. Skupiłam na nim wzrok nie mogąc sobie przypomnieć o co pytałam. Dopiero po chwili wszystko mi się przypomniało.
- No tak, tylko...
Przerwał mi ogłuszający ryk. O nie! Znowu ten smok! Zobaczyliśmy jak spiralnie zlatuje z góry. Mimowolnie napięłam wszystkie mięśnie i sięgnęłam po swój łuk. Reszta również wzięła za swoje bronie. Tylko biedny Ender nie miał się czym bronić.
"Nie bójcie się. Nic wam nie zrobię." Po raz kolejny usłyszałam w głowie ciepły, niski głos. Zaskoczona wciagnęłam powietrze.
Kątem oka zauważyłam że Ash szykuje się do rzutu shurikenem. I o dziwo, dziewczyna wyglądała już o wiele lepiej.
- Stój! - krzyknęłam, a ona zatrzymała się i spojrzała na mnie nic nie rozumiejąc.
Smok zwolnił i bez wahania, zaczął unosić się na przeciwko nas. Skłonił głowę i czekał....tylko na co?
"Mam na imię Trauns, Pani." Jaka znowu pani?
Smok spojrzał na mnie swoimi niezwykłymi oczami. Jedno miał czarne jak noc, a drugie śnieżno białe.
"Czeka was wiele niebezpieczeństw. Musicie uważać. Powłoka obronna zaczyna ma ciebie działać, Pani, blokując zdolności magiczne kryształu." Poczułam na sobie wzrok towarzyszy. Nie słyszeli naszej rozmowy... nie mogli słyszeć.
Przytaknęłam, a spojrzenia jeszcze bardziej się nasiliły. Przeniosłam wzrok na Traunsa - jak to się przedstawił.
"Możesz nas przetransportować na górę?" spytałam w myślach. Smok przez chwilę wbił wzrok w punkt gdzieś za mną, ale po chwili skinął łbem.
CZYTASZ
Szkoła żywiołów
FantasyOstatni mag kryształu imieniem Grisial trafia do Szkoły Pięciu Stron. Poznaje tam parę osób... niekoniecznie z którymi chciałaby się zaprzyjaźnić. Po kilku dniach pobytu w Akademii, okazuje się że Grisial nie jest tam bezpieczna. Dyrektor zabiera ją...