Rozdział XII

1.9K 187 7
                                    

Schodząc do salonu założyłam maskę. Kiedy byłam już na dole, zobaczyłam pana Robertsa i Aqua. Rozmawiali o czymś. Odchrząknęłam aby zwrócić na siebie uwagę. Dyrektor odwrócił się w moją stronę i popatrzył na mnie zdezorientowany. Jednak po chwili na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.

- Witaj Grisial. Pięknie wyglądasz.

Odwzajemniłam uśmiech i poprawiłam maskę.

- Dziękuję bardzo. Proszę aby na czas balu nazywano mnie Jane Evans. Grisial brzmi zbyt „kryształowo".

Zrobiłam znak cudzysłowia w powietrzu i przyglądnęłam się dyrektorowi. Miał na sobie czarną koszulę przykrytą białym garniturem i tego samego koloru krawatem. Spodnie tak samo jak eleganckie lakierki, były czarne. Jego brązowe, już trochę przyprószone siwizną włosy, idealnie rozczesane.

Aqua wskazał drzwi i zachęcił mnie uśmiechem.

- Dyrektorze, Jane. Nie ma czasu do stracenia.

- Ależ oczywiście - odparł pan Roberts i ruszył we wskazanym kierunku. - Pamiętajcie aby zachowywać się NORMALNIE. Nie chcecie przecież ściągać na siebie nie potrzebną uwagę - te słowa zwrócił do mnie i wyszedł. Westchnęłam cicho i ruszyłam za nim. Squamis czekała na nas na polanie. Wyciągnęła się wygodnie w ostatnich promieniach słońca i ułożyła się na soczyście zielonej trawie. Po kolei usiedliśmy na jej grzbiecie i odlecieliśmy. Poczułam wiatr który uderzył moją twarz. Słyszałam ciche szepty, które do mnie mówiły. Zamknęłam oczy, ale dalej kurczowo trzymałam się Aqua. Głosy stawały się coraz wyraźniejsze, ale i tak nic z nich nie mogłam zrozumieć. Nagle usłyszałam ogłuszający szum i wrzask:

- Uważaj!

Natychmiast otworzyłam oczy i rozejrzałam się zdezorientowana. Wszystko ucichło, a my wylądowaliśmy przed szkołą. Pierwsza zeskoczyłam ze smoka, ale miałam nogi jak z waty i upadłabym gdyby nie ogon Squamis, który mnie złapał. Smoczyca wydała z siebie pomruk i spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami. Uśmiechnęłam się do niej wdzięczna, a ona opuściła mnie na ziemię. Obok wylądował Aqua i pan Roberts.

- Gotowi? - spytał dyrektor, a my pokiwaliśmy głowami. Błękitooki wyjął z kieszeni maskę i założył ją na siebie. - No to okej. Bawcie się dobrze i miejcie oczy szeroko otwarte.

Aqua uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Złapałam go pod ramię, a on otworzył wrota. Pierwsze co usłyszeliśmy to dudnienie muzyki, a później dołączyły do niego wrzaski uczniów. Przełknęłam głośno ślinę i cofnęłam się o krok. Aqua pogłaskał wierzch mojej dłoni i uśmiechnął się zachęcająco. Odetchnęłam głęboko i weszliśmy do środka. Wtopiliśmy się w tłum, który ciągnął się po korytarzach. Kurczowo trzymałam się ramienia chłopaka, a on patrzył na mnie pobłażliwie. Po chwili oderwaliśmy się od tłumu i ruszyliśmy na salę gimnastyczną. Szczerze mówiąc, była OGROMNA. Ale mówiąc OGROMNA, mam na myśli że jest naprawdę OGROMNA. Tutaj również było wielu uczniów, ale nie zapełniali całej sali. Wręcz tylko niewielką jej część.

- Chodź się czegoś napić - zawołał do mnie próbując przekrzyczeć tłum. Przytaknęłam i poszliśmy wzdłuż ściany. Doszliśmy do wielkiego stołu szwedzkiego. Było tutaj wiele przekąsek i drinków bezalkoholowych. Nalał mi trochę do kubeczka i podał mi go. Wzięłam łyk i oparłam się o ścianę. Przyglądałam się parom tańczącym na parkiecie. Akurat puścili powolną muzykę. Zaczęłam powoli kołysać się w rytm muzyki. Aqua chyba to zobaczył, bo wziął mi kubek z rąk i postawił go na stoliku. Skłonił się i wystawił w moją stronę dłoń.

- Mogę prosić panią do tańca? - mówiąc to uśmiechnął się do mnie czarująco. Kątem oka zobaczyłam jak grupka dziewczyn patrzyły na mnie zażenowane. Uśmiechnęłam się i postanowiłam zrobić im trochę na złość.

Szkoła żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz