Szybko coś zjedliśmy i spakowaliśmy się do końca. Kiedy byliśmy gotowi, razem z Alexem zniszczyliśmy nasze schronienie. Spojrzałam jeszcze raz na Endera. Cały czas mi się przyglądał i zastanawiałam się czemu.
- Chodźmy. Nie ma czasu do stracenia - powiedziałam i ruszyłam przodem. Brunet szybko mnie dogonił i szedł obok. Nie licząc tego niewielkiego szczegółu, nic się nie zmieniło w naszej kolumnie.
- Czyli chcesz zniszczyć ten wymiar? - usłyszałam smutny głos obok siebie. Spojrzałam zaskoczona na chłopaka. Jego oczy wyrażały ból i żal. Pokręciłam głową i wbiłam wzrok w punkt gdzieś przede mną.
- Nie chcę, ale muszę. Nie mam wyboru, inaczej demony zawładnom całym wszechświatem.
Ender westchnął przeciągle.
- Ale przez to zabijesz też tysiące niewinnych, jeszcze nie osądzonych dusz. To jest okrutne z waszej strony...
- A niby co innego mamy zrobić? - warknęłam na niego. - Mamy pozwolić aby demony rozpanoszyły się po całym wszechświecie i żeby zginęło jeszcze więcej niewinnych istot?! - prawie krzyknęłam kiedy przypomniał mi się dziwaczny sen z wizjami zniszczonego świata ludzi. Nie mogłam do tego dopuścić. Nie ważne co myśleli inni. Po prostu nie mogłam.
Ja i brunet przez chwilę się nie odzywaliśmy, a ciszę zagłuszały jedynie szepty z tyłu.
- Przepraszam. Wiem że jestem strasznym egoistą, ale po prostu... Wszystko co w wymiarze Infernum zginie. A co za tym idzie? Nikt nie będzie pilnował wejścia do "piekła" czyli wszystkie potępione dusze będą mogły swobodnie wyjść.... A wtedy rozpocznie się wojna w międzyświecie. Między aniołami, a piekielnikami -jak to ich nazywany - spojrzałam na niego po raz kolejny zaskoczona.
- Czyli Miasto Aniołów ani Kopalnia nie znajdują się w tym wymiarze? - Ender pokręcił głową.
- Nie. Prowadzą do nich coś w rodzaju portali. Tylko że to jest o wiele bardziej prymitywne urządzenie.
Przełknęłam ślinę i znowu wpatrzyłam się w coś przede mną. Miałam wielki mętlik w głowie. Komu mam ufać? Co mam zrobić? Co jest słuszne? Wypuściłam głośno powietrze i przeczesałam włosy palcami.
- Dlaczego uważasz że zesłali cię do kopalni niesłusznie? - spytałam zmieniając temat. Poczułam jego spojrzenie na sobie, po czym zaśmiał się.
- Na Ziemi posądzili mnie o coś, czego nie zrobiłem. Byłem w więzieniu 25 lat, bo uważano mnie za seryjnego mordercę. Kiedy wrzucili mnie do paki, dziewczyna razem z naszym nowo narodzonym dzieckiem mnie zostawiła, straciłem mieszkanie... to wszystko mnie przerastało. Po prostu się powiesiłem. Nawet król demonów uważał mnie za winnego - spojrzałam na Endera. Utkwił wzrok gdzieś przed sobą. Zrobiło mi się go szkoda.
Położyłam dłoń na jego ramieniu chcąc go pocieszyć. Nagle dotarł do mnie pewien fakt. On miał - lub ma - dziecko. Poczułam dziwne ukłucie w sercu.
- Ile lat temu zginąłeś? - spytałam zabierając rękę. Spojrzał na mnie swoimi smutnymi, szmaragdowymi oczami. Przez chwilę się nie odzywał. Czyżby został urażony moim pytaniem? Jeśli tak, to niby czemu?
- Dzisiaj mija dwudziesta rocznica. Czyli dzisiaj mam 45 lat - uśmiechnął się smutno. - Popełniłem samobójstwo w moje urodziny.
Zatkało mnie. On tutaj już siedzi dwadzieścia lat. Jak on tą monotonność wytrzymał?
- W takim razie, dlaczego wyglądasz na maksimum osiemnaście?
Ender znowu się zaśmiał. Naprawdę nie wiem co go tak bawi.
CZYTASZ
Szkoła żywiołów
FantasyOstatni mag kryształu imieniem Grisial trafia do Szkoły Pięciu Stron. Poznaje tam parę osób... niekoniecznie z którymi chciałaby się zaprzyjaźnić. Po kilku dniach pobytu w Akademii, okazuje się że Grisial nie jest tam bezpieczna. Dyrektor zabiera ją...