Rozdział XXV

1.1K 133 6
                                    

Ender's POV

Nastała niezręczna cisza. Wszyscy przenosili wzrok ze mnie na innych magów.

- Czy ty chcesz powiedzieć żebyśmy ją tam zostawili i wracali? Po tym wszystkim co przeszliśmy?! Wielki robal, burze, smok który nas porwał. Orłowate coś, które naprawdę chciało nas zabić, a ty mówisz abyśmy wracali?! - krzyknęła zirytowana Ashley. - A co jeśli oni odebrali jej bombę i nie może jej uzbroić? Co wtedy? Wrócimy, a wtedy wszystko przegramy.

- A co jeżeli ona ma bombę? I zamierza to wszystko wysadzić?! Jak tam pójdziemy, będzie po nas! - wrzasnęła Jess.

- A niby dlaczego smoki nie mogą po nas przylecieć? Grisial mogłaby jakoś swoimi umiejętnościami je przywołać, a my byśmy odlecieli - wtrącił się Denis, ale spotkał się tylko z chłodnymi spojrzeniem.

- Nie mogą po was przylecieć, ponieważ pałac i jego okolice strzeże pole siłowe, które - jak wiecie - nie dość że blokuje magię kryształu, to jeszcze nie wpuszcza żadnych nadprzyrodzonych zwierząt do środka. A te które są wewnątrz, nie mogą wyjść - odparłem spokojnie. - Ale można ją wyłączyć . Wystarczy dotrzeć do zamku i zniszczyć zasilacz. To wszystko. Pole zniknie, a smoki będą mogły spokojnie przylecieć.

Wzruszyłem ramionami odniechcenia.

- No właśnie! To jest świetny pomysł! - krzyknęła Ash i klasnęła. Jess przewróciła oczami i zrobiła facepalma. Mimo że wyglądało to komicznie, wszyscy zachowali powagę.

- Eh... No niech będzie. W końcu nie chcemy aby wszechświatem zawładnęły demony, nie? - przytaknęła Jessica i uśmiechnęła się słabo. - No to Ender, prowadź do zamku.

*****

Szliśmy już dobrych parę godzin, słońce już wschodziło, a po pałacu nadal nie było ani śladu. Przepadł jak kamień w wodę.

Rozglądałem się szukając jakichkolwiek dowód na to, że idziemy dobrą drogą. Jednak takowych nie było.

- Dokąd ty nas prowadzisz? Włóczymy się od paru godzin i nic - fuknęła na mnie Jessica. Spojrzałem na nią chłodnym wzrokiem, a ona zacisnęła usta.

- To jest dobra droga - powiedziałem spokojnym tonem, mimo że sam w to nie wierzyłem.

Nagle zagrzmiało, a wokół nastała ciemność. Na niebie pojawiła się wielka i lśniąca błyskawica, która uderzyła gdzieś w punkt za horyzontem. Huk rozległ się po całej okolicy i znowu pojawiło się światło. Przez chwilę staliśmy w osłupieniu.

- Co to do cholery było?! - krzyknęła Jessica.

- Nie dobrego - szepnąłem i ruszyłem szybkim krokiem w stronę gdzie uderzyła błyskawica. - Piorun uderzył w wieże zamkową, a to nigdy nie oznacza nic dobrego.

Wszyscy wymienili pełne niepokoju spojrzenia.

Grisial's POV

Obudziłam się w jakimś pokoju. Leżałam na jakimś łóżku, a każda część mojego ciała mnie bolała.

Jęknęłam z bólu kiedy powoli usiadłam, podpierając się na przedramionach. Wszystko przed oczami miałam zamazane, a głowa mi nieznośnie pulsowała.

- Obudziłaś się skarbie - usłyszałam chrapliwy głos. - Nie mogłem się doczekać.

Spojrzałam w stronę skąd dochodził znajomy dźwięk. Stał tam ten mężczyzna, który uważa się za mojego ojca i jakiś inny chłopak. Był on bardzo wysoki, ubrany w jakieś ekskluzywne ciuchy. Jego czarno brązowe włosy były w "artystycznym nieładzie", a krwisto czerwone oczy z kocią źrenicą, dosłownie rzażyły się pod wpływem delikatnego światła wpadającego przez zakratowane okno.

Szkoła żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz