„Nigdy nie jest za późno na zmiany i te wielkie i te najmniejsze."-Rozdział 18

27 5 0
                                    

Miałam bardzo ambitne plany dotyczące mojej przemiany, nie miałam zamiaru marnować dalszej części swojego życia na alkohol. Gdy wracałam, ze szkoły, robiłam wszystko, wymyślałam wszystkie każdą możliwą wymówkę, aby nie iść nigdzie z moją grupą, ponieważ zrozumiałam, że to nie jest towarzystwo dla mnie, może wcześniej nie przywiązywałam do tego uwagi, ale po jakiś czasie stwierdziłam, że jeśli ja chcę się zmienić, a oni nie nasza przyjaźń nie przetrwa. Wiedziałam, że miałam tylko ich, powierzałam mi wszystkie sekrety, tak jak oni mi, ale nie mogłam tego dłużej ciągnąć, oni w życiu nadal widzieli tylko potrzebę alkoholu i papierosów, kiedy ja zaczęłam w inny sposób postrzegać otaczający mnie świat. Po szkole udawałam się w miejsce, w którym mogłam dużo rozmyślać, gdzie mogłam odciąć się od reszty ludzi i zastanowić się nad tym wszystkim co wydarzyło się przez ostatnie dwa i pół roku. To było dość krepujące, bo mimo tego, że nikt nie słyszał moich myśli, ani nie czuł tego co czułam w danym momencie ja odczuwałam upokorzenie i bardzo wstydziłam się tego co zrobiłam. Moim azylem duchowym stał się park, w którym obserwowałam niewinnych ludzi i zastanawiałam się czemu tyle osób musiało przeze mnie cierpieć, abym mogła zrozumieć, że to co zrobiłam było po prostu złe, nieodpowiedzialne i bezmyślne i starałam się siedząc tam na mojej ulubionej ławce, pozbierać myśli i zastawiać się co mogłabym zrobić, aby moje życie stało się ponowie kolorowe i pełne uśmiechów bez użycia jakichkolwiek używek jak było gdy miałam 15 lat. Było, też jeszcze jedno miejsce do którego starałam się przychodzić jak najczęściej tylko mogłam. Była to miejska biblioteka, w której starałam się na nowo zrozumieć sens nauki i to co ona ma nam dać w życiu. Pamiętam, że nie było tak łatwo wrócić do normalnego trybu uczenia, gdy przez ponad dwa lata w liceum tego nie robiłam, a w tym roku miałam pisać maturę. Musiałam najpierw przeczytać kilka, a nawet kilkanaście bardzo mądrych i życiowych książek, aby nabrać sił do pracy. Tak, wtedy dużo uwagi poświęcałam czytaniu. To zaczęło na nowo sprawiać mi przyjemność tak jak za dawnych lat. Czułam, że jeżeli odnajduje siłę do nauki to znaczy, że jestem na bardzo dobrej drodze do całkowitej zmiany swojego życia, które i tak już zmieniało się diametralnie. Jednak nie wszystko było takie proste i nie wszystko przychodziło mi z taką lekkością. W pewnym momencie przypomniałam sobie o Kościele, o to jak bardzo się od niego odsunęłam. Zaczęłam przeglądać moje zdjęcia z chrztu i Pierwszej Komunii Świętej. Przypomniały mi się też te jedne z dobrych chwil mojego dzieciństwa, kiedy razem z ciocią i wujkiem szliśmy do kościoła w niedzielny poranek, a następnie razem przygotowywaliśmy obiad. Wydaje mi się, że w pewnym momencie zaczęło brakować mi Boga. Zapomniałam kiedy byłam ostatnio w Kościele, jednak bardzo bałam się tam udać. Zawsze to miejsce było dla mnie wyjątkowe, nie traktowałam go jak zwykły budynek, ale jak przestrzeń w której człowiek był zupełnie nagi i ubogi, bo dla Boga nie ma tajemnic, ani nie liczy się to jak wyglądasz i co materialnego posiadasz. Tak bardzo się bałam, bo przecież to wszystko co zrobiłam przez ostatni czas było czymś strasznym, czyniłam to wszystko bez jakichkolwiek zasad. Mimo tego wiedziałam, że musze się tam udać, że to był element dopełniający moją przemianę. Dokładnie pamiętam to uczucie i tą rozmowę z księdzem, który był tak wyrozumiałym człowiekiem jakiego jeszcze nie znałam. Gdy prowadziliśmy rozmowę zapomniałam, że był osobą kapłańską, a ja byłam jeszcze dzieckiem. Rozmawialiśmy jak dwoje dorosłych ludzi, z których jedna osoba popełniła dużo błędów życiowych, a druga natomiast starała się ją podnieść. Rozmawialiśmy kilka godzin, a on ani razu nie podniósł na mnie głosu, ani nie wypędził mnie. Jedynie co robił, to ocierał moje łzy i wsłuchiwać się w mój płaczący glos. Gdy już miałam wychodzić powiedział, że wszystko jest mi wybaczone i że teraz rodzę się na nowo i musze zacząć naprawdę żyć. Moich łez nie było końca. Czułam się jak mała dziewczynka, która jest czysta, wszystko zaczyna na nowo, brakowało mi jednak kogoś komu mogłam się rzucić w ramiona i wykrzyczeć jak bardzo na nowo pokochałam świat. Ja nie miałam nikogo takiego, a bardzo chciałam to zmienić.



Polish teacher's confession.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz