Poróżniła nas nauka, coś co wydawać się może, powinno łączyć ludzi. Gdy byliśmy w Portugalii on zakochał się w tym języku, kraju i kulturze. Chciał tutaj zostać, zapracować na studia w Lizbonie i kształcić się w takim kierunku, aby móc zamieszkać tu na stałe. Oczywiście każdego dnia o poranku powtarzał, że jeśli tylko chcę możemy zostać tu razem i tutaj spędzić swoje życie. Cieszyłam się, że o mnie myśli, że resztę życia widzi przy moim boku. Byłam, mu wdzięczna za wszystko. On pokazał mi lepszy świat i tylko przy nim czułam się szczęśliwa, bo udało mu się wyciągnąć mnie z moich problemów, nawracających wspomnień i dni samotności. Z nim byłam po prostu lepsza wersją siebie, ale od zawsze wiedziałam, że chcę robić coś innego w życiu. Nasza podroż była długa, więc miałam czas na zdecydowanie co sprawia mi radość i jakie mam plany na życie. Byłam w tylu pięknych krajach, poznałam tyle kultur, a przez ten cały czas w mojej głowie tkwił plan, którego w żaden sposób nie potrafiłam wymazać z umysłu. Chciałam kontynuować moją naukę języka polskiego, od zawsze kochałam ten język i chciałam pracować gdzieś gdzie będę mogła się wykazać moją wiedzą , ale dopiero po tej podroży zrozumiałam, że chcę mieć też kontakt z młodzieżą jako pedagog. Spojrzałam mu w oczy i odrzekłam, że było tu wspaniale, że życie z nim jest najpiękniejszą z bajek, ale moje życie i moja przyszłość są w Polsce i to tam chcę się kształcić. On był wspaniały pod każdym względem. Nie zatrzymywał mnie, chciał, abym była szczęśliwa i robiła to co kocham. Chciałam wyjechać z Portugalii, ale tak bardzo nie chciałam się z nim rozstawać, był moją pierwszą miłością, osobą, która podniosła mnie gdy upadałam i już nigdy więcej nie pozwoliła na to bym ponowie opadła z sił. Nie jestem w stanie zapomnieć o nim jako o osobie, która tyle wniosła do mojego małego świata. Gdy staliśmy już na lotnisku wtuleni w siebie, przez długi czas nie mówiąc nic, on rzekł: „Chcę tylko abyś była szczęśliwa, wtedy i ja będę", odpowiedziałam jedynie „Będę" i zalałam się łzami. Ciężko mi opisać, to co wtedy przeżywałam. Musiałam opuścić najukochańszą osobę mojego życia.
Nadszedł czas odlotu. Nie byłam w stanie powiedzieć czegoś więcej oprócz „Kocham cię", które w naszym tajnym słowniku znaczyło więcej niż możecie sobie wyobrazić. Stało się. Po kilku godzinach znalazłam się w miejscu, które było przeznaczone tylko dla mnie z naszej dwójki. Dostałam się na wymarzone studia, które dawały mi wielkie szczęście. A my? Kontaktowaliśmy się przez pierwszy rok, później sama nie wiem, ale to stało się tak samoistnie. Kontakt po prostu się zerwał. Wyjeżdżając oboje zgodziliśmy się na koniec związku, mieliśmy świadomość, że związek na odległość się nie uda, choć jeszcze przez bardzo długi czas miałam go w sercu na pierwszym miejscu i kochałam całą sobą. Wszystko kiedyś przeminie. Nasze uczucie wypaliła odległość. Na studiach poznałam mojego obecnego męża i znowu mogłam być szczęśliwa w kogoś ramionach. A jeśli chodzi o moją klasę licealną? Nigdy po tak długim czasie rozłąki nie spodziewałabym się jakiegokolwiek odzewu z ich stron. Myliłam się. Pewnego dnia gdy szłam na uczelnie dostałam wiadomość od Lilki. Na początku zastanawiałam się czy to jakiś żart czy kpina jednak po przeczytaniu zupełnie inaczej na to spojrzałam. Treść zawierała jedno zdanie: „Przebaczyliśmy ci, śpij spokojnie".Moja reakcja równała się z reakcją pięciolatki, gdy dostała wymarzoną lalkę. Skakałam, piszczałam, przy tym płacząc na przemian, a gdy wbiegłam na uczelnie rzuciłam się na szyję pierwszej napotkanej koleżance krzycząc „Wybaczyli mi, jednak mi wybaczyli". Wtedy czułam, że moje życie jest spełnione, każda najmniejsza czynność przynosiła mi szczęście, bo cieszyłam się pięknem świata jak tylko mogłam i już nigdy starałam się nikogo nie skrzywdzić.
CZYTASZ
Polish teacher's confession.
Teen FictionAkceptacja i tolerancja to największe komplementy jakie można otrzymać.”