„Ideał."-Rozdział 10

29 5 0
                                    


Czułam się lepsza, ale mimo tego nadal nad moją głową znajdowała się chmura uzależnień przemieszczająca się za mną krok w krok. Byłam tym wszystkim przesiąknięta jednak odczuwałam w sobie jakaś zmianie, nie wizerunku, nie charakteru, lecz po prostu trochę inaczej spojrzałam na ludzi, starałam się nie wytykać innym wad i zająć się bardziej sobą, jednak wciąż coś było nie tak. Mimo tego, że wiedziałam, że każdy ma wady i zalety, w sobie widziałam tylko zalety, a raczej wmawiałam sobie, że jestem najlepsza i nikt mi nigdy nie dorówna, a gdy byłam razem z moją grupą czułam, ze możemy wszystko i nie ma nikogo ponad nami. W szkole myślałam podobnie, dobrze wiedziałam, że wyrządziłam już wielką krzywdę jednej osobie kształtując ją na zupełnie inną niż była, ale mimo wszystko wciąż w moich oczach ci co mnie otaczali byli gorsi do póki nie zjawił się on...

Wszyscy go znali, o dziwo ja też mimo tego, że nie interesowałam się koszykówką. Był najlepszym graczem w mieście, wszystkie dziewczyny go uwielbiały, każdy chciał się z nim kolegować. Nie mogłam zrozumieć fenomenu jego osoby, wszyscy za nim szaleli, a on przy tym nigdy nie czuł się od nich lepszy, był po prostu normalnych chłopakiem. Trafił do naszej szkoły, nie z przypadku, przepisał się tutaj, bo w tamtej nie mógł w pełni się rozwijać, był ograniczany przez uczniów i nauczycieli. Od razu po jego przepisaniu się do naszej szkoły ogłosili glosowanie na przewodniczącego, w którym on miał zamiar wziąć udział. Wydało mi się to wtedy dość dziwne. Myślę, że wtedy oceniłam go za szybko. Zobaczyłam, w nim rozpieszczonego chłopaka lubianego przez wszystkich, który zmienił szkole tylko po to, aby w nowej zostać przewodniczącym i podporządkować sobie wszystkich. Czułam, się jakby ktoś chciał zająć moje miejsce mimo tego, że nigdy nie byłam przewodniczącą i nigdy nie mogłam sprawić abym była dla całej szkoły autorytetem. Pamiętam jak pewnego dnia wszystkie dziewczyny z mojej klasy wybiegły od razu po dzwonku do świetlicy aby oddać głos na mistrza koszykówki, miałam wrażenie jakby było coś ze mną nie tak. Jedynie ja z moją grupą poszliśmy od razu przed siebie. Nie miałam nawet zamiaru oddawać głosu na kogoś takiego jak on. Teraz sama się sobie dziwie, ale wtedy czułam zagrożenie, tak on był tym zagrożeniem, dziś wydaje mi się to takie niedojrzałe, ale wtedy było inaczej po prostu nie chciałam aby ktoś był ode mnie lepszy!


Polish teacher's confession.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz