(I) I utonąłeś w błękicie oczu...

3.6K 217 25
                                    

Na dobry początek? Malec musi być.
***
Wiesz, doskonale to wiesz. Takie rzeczy się po prostu czuje. Czasem nie umiesz nazwać tego uczucia. Co nie znaczy, że go nie ma. Właśnie wtedy, gdy nie wiesz, co czujesz, wszystko dzieje się bardziej.
A zaczyna się niewinnie.
Nie miało prawa go tu być. Ale znalazł się tutaj. Na twoim przyjęciu. Czy to był przypadek?
Utonąłeś w błękicie oczu. Gdy raz w nie spojrzałeś, wiedziałeś, że nie będzie odwrotu. I nie było.
I wtedy kilka dni później stanął w twoim progu, młody, piękny, pełen życia, tak niewinny i czysty. Jak się poczułeś?
Serce, narząd pozwalający nam żyć, to cwana bestia. Potrafi nieźle rozproszyć uwagę. Bo jak tu być spokojnym i opanowanym, gdy twoje serducho wariuje? Wybija niestworzone rytmy, szybkie,że nie wiesz, jakim prawem nie wybucha, w momencie, gdy Go widzisz. Zaskoczenie mija powoli, serce zwalnia. Ale po chwili przyspiesza znów.
Co On tu robi?
Na jego twarzy wykwita uśmiech, jakbyście byli dawnymi przyjaciółmi. Widać, że jest trochę nieśmiały.
Zapraszasz Go do środka. Przecież nie będzie stał w progu. Siada na twojej kanapie, a ty przeklinasz w myślach samego siebie, że pomyślałeś o Nim, prawie obcym chłopaku, tak nieprzyzwoite rzeczy, jak przed chwilą.
Chłopak wyciąga dłoń. Całe jego ramiona pokryte są runami.
- Mam na imię Alec- cztery słowa, które do ciebie wypowiada, a ty czujesz, że nie pamiętasz, jak się oddycha. Jeszcze tylko tego brakuje, żebyś przy Nim zemdlał.
Przyjmujesz dłoń- jest ciepła i szorstka, czuć bruzdy i blizny na palcach. Blizny zdobyte w walce. Zaszczyt dla młodego Nocnego Łowcy.
Boisz się patrzeć Mu w oczy, uciekasz więc do kuchni mówiąc, że zrobisz herbatę. Nalewasz wody do czajnika i opierasz się o blat kuchenny.  Dyszysz ciężko przez chwilę. Dlaczego On tak na ciebie działa?
Obracasz się i krzyczysz z przerażenia. Ktoś stoi za tobą.
Szybko opamiętujesz się.
To On.
Dziecię Razjela. Perfekcyjne w każdym calu. Czarne włosy, lazurowe oczy, mocny zarys szczęki, dłoń, którą położył ci na ramieniu...
-Chyba mnie nie usłyszałeś- wyjaśnia ci.- wołałem, że nie chcę herbaty. - wyłącza czajnik, nie odrywając od ciebie oczu. - nie pogardzę natomiast sokiem pomarańczowym, jeśli oczywiście go posiadasz.
Czujesz się dziwnie. Na pozór nieśmiały chłopak, ale w konfrontacji to On zachowuje zimną krew.
Wyciągasz z lodówki karton soku i nalewasz go do szklanki. W momencie, gdy podajesz napój chłopakowi, wasze palce na sekundę się stykają. Czujesz dreszcze w całym ciele.
Chcesz coś zrobić, ale...
Alec podnosi do ust szklankę i upija łyk. Patrzysz na Niego, i nagle myślisz, że kogoś ci przypomina.
Czy to nie te oczy, co William Herondale?
Wasze spojrzenia się spotykają. Twoje serce rozpoczyna rozgrywanie serenady, a ty starasz się nie zarumienić. W końcu czujesz na tyle odwagi, by coś powiedzieć:
-Co cię tu sprowadza, Alexandrze?
Chłopak odstawia szklankę. Kręci głową. Widzisz Jego smutek, który automatycznie ci się udziela.
-Chciałem wiedzieć- mówi cicho.- czy instnieje  run, zaklęcie... Cokolwiek... Pomagające na złamane serce.
Pytanie to autentycznie cię zadziwia. Ktoś tak piękny jak On musi leczyć złamane serce? Wybrał sobie na obiekt westchnień kogoś niedostępnego? To niemożliwe, że został odtrącony. Bijesz się chwilę z myślami, zanim odpowiadasz:
-Istnieje czar-  mówisz, obserwując reakcję chłopaka- uśmierzający ból po utracie bliskiego. W tym także miłości. Użycie go grozi jednak dużym prawdopodobieństwem, że nigdy nie będziesz mógł się zakochać...
Wzdycha. Uroczy, dziecinny dźwięk. Zasycha ci w gardle.
-Już się zakochałem- wyznaje.- ale nie mogę pozbyć się myśli o tamtej osobie.
-Musiała być wspaniała, skoro nawet po odtrąceniu ją kochasz.- kwitujesz.
-Nie tak wspaniała, jak ty.
Zamierasz. Co On ma na myśli?
Jego niebieskie oczy zaglądają w głąb twojej duszy. Starasz się przeanalizować, co próbuje ci przekazać.
Czy On pomyślał o tym samym, co ty?
Twoje ciało nie słucha myśli. W sekundę jesteś przy Nim. Czujesz jego ciepły oddech. Twoja dłoń ląduje na Jego plecach, kiedy przyciągasz Go do siebie. Działasz podświadomie. Nie wiesz, jak to się dzieje, że całujesz Go. A On nie odsuwa się, przeciwnie, delikatnie oddaje pocałunek. Robi to nieśmiało, jakby nigdy się nie całował. Ma ciepłe wargi. Czujesz na nich emocje. Przelewa się przez Niego niezdecydowanie, które jednak po chwili ustępuje odwadze. W końcu jest Nocnym Łowcą.
Nagle jesteście w twojej sypialni. Naprawdę, dotarłeś tu na własnych nogach? Jak to możliwe, że nic nie pamiętasz?
Myślisz tylko o ustach, które całujesz, i dłoniach, które trzymasz. 
Przewracasz się tyłem na łóżko, On upada na ciebie. Jest jednak w tym upadku dużo gracji, właściwej dla Nefilim. Wplatasz się w Niego, ustami muskając Jego szyję. Docierasz do obojczyka. Czujesz, jak cały drży. Wyciąga rękę i dotyka twojego policzka. Lustruje cię wzrokiem.
Opanuj się. Ledwo Go znasz.
Ale Jemu to się chyba podoba.
Jak On to robi? Dlaczego działa tak na ciebie, skoro dopiero co ci się przedstawił?
Zaciskasz palce wokół Jego nadgarstka, nie chcesz go wypuścić. Jego usta pieszczą twoją szyję, dłonie wodzą po całym ciele, dotykając cię delikatnie. Jakby bał się, że cię skrzywdzi.
Niedpodziewanie odrywa się od ciebie. Po raz ostatni daje ci słodkiego buziaka i w ułamku sekundy stoi z powrotem w drzwiach. Chcesz krzyczeć, by nie odchodzil.
-Przyjdę w niedzielę- mówi.
Nie czeka na odpowiedź. Wychodzi.
Zrywasz się z łóżka i wyglądasz przez okno. On już biegnie ulicą. Chyba się gdzieś spieszy.
Patrzysz, jak oddala się. I czujesz, że twoje serce umiera.
Ożyje dopiero w przyszłą niedzielę.
***
Miało wyjść tak uroczo i delikatnie... Wyszło?
Mam nadzieję, że pierwszy shot Wam się podobał :)
Gwiazdkujcie i komentujcie!

Mniej i bardziej pojeBANE historieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz