Jace'a oraz Clary z zimna szczypały nosy. Spacerowali po Central Parku już od dobrej godziny, podziwiając piękno przyrody, a bynajmniej tak mówiła dziewczyna.
Skręcili w kolejną alejkę, również zasypaną, i również pozbawioną wszelkiej roślinności. Jace'owi coraz bardziej nie podobał się ten pomysł, i z pewnością już dawno by zrezygnował, gdyby nie to, iż Nocna Łowczyni obiecała mu nagrodę u zwieńczenia dnia. Dziewczyna powiedziała to niezwykle ogólnikowo, przez co Jace nie był w stanie określić jakiego rodzaju mógłby być ten prezent.
Na jednej z ławek zauważyli Magnusa wraz z Alekiem, podeszli więc by się przywitać.
-Cóż za niezwykłe spotkanie!- wyparował Magnus wstając by uścisnąć im dłonie.
-Faktycznie, co tutaj robicie? Jest straszny ziąb!- zapytał Jace.
-Właśnie miałem zapytać was o to samo.
-Clary obiecała mi niespodziankę i nie mogłem się nie zgodzić.
-Rzeczywiście, przyparła cię do muru- mruknął Alec, lecz nie złośliwe
-My już pójdziemy dalej, życzymy miłej niedzieli- odparła grzecznie dziewczyna i pociągnęła swojego chłopaka dalej, w głąb parku.
-Dlaczego to zrobiłaś? Miałem nadzieję, że Magnus mógłby mi załatwić gorącą czekoladę. Oh, co ja bym w tej chwili dał za kubek gorącej czekolady!- powiedział z lekką urazą.
Dziewczyna zachichotała.
-Uwierz, że to co dostaniesz przebije najlepszą gorącą czekoladę jaką Magnus mógłby wyczarować.
-Obyś się nie mylila- westchnął blondyn.
Miejsce przeznaczenia nie znajdowało się daleko od nich. Doszli tam w ciągu następnych siedmiu minut i zasiedli na najbliższej ławce przy stawie.
-Gdzie jest ta niespodzianka?
-Poczekaj- zaśmiała się.- Już nie długo.
Oparła głowę o ramię chłopaka, a on sam wypuścił powietrze z płuc i zmierzył okolicę wzrokiem. Stwierdził, że nie ma w niej nic ciekawego. Wszystko było pokryte śniegiem, a staw do połowy skuty lodem po środku niego pływały, o zgrozo, kaczki.
-Clary... może wrócimy do Instytutu- zaczął niepewnie.
-Dlaczego?- Nicna Łowczyni otworzyła oczy i spojrzała w stronę, w którą patrzył Jace.
-Nie mów mi, że nadal masz ten irracjonalny lęk przed kaczkami- wywróciła oczami.
-On jest w pełni uzasadniony!- oburzył się.- Kto wie do czego mogą się posunąć, by zdobyć władzę nad światem!
-Wątpię, żeby właśnie na tym zależało kaczkom.
Nagle podszedł do nich starszy mężczyzna z klatką w ręku. Nie była zbyt duża, wielkością dorównywała może słoikowi po korniszonach.
Clarissa podziękowała i odwróciła się z powrotem do swojego chłopaka.
-Co to jest?- zapytał z rezerwą.
-Zobaczysz, wracajmy do Instytutu.
-Więc twierdzisz, że szliśmy taki kawał, w taką pogodę, abyś mogła odebrać klatkę i nawet mi nie pokazać co jest w środku?
-Emm... w twoich ustach to nie brzmi za dobrze.
-Bo tak nie jest!
-Wracajmy- powiedziała wstając i odchodząc w drogę powrotną. Jace'owi nie pozostało nic innego jak iść za nią.

CZYTASZ
Mniej i bardziej pojeBANE historie
RandomJedno strzałowe opowiadania o bohaterach serii Dary Anioła