Magnus pstryknął, chyba po raz setny już tego dnia. W oknach pojawiły się sztuczne ognie.
-Okej, wystarczy- zareagował w końcu Alec.- Zaraz wyczerpie ci się energia.
-Wiem kiedy przestać.
-Nie mógłbyś po prostu pójść po te wszystkie rzeczy do piwnicy?
Czarownik się zaśmiał.
-Magnus! Mówiłeś, że to twoje! Nie mogę uwierzyć, że ukradłeś to wszystko!
-Wypraszam sobie! Niczego nie ukradłem. Od razu w kasie pojawiały się pieniądze.
-Wiesz co o tym sądzę...
-Idę się odświeżyć!- przerwał początek wywodu swojego chłopaka, bo wiedział jak daleko to może zajść.- Tobie też bym radził.- Dodał już z innego korytarza.
Alec spojrzał po sobie. Był w dresach i lekko poplamionym, zużytym swetrze. Faktycznie, nie wyglądał ani nie pachniał zbyt dobrze. Cały dzień zajmował się Maxem, podczas gdy Magnus przygotowywał ich mieszkanie na falę gości. Jego chłopak uparł się, aby wyprawić od dawna nie urządzanego przyjęcia. Alec nie mógł się nie zgodzić.
Odstawił synka do rozsypanych zabawek na podłodze i poszedł do garderoby.
Tymczasem w Instytucie Isabelle miała pomóc Clary z wyborem ubrań na Sylwestra. Po dwóch godzinach spędzonych w garderobie, Izzy się poddała.
-Żadna sukienka ci sie nie podoba!- powiedziala niemal z wyrzutem.
-Wszystkie opinają mi się na brzuchu!- burknęła Clary.
-Jesteś w... Trzecim? Czwartym tygodniu?- rzuciła Izzy.- Masz paranoje?
-Nie, ja...- usiadła na łóżko i schowała twarz w dłoniach. Rude loki zasłoniły jej niemal całą głowę.- Chyba masz rację.- Gwałtownie się podniosła.- Powinnam korzystać póki mogę.
Izzy wywróciła oczami.
-Będziesz mogła się bawić dopóki chcesz, przestań się nad sobą użalać i włóż to.- wskazała na sukienkę przewieszoną przy oparcie krzesła przy toaletce.
-Nie uważasz, że...
-Nie, idź!
Clary krytycznie spojrzała na krótką sukienkę z wyciętymi plecami. Wzięła ją jednak i wciągnęła przez głowę. Była ciasna jakby ubierała drugą skórę. Spojrzała w lustro.
-W porządku?- Zapytała Izzy, spoglądając jej przez ramię.
Nie!
-Oczywiście- skłamała podła suka.
-Świetnie!- klasnęła uradowana w dłonie.- Pozwól, że teraz ja się przygotuję, a później zrobimy sobie makijaż.
-Isabell, nie sądzę, abym...
Ale dziewczyna już zniknęła w garderobie.
Gdy się z niej wynurzyła, miała na sobie najbardziej wystrzałową sukienkę, jaką Clary widziała w życiu: długą do połowy uda, srebrną i wysadzaną drobnymi brylantami.
-Wow...- powiedziała tylko Clary, ale Izzy zbyła ją machnięciem dłoni.
-Zachwyty potem, czas na makijaż. Twoja cera wyglada okropnie.
-Dzięki- warknęła w odpowiedzi.
Podeszły do toaletki. Czarnowłosa zaczęła układać loki drugiej dziewczyny w zgrabnego koka na boku głowy, tak by zostawić kilka wolnych pasemek.

CZYTASZ
Mniej i bardziej pojeBANE historie
RandomJedno strzałowe opowiadania o bohaterach serii Dary Anioła