Alec siedział na schodach Muzeum Prado i spokojnie karmił gołębie kawałkami chleba. Ptaki najwyraźniej go polubiły, bo podlatywały blisko niego i niemal jadły mu z rąk.
Magnus stał kilka kroków za nim i z zaciekawieniem przyglądał się poczynaniom chłopaka. Zastanawiał się, czy to normalne, że nawet te proste gesty w wykonaniu Nefilim wydawały mu się tak fascynujące.
Gołąb usiadł na bucie Aleca, a ten uśmiechnął się z zadowoleniem. Magnus w takim momencie pewnie z wściekłością odgoniłby ptaka, ale jego chłopak wydawał się szczęśliwy.
-Jeszcze chwila, a zacznę uważać, że wolisz gołębie ode mnie- rzucił czarownik ironicznie.- Nie chcę ci przerywać, ale Powinniśmy już iść. Chciałem pokazać ci więcej miejsc w Madrycie, jutro ruszamy w dalszą drogę.
Alec podniósł na niego spojrzenie. Magnus był ubrany dość śmiesznie, nawet jak na niego, w lśniącą kurtkę i buty na platformie. Mimo to, wyglądał jak zwykle wspaniale. Nocny Łowca wstał ze schodów, odganiając tym samym ptaka, i podszedł bliżej swojego chłopaka. Magnus ukłonił się nisko zamaszystym ruchem podał mu ramię. Alec wlepił w niego wzrok, jakby nie dowierzał własnym oczom, po czym się roześmiał, odrzucając głowę do tyłu.
-No co?- zapytał Magnus.
-Nic, nic- Alec zakrył usta dłonią i się opanował.- To, co właśnie zrobiłeś... Śmieszne. I staroświeckie. Poza tym, myślałem, że ramię oferuje się damom.
-Jesteś moją damą- stwierdził śmiertelnie poważnym tonem czarownik. -A nawet jeśli nie, to jesteś osobą, dla której oferowanie ramienia jest czystą przyjemnością.
Alec, nie zadając już więcej pytań, przyjął ramię.
Ruszyli wolnym krokiem przez skąpane w słońcu ulice Madrytu. Czarownik najwyraźniej znał dość dobrze okolice, bo prowadził Aleca pewnie, wiedząc, dokąd zmierza. Nefilim był tu po raz pierwszy- jak zresztą w każdym innym miejscu, które odwiedzali- ale polegał na Magnusie, ufając, że trafią na miejsce, gdzie zmierzali.
-Mogę chociaż wiedzieć, gdzie mnie ciągniesz?- zapytał Alec, gdy przechodzili mostem nad rzeką.
-To tajemnica. Chcę ci zrobić małą niespodziankę- oznajmił Magnus.- Ale mam nadzieję, że ci się spodoba.
Alec postanowił nie dopytywać o więcej, zamiast tego zagłębili się w rozmowie o wydarzeniach ostatnich tygodni. Śmierć Valentine'a i Sebastiana, bolesne wspomnienie o Max'ie, ich pierwszy publiczny pocałunek...
Na wzmiankę o tym, Magnus przystanął, co zdziwiło Nocnego Łowcę. Uniósł pytająco brwi.
-Dlaczego, tak właściwie, pocałowałeś mnie wtedy?- zapytał czarownik. Alec zastanawiał się nad odpowiedzią bardzo krótko.
-Ponieważ stwierdziłem, że jeżeli zginę w trakcie tej bitwy, to nie będzie miało większego znaczenia, co sobie ludzie pomyślą. A gdybym miał umrzeć, to chciałbym, byś nie tylko ty, ale wszyscy wiedzieli, że cię kocham.
Magnus poczuł się poruszony. Niemal bezwiednie objął Aleca i szepnął mu do ucha:
-A teraz? Zrobiłbyś to samo przy tych wszystkich przechodniach?
Alec, jakby w ramach odpowiedzi, cmoknął go w usta, jednak to nie wystarczyło czarownikowi i już po chwili całowali się namiętnie, jak nigdy. Był pewien, że wszyscy się na nich patrzą i wytykają palcami, ale nie dbał o to. Jego czarownik, jego zasady.
Gdy oderwali się od siebie, Magnus uśmiechał się, a w jego kocich oczach tańczyły wesołe iskierki.
-Możemy już iść- powiedział. Tym razem nie podał Alecowi ramienia, tylko chwycił jego dłoń. O tak, to było o wiele lepsze.
CZYTASZ
Mniej i bardziej pojeBANE historie
RandomJedno strzałowe opowiadania o bohaterach serii Dary Anioła