Perspektywa Caluma:
Lekcje się skończyły a my mieliśmy wrażenie że trochę dzisiaj przesadziliśmy. Aktualnie siedzę w szatni z Ashtonem.
-Przesadziłeś-poinformował mnie po pewnej chwili jakbym sam nie wiedział.
-No co?
-Wiesz co ty to jesteś taki Homo...........................................Nie za bardzo Sapiens.
Moja perspektywa:
Jak on mógł!! Idiota!! Ze mną się nie zadziera!!! Miałam wrażenie ze idę coraz szybciej. Chciałam być już w domu. I nagle zauważyłam witrynę sklepową za którą widać było sukienki. Jedna z nich czerwona sięgała przed kolana i jej dół był cały z tiulu. Obok niej była jeszcze taka sama niebieska i różowa.
-Do ciebie pasowała by najbardziej czerwona-usłyszałam głos za sobą. Nie musiałam się odwracać. W szklanej witrynie odbijał się Calum. Stał za mną z tym swoim dziwnym uśmiechem.
-Śledzisz mnie?? Bo ja jakoś nie mam ochoty z tobą rozmawiać-powiedziałam ,odwróciłam się i poszłam dalej.
-No proszę....An...Przepraszam- nalegał idąc koło mnie.
-An?
-To taki skrót od twojego imienia. Wymyśliłem na matmie. Nie wiem jak ty ale ja nie rozumiem tych pierwiastków.-powiedział a na końcu znów się uśmiechnął.
-Myślisz że to takie proste- spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
-Przepraszam-dokończył nieco wyższym głosem.
-Okay-dokonczylam spoglądając w dol.
Calum wyraznie się usmiechnął i podniosl mnie do gory. Pisnęłam i zaczęłam sie śmiać. Nagle zauważyłam wielki czarny zegar wiszący na jednym z budynków. Wskazywał 15.45.
-Muszę już iść -powiedziałam i odeszłam w stronę mojego domu. Może ten dzień wcale nie był az taki zły.
________________________________________
Zapraszam do komentowania:)
CZYTASZ
Be my superhero♥
Fanfiction-Kocham cię -Co? -Nic,nic. Klawiaturę czyszczę. Zapraszam do czytania♥:)