3. Jesteś w dupie.

8.1K 429 48
                                    

- CO ZROBIŁEŚ?! - parsknął Niall i wybuchnął głośnym rechotem. Był tak bardzo rozbawiony, że aż oparł plecy o fotel i zaczął wierzgać nogami w powietrzu.

- Stary, przecież ona jak się dowie...

- Ona cię zniszczy! - wtrącił Louis, przerywając wypowiedź Liama.

Opadłem bezradnie na oparcie sofy i przetarłem dłońmi twarz zdając sobie sprawę z tego, że Lou ma totalną rację. Co ja narobiłem?

- Czemu miałbyś wymyślać coś tak idiotycznego? - zaciekawił się Liam. Spojrzałam na niego przez palce, a potem westchnąłem ciężko, zakładając ręce za głowę.

- Dla świętego spokoju - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- A jak niby palnięcie, że ty i Sue wróciliście do siebie miałoby ci pomóc w osiągnięciu spokoju? - zapytał Niall, a jego twarz wyrażała czyste niezrozumienie.

- Chyba, że myśli o wiecznym spokoju - odezwał się Louis. - Bo to Sue może mu zagwarantować lekką ręką.

- Dziękuję za wsparcie, przyjaciele - prychnąłem i podniosłem się z zamiarem opuszczenia naszej wspólnej garderoby.

- Siadaj. - Liam pociągnął mnie za rękę w dół, więc posadziłem tyłek z powrotem na kanapie. - I mów co ci strzeliło do głowy.

Odetchnąłem głęboko i zacząłem opowiadać.

- Mama zaczęła znowu mi truć, że szmatławce mają na mnie używanie, bo baluję z dziewczynami... Chociaż nawet jednego zdjęcia nie mają, żebym się z którąś całował! - wtrąciłem, odbiegając lekko od tematu.

- No ale przecież nie żyjesz w celibacie od zerwania z Sue - zauważył Niall. Zignorowałem go jednak, bo to nie o to chodziło.

- Więc powiedziałem, zgodnie z prawdą, że się nie zabawiam z każdą, z którą mnie widzą. A kiedy zaczęła kwestionować moją prawdomówność, to palnąłem, że się z kimś spotykam.

- Ze swoją byłą - prychnął Louis, kręcąc głową z uśmiechem na twarzy. Tylko ja jakoś nie widziałem tu nic zabawnego.

- Nie od razu - kontynuowałem, uwalniając nowe pokłady cierpliwości. - Zaczęła wypytywać, co to za dziewczyna i dla świętego spokoju rzuciłem, że to Sue. - Wzruszyłem ramionami.

- I co, tak po prostu uwierzyła? - Horan wydawał się wielce zdziwiony. Nic dziwnego. Ale z drugiej strony mama nie wiedziała w jakich dokładnie stosunkach się rozstaliśmy. W zasadzie, to nie powiedziałem jej tylko, że się pokłóciliśmy, i że między nami to już koniec.

- Jest wniebowzięta!

- Przecież was wcale razem nie było widać - wytknął Liam.

- W zasadzie... to ostatnio byliśmy na tym samym koncercie. - Spojrzałem na nich uważnie.

- Widziałeś ją?

- Gadaliście?

- Nic nie mówiłeś!

- Bo ja jej tam nie widziałem! - broniłem się. Jezu, jacy napastliwi... - Przeglądałem Twittera i widziałem zdjęcia, jak stamtąd wychodziła. Pełno jest spekulacji, że byliśmy tam razem. - Westchnąłem, sięgając po swój kubek z kawą. - To chyba przez to ten pomysł wpadł mi do głowy jak rozmawiałem z mamą - rzuciłem i napiłem się gorącego napoju z nadzieją, że jakoś pobudzi moje głupie, szare komórki i cudownie znajdę wyjście z tej durnej sytuacji.

- Zamierzasz iść w zaparte i oszukiwać Anne? - Louis zadał pytanie, na które ja sam nie znałem odpowiedzi. No bo w końcu...

- Kazała mi przywieźć ją na święta - powiedziałem cicho.

- AHAHAHAHAHAHHAAAAAHAHA!!!

Niall prawie spadł z fotela, śmiejąc się jak opętany, Liam strzelił facepalma, a Louis prawie wypluł herbatę, której właśnie próbował się napić.

- Jesteś już trupem - oznajmił poważnie, wycierając chusteczką brodę. - Najpierw Sue zabije cię za ten popieprzony pomysł, a potem Anne za kłamstwo.

- Chyba, że wymyślimy jakiś sposób, żeby to odkręcić, zanim Sue się dowie. - Spojrzałem po twarzach przyjaciół w nadziei na jakąkolwiek pomoc.

- Tak, żeby Anne się nie domyśliła? - Liam spojrzał na mnie jak na ostatniego naiwniaka. Zanim zdążyłem choćby pomyśleć o odpowiedzi, mój telefon zaczął dzwonić. Niall sięgnął po niego do stolika i zerknął na ekran.

- Jakiś obcy numer. - Wzruszył ramionami i rzucił mi urządzenie. Sam również spojrzałem na wyświetlacz. Numer nie był zapisany w moich kontaktach, ani nawet nie wyglądał znajomo. Przesunąłem palcem po wyświetlaczu odbierając połączenie.

- Halo? - Wziąłem do ręki kubek, by znowu zaczerpnąć trochę kawy, ale zamarłem wpół ruchu, słysząc głos w słuchawce.

- Czemu, do diabła, twoja matka myśli, że jesteśmy razem?! - Sue wydarła się tak głośno, że chłopaki doskonale ją słyszeli. - I skąd wziął jej się pomysł, że niby przyjeżdżam na święta do Holmes Chapel?! - I nie musiałem ich nawet o to pytać. Miny zdradzały wszystko. Liam klepnął mnie w ramię, Niall się przeżegnał, a Lou rzucił krótkie:

- Jesteś w dupie.

A potem wyszli.

A ja faktycznie byłem w czarnej dupie.



Tym razem perspektywa Harry'ego. Ale nie przyzwyczajajcie się, raczej się już nie powtórzy.

No i chyba co nieco się wyjaśniło, nie?



Święta drugiej szansy || h.s. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz