64. Gdybym wiedziała, że mam szanse, już dawno bym się za ciebie brała.

7K 412 205
                                    

Środa, 30.12.2015

- Hej, siłaczu, może ci z tym pomogę? - Jason wszedł właśnie do magazynu, z którego wynosiłam karton whisky, by zanieść je na bar.

- Poradzę sobie, możesz wziąć tamtą wódkę. - Skinęłam głową na kolejny karton czekający na wyniesienie, a potem wyminęłam chłopaka i wyszłam z pomieszczenia.

Ostatnio poświęciłam się pracy bardziej, niż do tej pory. I to dużo bardziej pracy fizycznej, a nie tylko papierkowej. A do tego codziennie odwiedzałam siłownię. Powód był prosty. Jeśli zmęczyłam się w dzień, wieczorem szybko zasypiałam i nie cierpiałam z powodu męczących mnie przed snem myśli. No i oczywiście, jeśli w dzień byłam zajęta, również nie miałam czasu na roztrząsanie tego wszystkiego, co się działo ostatnimi dniami. A miałam wrażenie, że tylko to robiłam w każdej wolnej chwili. Myślałam, wspominałam, analizowałam, żałowałam. Dlatego starałam się do tych wolnych chwil nie dopuszczać. Wszyscy wokół widzieli, że coś się działo, ale nikt nie ośmielił się zapytać. Za to tak jak ja udawali, że tak naprawdę nie dzieje się nic.

- Hej, Sue! - Tony znalazł się po drugiej stronie baru, stukając dłońmi o blat, kiedy ja ustawiałam rzeczy w szafce pod nim. - Idziemy na fajkę? - zapytał konspiracyjnym szeptem.

- Możemy iść...

- Shhh! - syknął, uciszając mnie.

- Czemu szepczemy? - Ściszyłam głos, idąc za jego poleceniem

- Żeby szefowa nas nie usłyszała.

- Boże, jaki ty jesteś durny - westchnęłam, wywracając oczami.

- Ciiii! - Ponownie syknął, niemal rzucając się na blat, przy którym stałam. Jedną dłonią złapał mnie za kark, drugą przycisnął do ust. - Ostatnio jest jak tykająca bomba! Nie wiadomo, co ją może wkurwić!

Wyrwałam mu się i odsunęłam, patrząc na niego z politowaniem i popukałam się w głowę.

- Intuicja mi podpowiada, że ty ją wkurwiasz - oznajmiłam, na co chłopak zrobił wielkie, przerażone oczy. - Chodź na tego papierosa. - Wyszłam zza baru, ze stołka zabierając bluzę, która należała do któregoś z ochroniarzy i tylnym wyjściem wyszłam z Anthonym na zewnątrz.

- Więc skoro już cię wkurwiam, to wybuchniesz jak zapytam, jak się czujesz? - odezwał się ostrożnie, ja tylko odpaliliśmy fajki.

Ostatnio często o to pytał. A powodem tego był fakt, że przyszedł do mnie dwa dni temu, kiedy ja siedziałam i dumałam nad tą nieszczęsną sukienką. Niestety, zobaczył karteczkę od Harry'ego i wywnioskował z niej, że między nami nie jest za dobrze.

- Czuję się dobrze, Tony. Dzięki. A ty? - zapytałam jak gdyby nigdy nic, udając, że wcale nie wiem, do czego chłopak pije.

- Susan - powiedział poważnym tonem.

- Anth, nie drąż tematu, okej?

- Unikanie go ci nie pomoże...

- Mam Carrie od przypominania mi o nim - przerwałam mu. - W pracy chcę po prostu zapomnieć i oderwać się od tego, okej? Więc będę wdzięczna, jeśli uznasz, że nie widziałeś tego, co widziałeś.

- No dobrze, ale...

- Nie ma żadnych ale! - Podniosłam głos, na co chłopak uniósł ręce, poddając się. Zaciągnęłam się mocno papierosem. Jednak zamiast pomóc, w jakiś sposób mi to zaszkodziło i bardziej zdenerwowało, więc szybko wydmuchałam dym, a papierosa ze złością cisnęłam na ziemię i przydusiłam butem.

Święta drugiej szansy || h.s. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz