8. Pomiziacie się przy jego rodzinie?

8.9K 373 16
                                    

Stałam tak, jak mnie zostawił. Wbita w ścianę, bez zdolności do poruszenia się. Byłam cholernie wściekła. Zarówno na siebie, jak i na niego. Za to, że tak wybuchłam. Za to, co powiedziałam. Za to, że dałam mu się sprowokować. Za to, że mimo tego, co sobie wmawiałam nie potrafiłam go nienawidzić. Za to, że znów zasiał we mnie wątpliwości. Bo w końcu minęło pół roku odkąd nie byliśmy razem. Co mu zależało? Mógł się przyznać. Na początku może liczył, że się zgodzę na ten jego głupi pomysł, ale kiedy tak uporczywie zaprzeczałam, przecież mógł powiedzieć prawdę. Choćby po to, żeby mnie zranić. Ja bym tak zrobiła. Po co miałby się tak uparcie zapierać?

Poszłam do swojego pokoju, gdzie uchyliłam okno i zapaliłam papierosa. Nałóg, w jaki wpadłam po naszym zerwaniu. W jakiś sposób mnie to uspokajało, a poza tym... On nienawidził palenia. To był główny powód, dla którego w ogóle wzięłam pierwszego papierosa w usta. Żeby zrobić mu na złość nawet, jeśli nie byliśmy już razem.

A co jeśli mówił prawdę? Jeśli wcale mnie nie zdradził, a ja zwyczajnie dałam się zmanipulować tym wszystkich plotkom, pogłoskom i artykułom?

Ale nie walczył. Gdyby mu zależało, czy nie powinien walczyć? Tak, jak walczył przed chwilą? Wtedy wyrzucił mnie z domu. I chociaż liczyłam na to, że się odezwie, że wyciągnie rękę próbując się wytłumaczyć, on nigdy nie zadzwonił, nie napisał.

Wciąż były między nami te niewyjaśnione sprawy. A ja miałam dość wiecznego zadręczania się. Bo wbrew temu, co mówiłam wszystkim wokół, to wciąż mnie męczyło. Może właśnie miałam przed sobą okazję, by wszystko raz a dobrze rozstrzygnąć? Może jeszcze była dla nas szansa? Może potrafiłabym mu wybaczyć? A jeśli byłam w błędzie, może to on mógłby wybaczyć mi? Może to była nasza druga szansa?

Zanim dotarło do mnie, że to bez sensu, ugasiłam papierosa, odbiłam się od ściany i ruszyłam do salonu. Harry akurat zarzucał na siebie kurtkę.

- Wchodzę w to - odezwałam się. Znieruchomiał na chwilę, a potem odwrócił się do mnie ze złością i zdezorientowaniem wypisanymi na twarzy. - Zgadzam się. Pojedziemy do ciebie na święta i będziemy udawali szczęśliwą parę tak, jak to wymyśliłeś - wyjaśniłam, bo wyglądał, jakby nie wiedział o co mi czym mówię. Nie zareagował w żaden sposób, tylko przyglądał mi się w bezruchu. Aż zaczęło mnie to krępować. Nie chciałam dać tego po sobie poznać, więc zamaskowałam to irytacją. - No odezwiesz się w końcu? Czy to już nieaktualne, bo jeśli tak, to nie będę rozpaczać.

- Aktualne - odpowiedział wreszcie, z dziwnym spokojem. - Po prostu próbuję zrozumieć, czemu tak nagle się zgodziłaś. W końcu jestem taką gnidą...

- Mam zmienić zdanie? - zagroziłam. Zamilkł od razu, ale dalej przypatrywał mi się z ciekawością. - Wychodzisz, czy zostajesz?

Oderwał w końcu spojrzenie ode mnie i zerknął na telefon, który wyciągnął z tylnej kieszeni spodni.

- Samolot do Meksyku mam dopiero jutro po południu. - Rzucił niby od niechcenia.

- Możesz zostać - westchnęłam. - I tak nie będzie mnie w domu - dodałam, kierując się do swojej sypialni, gdzie ubrałam się i przygotowałam do wyjścia, co zajęło mi dobre czterdzieści minut. Wykonałam jeszcze szybki telefon do Carrie, by umówić się z nią na kawę. Dziewczyna chciała wyciągnąć ode mnie wszystko przez telefon, ale to zdecydowanie nie była rozmowa tego typu. Ostatecznie zgodziła się spotkać ze mną dopiero za cztery godziny. Do tej pory będzie musiała powstrzymać jakoś swoją ciekawość. Zanim się pożegnałyśmy poradziła jeszcze, bym przejrzała co w plotkach piszczy. Dlatego od razu po rozmowie z nią przysiadłam na łóżku i wyszukałam w telefonie pierwszy portal plotkarski. Fotką dnia było zdjęcie Harry'ego wchodzącego do mojego budynku o trzeciej nad ranem z bukietem kwiatów w ręce. Mogłam się tego spodziewać... Weszłam w artykuł i przeczytałam go pobieżnie. Teoria zakładała, że spotkaliśmy się na koncercie Coldplay parę tygodniu temu, płomień dawnej miłości rozjaśniał na nowo i od tej pory spotykamy się w tajemnicy, a dziś Harry specjalnie przyleciał do Londynu na jeden dzień, byleby się tylko ze mną zobaczyć. Stek bzdur. Ale chyba o to Harry'emu chodziło, więc dla niego wyszło na plus.

Święta drugiej szansy || h.s. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz