13. Widzę, że mocno wczułaś się w rolę.

8.2K 374 22
                                    

- Powiem to tylko raz i nie będę powtarzać. - Wcisnęłam Carrie kieliszek z winem w rękę jak tylko weszła do mojego mieszkania. - Miałaś rację.

- Tak? A z czym dokładnie? - zapytała, udając głupią. - Może... Z TYM?! - Niemal wcisnęła mi w twarz swój telefon, na wyświetlaczu którego widniało moje zdjęcie z Harrym z lotniska. Na którym się całujemy. Jęknęłam cierpiętniczo, odpychając od siebie urządzenie. Widok nie był mniej bolesny niż samo wspomnienie tego, jak czułam się w tamtym momencie. - Widzę, że mocno wczułaś się w rolę. - Jej słowa ociekały złośliwością.

- Nie mogę się teraz wycofać, Carrie. Nie po tym! - Wskazałam na jej telefon, nawiązując do zdjęcia. - Myślałam, że będzie mi łatwiej, ale te wszystkie wspomnienia...

- I uczucia - dodała.

- Nie czuję do niego nic! - zaprzeczyłam, wracając do salonu, gdzie opadłam na kanapę. - To tylko przyzwyczajenie.

- Przestań pieprzyć, Sue! - prychnęła zirytowana. - Mogłaś wmawiać to wszystkim innym i sobie, i zmuszać się do tej nienawiści. Ale teraz, kiedy masz okazywać mu uczucia i sprawić, że wszyscy w nie uwierzą, nie dasz rady. Nie dasz rady kochać go przed wszystkimi i nienawidzić przed sobą. Doprowadzi cię to do jakiegoś rozdwojenia jaźni i skończysz w psychiatryku.

- Nie pomagasz - burknęłam, kończąc trzeci już kieliszek wina.

- Po prostu jestem szczera - odpowiedziała, unosząc do ust swój kieliszek. Przełknęła czerwoną ciecz, a potem spojrzała na mnie w sposób, który trudno było mi rozgryźć. - Myślisz, że on coś jeszcze do ciebie czuje? - zapytała w końcu.

- Co? - zapytałam, trochę zbyt piskliwie, bo przyjaciółka aż się skrzywiła. - Skąd to pytanie? Nie wiem!

- No bo, jeżeli on też coś do ciebie czuje, to może jeszcze jest dla was jakaś szansa. Może się zejdziecie i ...

- Carrie, zapominasz o jednej, istotnej rzeczy - przerwałam jej. - Facet mnie zdradził. Prawdopodobnie zdradzał przez jakiś czas... - I zanim zdołałam dokończyć myśl, Carrie weszła mi w zdanie.

- A ty mimo to go kochasz - wytknęła. - Suss, kochanie, wiesz dobrze, że przybiłabym go za kutasa do Big Bena za to, co zrobił. - O ile to zrobił. - Ale jeśli ty wciąż go kochasz i jeśli on też coś do ciebie czuje, to może warto spróbować się dogadać - rzuciła niepewnie, przyglądając się mi z uwagą.

- Jeśli on coś czuje - podkreśliłam.

- Jeśli nie... Wyjdziesz z tych świąt z jeszcze bardziej pokiereszowanym serduchem - westchnęła ciężko. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu, kładąc ją na oparcie kanapy. - Pamiętaj, nieważne co, masz mnie. - Złapała mnie za rękę, ściskając ją mocno. - I wybacz, ale... Ja mówiłam, że tak będzie! - wypomniała z wyższością. Zaczęłam się śmiać, a ona razem ze mną.

Środa 02.12.2015

Po paru dniach ciągłego mijania się, w końcu udało mi się porozmawiać z Ianem. Mężczyzna przyszedł do mojego biura i idąc za moim zaproszeniem, usiadł na fotelu po drugiej stronie biurka.

- Ian, wiszę ci wyjaśnienie - powiedziałam, nie do końca pewna, jak zacząć. Brunet ściągnął brwi, przyglądając mi się z niezrozumieniem. - Naskoczyłam tak na ciebie za te zdjęcia...

- Och, o to chodzi! - przerwał mi. - Nie musisz nic wyjaśniać. To nie moja sprawa. - Wstał, a ja zrobiłam to samo.

- Ian, poczekaj. Przepraszam cię za to...

- Już przeprosiłaś.

- Przestań mi przerywać - upomniałam go. Kiwnął głową i splótł ręce z tyłu, czekając na moje dalsze słowa. - Miałam wtedy ciężki dzień i prędzej czy później na kimś był się wyżyła. Padło na ciebie, bo zlekceważyłeś moje bardzo wyraźne polecenie sprzed kilku miesięcy.

Ian spuścił głowę, przyjmując naganę.

- Ale w zasadzie, wyszło na dobre - dodałam. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - No wiesz, ja i Harry znowu jesteśmy razem, a gdybyś wtedy zniszczył te zdjęcia... Wszystkie te wspomnienia... - Plątałam się, nie wiedząc co chcę powiedzieć. - Dobrze jest mieć je na zdjęciach - powiedziałam w końcu, uśmiechając się do mężczyzny.

- Nie ma za co? - odpowiedział niepewnie, na co się zaśmiałam.

- Dzięki.

- Mogę o coś zapytać? - odezwał się niepewnie.

- Jasne. - Zachęciłam go uśmiechem, chociaż jego nietypowy ton zasiał we mnie nutkę niepokoju. - Czemu chciałaś wtedy jego numer? - zapytał, a mi zaschło w gardle, bo nie miałam na to kompletnie żadnej wymówki. Szczerze mówiąc, w ogóle zapomniałam o tej sytuacji. - No bo w końcu to było jakieś trzy dni przed tym, jak tu razem przyszliście, więc trochę mnie to dziwi, że go wtedy nie miałaś. I jeszcze byłaś taka wściekła, jak kazałaś mi go zdobyć.

Kurwa. Kurwa, kurwa, kurwa!!

Spuściłam wzrok, próbując znaleźć jakieś wyjaśnienie. Ale w głowie miałam kompletną pustkę.

- Zresztą wiesz, co, nieważne. - Machnął ręką, uśmiechając się przyjaźnie. - Nie mój interes. Między wami zawsze bywały jakieś dziwne akcje i chyba tak naprawdę nie chcę wiedzieć, jaka była tym razem. - Wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Byłam pewna, że coś podejrzewał. Ale byłam też pewna, że nie będzie nic niuchał i próbował się dowiedzieć, o co tu naprawdę chodzi. Nigdy nieproszony nie wtrącał się w nieswoje sprawy i był cholernie lojalny, więc byłam spokojna o to, że nikomu nic nie powie.

- A teraz usiądź jeszcze. - Wskazałam krzesło, na którym po chwili usiadł. - Musimy porozmawiać o tym, jak poradzisz sobie w święta beze mnie. Chociaż biorąc pod uwagę to, że ze wszystkim radzisz sobie lepiej niż ja, to zdaje się nie będzie problemem.

Widząc jego zadowolony uśmiech, ostatnie resztki poczucia winy umknęły tam, gdzie pieprz rośnie.


Ciekawe, czy ktoś jeszcze o tej porze nie śpi, czy tylko mnie bezsenność męczy.








Święta drugiej szansy || h.s. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz