61. Mogą się pojawić jakieś dziwne plotki. Dotyczące nas.

6.8K 387 70
                                    

Powrót do klubu był dobrym pomysłem. W otoczeniu moich pracowników, którzy byli również moimi znajomymi szybko zapomniałam o tym, co dręczyło moje myśli. A nawet gdyby oni nie dali rady, to i tak nie miałabym czasu na myślenie. Po tym, jak przebrałam się z ciepłych ubrań w coś wygodniejszego, w czym się nie ugotuję w klubie, zaczęłam nadrabiać wszystko, co mnie ominęło. Chociaż w okresie świątecznym nie było tego wiele.

Ale może to i lepiej, ponieważ jak tylko skończyłam, Ian przyszedł do mnie z informacją, że w barze robią się kolejki, tym samym sugerując, że przydałaby się moja pomoc.

- A twierdziłeś, że poradzicie sobie beze mnie - wytknęłam. Mężczyzna wywrócił oczami kiedy go mijałam myśląc, że tego nie zauważę. Zauważyłam, ale postanowiłam nic nie mówić. Związałam włosy frotką, którą wcześniej nosiłam na nadgarstku i wyszłam ze swojego biura, schodząc z Ianem na dół, do głównego baru. Ludzi faktycznie było dużo, a Tony i Jason nie wyrabiali za barem i kolejka zaczynała się coraz bardziej wydłużać, a klienci niecierpliwić.

- Potrzebujecie pomocy, chłopcy? - zawołałam, wchodząc za bar.

- Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle - skomentował Jason, za co dostał szmatką po dupie. Oczywiście zaśmiał się na to, razem z Tonym, który właśnie kończył obsługiwać klienta.

- Jay, czujesz tę presję? - zagadnął. - Szefowa patrzy. Czuję, że ręce już zaczynają mi drżeć.

- Lepiej nie stłucz niczego, bo poleci ci z pensji - zagroziłam. - Co dla was, dziewczyny? - zapytałam dwie młode kobiety.

Czułam się wspaniale. Obsługując jednego klienta po drugim, robiąc drinka za drinkiem, lejąc szota za szotem. Byłam w swoim żywiole. Zrobienie kursu barmańskiego było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Tym bardziej, że robiłam to trochę wbrew ojcu, a w tamtym czasie uwielbiałam robić mu na złość. I chociaż nie miałam zbyt wielu okazji, by wykazywać się swoimi umiejętnościami, to uwielbiałam to robić i dlatego takie rzadkie okazje, jak ta dziś, kiedy mogłam stanąć za barem własnego klubu, były naprawdę wyjątkowe.

Mimo nawału roboty, nie brakowało nam czasu na żartowanie z chłopakami i wspólne wygłupy. Reklamowałam chłopaków praktycznie każdej dziewczynie, jaka podeszła do baru, a oni bardzo żałowali, że nie mogą odwdzięczyć mi się tym samym. Bo przecież ja byłam zajęta.

Kiedy już najgorętszy okres minął i po pierwszej w nocy trochę się przeludniło, mieliśmy chwilę na odetchnienie. Wypiłam kolejnego energetyka, ignorując komentarze chłopaków, że niedługo naprawdę wyrosną mi skrzydła od tej ilości wypitego napoju, które już spożyłam.

- Czy ktokolwiek tu pracuje? - zawołał jakiś facet, odrywając nas od rozmowy. Wszyscy troje zwróciliśmy się w jego stronę.

- Biorę go na siebie - westchnął ciężko Jason widząc, że będzie to ciężki klient.

- Nie... Panią poproszę. - Usłyszałam jego słowa. Wywróciłam oczami do Tony'ego i podeszłam do klienta, mocno już wstawionego, który wpatrywał się we mnie intensywnie. Nie podobało mi się to spojrzenie i już wiedziałam, czego się spodziewać. I oczywiście nie pomyliłam się. Z uśmiechem przyjęłam jego zamówienie, starając się w miarę uprzejmie odpowiadać na jego zaczepki. Chyba próbował flirtować, ale wychodziło mu to naprawdę słabo. Był gburowaty i miał chamskie, zboczone żarty. A kiedy rzucił tekstem "Fajne cycki" miałam ochotę chlusnąć kieliszkiem wódki, który właśnie mu nalałam, prosto w jego głupią twarz. Powstrzymałam się jednak i cierpliwie go obsłużyłam. Zapłacił, ale nie odszedł. Położył swój telefon na blacie i przysunął go do mnie, na co uniosłam pytająco brew.

Święta drugiej szansy || h.s. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz