Ailya.
Było parne południe, gdy wróciłam do Choolumpo po dziesięciu latach. Trzymając w prawej dłoni ciężką torbę - cały dobytek mojego dwudziestopięcioletniego życia - rozejrzałam się uważnie po otoczeniu, w obawie, że nie poznam już miasteczka, w którym się urodziłam.
W przeciągu chwili wyrysowałam w głowie wszystkie miejsca, zakątki i kryjówki w Choolumpo, jakbym nigdy stąd nie odeszła, jakby te dziesięć lat jakimś cudem się cofnęło. Wiedziałam, czemu tak jest. Wyjechałam z tego miasteczka, ale moje serce pozostało tu przez cały ten czas. Odzyskałam je, wysiadając z autobusu, a ono nie zapomniało niczego, teraz przywracając do mózgu wszystkie wspomnienia.
Jadący na rowerze mężczyzna, wyminął mnie, wioząc w koszyku jakieś warzywa. Obejrzałam się za nim zdumiona, że mnie nie poznał. Czyżbym aż tak się zmieniła? Ja rozpoznałam go natychmiast. Był szkolnym woźnym, przed którym uciekałam w popłochu, bo miał łatkę zboczeńca i gdy na mnie patrzył, zdawało mi się, że zawsze kierował wzrok na mój tyłek.
Zmieniłam się. Choolupmo było takie samo, ale ja nie.
Dźwięk klaksonu wyrwał mnie z zamyślenia. Podskoczyłam w popłochu, a ciężka torba szarpnęła boleśnie za łokieć.
— Cholera jasna! — krzyknęłam, odwracając się w stronę nadjeżdżającej ciężarówki z przyczepą. Stare dziadostwo miało jeszcze siłę toczyć się po drodze, bo nie sposób było nazwać tego jazdą.
Z wnętrza wysiadła pogodna osóbka, na której widok zaczęłam się uśmiechać jak głupia. Potem zapomniałam ile mam lat i popędziłam w jej stronę, rzucając się na nią z radością.
— Khun Mai! — Dusiłam ją ładnych kilka sekund skrzyżowanymi ramionami i podskakiwałam jak dziecko.
— Zlituj się, Ailya. Daj mi, chociaż ciebie zobaczyć, nim poślesz mnie na tamten świat — zażartowała, ale wolałam ją puścić. Kto wie, do czego jestem zdolna pod wpływem radości?
— Patrz na mnie ile chcesz — zawołałam, unosząc dłonie jakbym niosła tackę. Obróciłam się wokół osi, kręcąc tyłkiem. — Zmieniłam się?
— No cóż. Nie masz już takiej pryszczatej gęby. Ulepszyli cię w tym Bangkoku, co?
Ujęłam się pod boki, mierząc ją surowym spojrzeniem.
— Aj, co ty wygadujesz? To zasługa zdrowej diety!
Przewróciła oczami, a potem to ona porwała mnie w ramiona i długo ściskała.
— Niech ci będzie, uparciuchu! Ważne, że wróciłaś.
Nagle spoważniała i popatrzyła mi uważnie w oczy. Skrzywiłam się pod wpływem jej zatroskania.
— Jak się czujesz? — zapytała.
— A jak ma się czuć ktoś, kto ucieka? — odpowiedziałam pytaniem na pytanie, niezadowolona, że poruszyła ten temat. — Rozsypałam się cholernie. Może już nawet się nie poskładam? Będę taka byle jaka i nieuformowana — burknęłam.
Mai szarpnęła za moje ramiona ze śmiechem, który miał rozładować emocje.
— Nie dramatyzuj, dobrze? Zajmę się tobą, kurczaczku! We dwie damy sobie świetnie radę. A i wiesz co?
— Co? — Moje oczy zerknęły na nią nieufnie spod gęstej grzywki, zasłaniającej całe czoło.
— Khun Virati wciąż jest singlem.
Na dźwięk jego imienia połknęłam ślinę nie tam, gdzie trzeba i zaczęłam zanosić się duszącym kaszlem. Jedno uderzenie dłoni Mai odkorkowało mnie i znów mogłam oddychać, ale byłam w szoku.
— Tak? — Mój głos zabrzmiał piskliwie. — I co z tego?
— Bierz się za niego, kochana! — Podniosła bojowo dłoń, zagrzewając mnie do walki, której nie zamierzałam nigdy podejmować.
— Myślisz, że jest singlem, bo czekał na mnie przez cały ten czas? — prychnęłam. — Otrzeźwiej! W mojej zresztą sytuacji nie mam na co liczyć. — Złapałam za torbę i wpakowałam się do jej wozu, naburmuszona jak pięciolatek.
Mimo to byłam nieziemsko szczęśliwa. Tak szczęśliwa, jak może być osoba, która przybyła do bezpiecznej przystani, by tu stoczyć najgorszą z bitew. Nie wiem, czy byłam na nią mentalnie przygotowana, ale nie miałam wyjścia.
Cieszyłam się, że ramiona Choolumpo otoczyły mnie bezpieczeństwem po tylu latach. Bangkok zostawiłam za sobą, z zamiarem nigdy nieoglądania go więcej na oczy. Tu był mój dom.
CZYTASZ
Tylko Przez Chwilę
RomanceJett Ailya po dziesięciu latach wraca do rodzinnego, prowincjonalnego Choolumpo, gdzie wszyscy wszystko o siebie wiedzą. Nie jest już jednak tą samą dziewczyną co kiedyś, a z sobą przywiozła bagaż trudnych doświadczeń... i garść sekretów. W Choolump...