W końcu nadszedł ten dzień, którego nie lubiłem. Mowa tutaj o 14 lutego. Wszędzie widziałem tylko te zakochane pary, serduszka, misie i inne bzdety.
Kiedy tego dnia zalogowałem się na Facebooku odrazu zobaczyłem co dostała Elka od swojego chłopaka lub co dostał Toris od Alfreda. Nigdy bym się do tego nie przyznał ale też chciałem aby... ktoś chwalił się co dostał ode mnie. Przeglądając inne powiadomienia zauważyłem, że dostałem wiadomość. Kiedy ją otworzyłem, zdębiałem. Pisał do mnie niejaki Feliks Łukasiewicz, zapraszając mnie na piwo. No cóż już od pewnego czasu wychodziliśmy gdzieś razem ale nigdy nie w Walentynki. Oczywiście napisałem mu, że będę. Sprawdziłem jeszcze tylko gdzie i o której mamy się spotkać, poczym wylogowałem się i poszedłem się ubierać.
-Wiesz Gi to święto jest totalnie do niczego.- wyszeptał Feliks.
-No cóż. Alfred to wymyślił.- odparłem dopijając piwo.
-Eh... Generalnie mam depresję.- blondyn zrobił smutną minkę. Nie wiedziałem czy to sprawa piwa ale chciałem aby się rozchmurzył.
-Niby czemu?
-Bo wszyscy mają kogoś a ja nie. Liciek ma chłopaka, Elka ma Rodericha, nawet Ivan ma dziewczynę. Totalnie niesprawiedliwe.- zielone oczęta popatrzyły na mnie.
- A skąd wiesz że nie masz cichego wielbiciela?-zapytałem bawiąc się pustym już kuflem po piwie.
-Może i mam ale ten do którego wzdycham ma mnie totalnie w dupie.
-No wiesz takie słownicto w ciebie?
Blondyn wystawił mi język.
- so ein Scheiß. A jak tam u ciebie?
-Tak samo jak u ciebie. - westchnąłem. Już od pewnego czasu wiedziałem, że coś czuję do tego małego skrzata. Jednak od niedawna potrafiłem nazwać to uczucie.
-Pewnie zrobił się jakiś łańcuszek. Coś w stylu ty kochasz się w osobniku A on się kocha w B a B kocha się we mnie.
-Eh... Feluś, Feluś. Ja raczej pominął bym osobnika A i B.- mówiąc to popatrzyłem w zielone ślepia.- Powiem to tylko raz. Podobasz mi się i jestem w tobie zakochany po uszy.
-Gi ty tak na serio?
-Verbrissen. Ich liebe dich, Feliks.- przybliżyłem się do niego. Poczym pochyliłem się łącząc nasze usta w lekkim pocałunku. Usta blondyna smakowały piwem z sokiem truskawkowym- to było uzależniające. Chciałem więcej. Tak więc już po chwili wtargnąłem językiem do jego ust. Gładziłem podniebienie oraz policzki, aż w końcu mój język spotkał jego. Pocałunek z każdą sekundą przybierał na sile. Poczułem jak blondyn kładzie mi swoje ręce na karku, przyciągając bliżej siebie. Sam swoje ręce oplotłem w jego talii. Mimo, że zaczynało powoli brakować nam powietrza, to żaden nie przerwał pocałunku, smakując usta tego drugiego.
-Idziemy do mnie?- zapytał zielonooki, odrywając się na chwilę od pocałunku.
-Nie... Chodźmy do mnie. Mam wolną chatę. West ma wrócić jutro wieczorem.
-Napijesz się czegoś?- spytałem kiedy już siedzieliśmy na kanapie w moim mieszkaniu.
-A co proponujesz?
-Możemy napić się wina.
Feliks przytaknął a ja poszedłem po dwa kieliszki i butelkę czerwonego wina. Nalałem trunek do jednego z kieliszków, poczym podałem to mojemu towarzyszowi.
-Za nas?- zapytał nieśmiało Feliks podnosząc do góry swój kieliszek.
-Za nas- powtórzyłem i stuknęliśmy się kieliszkami, które opróżniliśmy praktycznie odrazu, przywierając do siebie w namiętnym pocałunku. Wziąłem pusty kieliszek od zielonookiego i postawiłem go razem ze swoim na ławie. Następnie rozwiązałem ten jego różowy krawat, rzucając gdzieś daleko.
CZYTASZ
Hetalia oneshot yaoi
CasualeOpowiadania poświęcone jednej z moich ukochanych mang czyli Hetali.