Nie chciałam dodawać tego tekstu przed świętami gdyż jest on trochu brutalny oraz smutny. Dlatego też zwlekałam, ponieważ nie chciałam psuć Wam świąt. Tekst najlepiej czytać słuchając piosenkę o tym samym tytule. Od razu uprzedzam, że nagięłam ciut fakty historyczne. Pozdrawiam :)
Siedziałem przywiązany do krzesła. Czułem jak z wargi zcieka mi coś lepkiego. Moja krew. Nie miałem pojęcia ile czasu tutaj już spędziłem. Dni zlewały się z nocami a noce z dniami. Po czasie spędzonym tutaj już niczego nie byłem pewien. Nawet tego czy rzeczywiście byłem niewinny. Jak się nazywam czy ile mam lat.
Nie czułem już praktycznie nic. O ile na początku moim towarzystwem był strach i lęk co będzie dalej, teraz odeszły w zapomnienie. Chciałem jedynie aby to się w końcu skończyło. Ciągłe przesłuchania, dźwięk maszyny do pisania, tortury. Na początku byli mili i uprzejmi ale szybko się to zmieniło. Nie chciałem się przyznać po dobroci to przyznam się po torturach. Pierwsze dni wierzyłem w swoją niewinność, jednak szybko pojawiły się wątpliwości. Codzienne tortury - to znaczy przesłuchania - utwierdzały mnie coraz bardziej w mojej winie. Teraz byłem święcie przekonany, że dopuściłem się zbrodni wobec państwa. Czekałem tylko aż zjawi się pracownik NSDAP i będę mógł się w końcu przyznać. I w końcu skończy się moje cierpienie. W końcu coś zjem, załatwię potrzeby fizjologiczne i się wyśpię.
W pewnej chwili drzwi otworzyły się z potwornym skrzypnięciem. Do pomieszczenia weszli dobrze mi już znani niemieccy oficerowie. Blond włosy, niebieski oczy ziejące pogardą i mrozem. Czarny mundur, czarne oficerki, biała koszula. Mężczyzna zajął miejsce za biurkiem, które stało naprzeciwko mnie. Zapalił papierosa zaciągając się dymem. Za nim podążał nieco niższy mężczyzna. Czarna czapka, z symbolem SS, skrywała białe włosy, spuszczony wzrok niepokazywał czerwonych tęczówek. Ubrany tak samo jak jego towarzysz, białowłosy stanął za swoim bratem. W jego oczach, które tak dobrze znałem, mogłem dostrzec smutek i bezsilność.
-Chcę się przyznać.- szepnąłem niewyraźnie, ponieważ nie miałem kilku zębów.
-Was? Sprich lauter.- warknął blondyn.
-Przyznaje się.
-Do czego?- robił to specjalnie.
-Do knucia przeciwko... przeciwko Hitlerowi.
-Z szacunkiem do fuhrera.
Poczułem potężny ból na policzku. Oficer NSDAP uderzył mnie.
-Przepraszam.
Mężczyzna zgasił papierosa na moim przedramieniu,poczym rozwiązał mnie. Rozmasowałem zdrętwiałe nadgarstki. Podniosłem wzrok na czerwonookiego. Chłopak miał zaszklone oczy. Wiedziałem, że nie może nic zrobić, ja nawet tego nie chciałem. Wtedy i jego skazaliby na komorę gazową. Chciałem aby żył.
-Podpisz.-podsunął mi kartkę i długopis.
Niepewnie popatrzyłem na niego. Jego twarz nie wyrażała nic. Pustka, obojętność. Do drżącej dłoni wziąłem długopis. Nie czytając dokumentu złożyłem podpis, chcąc aby to wszystko się już skończyło. Ten ból, cierpienie.
-Ausgezeichnet.- uśmiechnął się jak prawdziwy diabeł. - Mam nadzieję, że miło będziesz wspominał Auschwitz. A tak na marginesie ja też tam będę.
Na pożegnanie dostałem serię mocnych kopniaków w brzuch od blondyna. Kiedy mój oprawca wyszedł, zwinąłem się w kłębek, plując krwią. Poczułem na sobie czyjś wzrok. Popatrzyłem w tamtym kierunku. Czerwonooki patrzył na mnie z poczuciem winy. Jego usta ułożyły się w słowo " przepraszam", a po policzku spłynęła samotna łza, która szybko została starta. Wiedziałem, że muszą nas obserwować inni z SS dlatego nie miałem mu za złe, że kopnął mnie w brzuch. Zrobił to jednak nieco lżej niż Ludwig. Nie sądziłem, że człowiek którego kochałem... kocham potrafił się tak zmienić. Że może być tak poddatny na wpływy innych. Ale z drugiej strony gdyby tego nie zrobił zginął by. Jeszcze niedawno przyrzekał mi wierność a teraz... Teraz jestem więźniem III Rzeszy. I mój żywot dobiega powoli końca. Z oczu pociekły mi łzy, kiedy zacząłem przypominać sobie dawne czasy. Te dobre jak i te złe. Doszedłem do wniosku, że jednak nigdy nie przestałem go kochać. Nawet teraz. Kocham go jak nikogo na świecie. Kocham Gilberta Beilschmidta. Nawet kiedy kończę swój żywot w komorze gazowej, widzę jego uśmiechnięte czerwone oczy. Widzę jak klęczy przede mną składając hołd. Widzę jego ból w oczach oraz cisnące się do oczu łzy, kiedy wchodzę do komory a on obdarza mnie ostatnim pocałunkiem. Wiem, że tego niechciałeś. Zostałeś zmuszony. Nie winię cię za to. Wybaczam ci. Wiem kto cię zmusił do tego, chodź ty sam wolałbyś być na moim miejscu. Ale wiedz, że kiedyś powstanę, stanę się silniejszy i mocniejszy. A wtedy połączymy siły i przeciwstawimy się tym co nas siłą rozdzielili. Czekaj na mnie. Odrodzę się jak Feniks z popiołów.
CZYTASZ
Hetalia oneshot yaoi
AcakOpowiadania poświęcone jednej z moich ukochanych mang czyli Hetali.