Od kilku dni padało więc tym bardziej cieszyłem się, że w końcu nasza kochana gwiazdeczka postanowiła w końcu wyjść z ukrycia. Był słoneczny i ciepły dzień. Na niebie nie było praktycznie ani jednej chmury a lekki Zefirek rozwiewał pasma moich włosów, które wymknęły się z pod gumki. Taka pogoda jak dziś, sprawiała że czułem się szczęśliwy i chciałem żyć. Moją radość potęgował jeszcze jeden fakt. Mianowicie rano dostałem SMS'a od Gilberta. Chłopak chciał się spotkac ze mną w jego domu a następnie mieliśmy iść do kina. Tak to miała być randka. Zresztą nie pierwsza. Z Gilbertem byliśmy ze sobą od kilku tygodni, formalnie rzecz jasna. Natomiast nieformalnie to będzie już rok. Zawsze będę pamiętać miny wszystkich zgromadzonych na konferencji, kiedy białowłosy powitał mnie buziakiem. Ivan był w takim szoku, że aż wypadła mu z ręki butelka wódki. Emma, która podkochiwała się w Gilbercie, popłakała się uciekając z sali. Francis powiedział, że od początku wiedział iż taki będzie koniec tej historii. Ludwig przewrócił oczami, lekko odpychając od siebie Felicjano. Skolei Toris uśmiechnął się. Wszyscy, oprócz Belgijki, zareagowali bardzo pozytywnie. Oczywiście ta konferencja mogła skonczyć się tylko w jeden sposób. Na następny dzień każdy miał mega kaca.
Wesoło podskakiwałem, nucąc pod nosem ulubioną piosenkę. Nastrój tego dnia zdecydowanie mi się udzielił. Z uśmiecham na twarzy mijałem ludzi, którzy patrzyli się na nie jak na wariata. Wystarczy, że człowiek ma dobry humor a już robią z niego psychicznie chorego. Ja jednak nie przejmowłem się nimi bo i po co psuć sobie humor.
Już po kilku minutach stałem przed piętrowym domkiem pomalowanym na biało. Do drzwi prowadziła wąska, żwirowa ścieszka, po bokach której posadzone były niebieskie chabry. Kwiat ten był symbolem Niemiec. Niedziwiłem się więc czemu tu rośnie. Czytałem kiedyś że ten kwiat oznacza wierność i dobroć.
W chabry wmieszane były również bratki - symbol pamięci i braterskiej miłości ale również i Polski. Jeszcze nie tak dawno nie wiedziałem dlaczego Prusak zasadził je razem z chabrami. Jednak kiedy wyznaliśmy sobie co czujemy, wszystko nabrało sensu. Polska i Prusy. Pamięć, wierność. Hołd Pruski.
Ścieszka prowadziła do czarnych drzwi. Uśmiechnąłem się na myśl, że już za kilka sekund spotkam Gilberta. Że otworzy mi drzwi i pocałuje. Że będziemy się sprzeczać dla zabawy. Chcąc jak najszybciej go zobaczyć, podbiegłem do wejścia poczym nacisnąłem na dzwonek. Zdążyłem jeszcze poprawić swoj różowy t-shert zanim drzwi otworzyły się ukazując Gilberta. Chłopak stał w nich i czekał. Coś mi tu nie grało. Normalnie czerwonooki chwyciłby mnie w objęci i pocałował na powitanie. Przyjżałem mu się. Wydawało mi się, że był ciut niższy. Przydługie włosy wchodziły do oczu. Przecież to nie możliwe aby w ciągu kilku dni jego włosy aż tak urosły. Jego oczy miały dziwny kolor. Nie przypominały swoją barwą krwii. Nie były takie jak zawsze tylko inne. Kiedy wpatrzyłem się w nie dłużej, zauważyłem że delikatnie wpadały w purpurowy. Zjechałem niżej, na zaczerwienione policzki. Chwila, moment. Gilbert praktycznie nigdy się nie czerwienił. No chyba, że w łóżku. Do tego dochodziło jeszcze to milczenie. Niepokojące. Postanowiłem nie dać po sobie poznać, że coś podejrzewam i zachowywać się normalnie.
-No cześć Gilbo.-powiedziałem po czym przytuliłem chłopaka.
-Cz-cześć Feliks.- zawahanie. Do tego nie objął mnie od razu tylko po chwili. Zachował się tak jakby nie wiedział, że to jest dla nas coś normalnego. - Wejdź.
Gdy byłem już w mieszkaniu braci, swoje kroki skierowałem prosto do salonu. Białowłosy szedł za mną krok w krok, jakby pilnował mnie. Następnie usiadłem tam gdzie zawsze czyli na czarnej kanapie stojącej naprzeciwko telewizora.
-Więc Gilbert po co chciałeś abym tu przyszedł?- sprawdzałem go. Chłopak niepewnie usiadł obok mnie.
-J-ja... Bo chciałem... Napijesz się czegoś?- zmienił temat, podrywając się szybko do góry. To jasne że nie wiedział po co miałem się tu zjawić. Byłem już pewny, że to nie był mój chłopak.
CZYTASZ
Hetalia oneshot yaoi
RandomOpowiadania poświęcone jednej z moich ukochanych mang czyli Hetali.