9

6.7K 291 72
                                    

Niall odchodzi, a ja mam ochotę skakać z radości. Nie powinien ingerować w to z kim się umawiam, a z kim nie. Powinien za to zająć się sobą i najlepiej znaleźć inną dziewczynę do zaczepek, ponieważ ja mam już dość, a na pewno jakaś chętna dziewczyna się znajdzie.


Mija kilka wykładów i w końcu przechodzi długo wyczekiwany przez większość studentów moment. Przerwa obiadowa, potocznie zwany lunch. Dzisiaj, niestety, nikt nie będzie na mnie czekać z jedzeniem jak to zazwyczaj robi Suzi. Wchodzę na stołówkę i kiedy przechodzę koło stolików czuję na sobie spojrzenia chyba większości osób tutaj zebranych oraz słyszę szepty na mój temat, typu:

Tak to ona.
Z Liamem.
Nie, jej pierwszy.
No mówię ci, że z nim.
Nie z Niallem.
No ona.

Wiedziałam, że plotka o mojej randce z Liamem rozejdzie się szybko po szkole, ponieważ to przecież takie interesujące. Akurat mnie interesuje to, dlaczego ludzie umieją wejść do dupy innym by mieć interesujący temat na nową plotkę. Każdy powinien zająć się swoim życiem, a ten kto ma wiedzieć o pewnych sytuacjach, ten wie. Ignoruję ich wszystkich i podchodzę do barku. Wybieram kanapkę z szynką, serem, sałatą, pomidorem i rzodkiewką oraz sok pomarańczowy. Płacę i ruszam w stronę stolika, który dzielę tylko z nieobecną dzisiaj Suzi.

Biorę pierwszego gryza, kiedy drzwi gwałtownie się otwierają, a przez nie pewnym krokiem wchodzi "cudowna" piątka. Scena jak w amerykańskim filmie. Piątka najprzystojniejszych chłopaków w szkole kroczy przez stołówkę. Dziewczyny patrzą na nich z podziwem i pożądaniem, zaś inni chłopacy posyłają im złowieszcze lub zazdrosne spojrzenia. Dziewczyny układają w głowach idealne plany na poderwanie jednego z idealnej piątki, chociaż i tak nie wypełnią go. Doda do tego slow motion i byłoby idealnie, ale w nagłym zwrocie akcji jeden z nich potyka się i ciągnie za sobą resztę. Słychać jedynie odgłosy bólu i cierpienia tej piątki spowodowane mocnym uderzeniem o podłogę. Czy to źle, że wyobrażam sobie cierpienie innych ludzi?

Spoglądam na zegarek, który informuje mnie, że zostało tylko 20 minut, więc ponownie wracam do jedzenia. Po paru minutach słyszę skrzypienie krzeseł przy moim stoliku. Podnoszę niechętnie głowę i spoglądam na cudowną piątkę, która zasiadła przy moim stoliku i patrzy na mnie. Patrzę na nich zdziwiona i zastanawiam się czy nie pomylili stolików.

- Nie, nie pomyliliśmy stolików. - mówi Harry jakby czytał mi w myślach, a ja przełykam powoli bułkę.

- Na pewno? - dopytuję.

- Na pewno. - potwierdza brunet o szmaragdowych oczach.

- Czemu tutaj usiedliście? - zapytałam i spojrzałam na każdego po kolei.

- Ponieważ nie chcieliśmy żebyś siedziała sama. -wzruszył ramionami Niall i zaczął jeść swojego hamburgera.

- Może wolę siedzieć sama? - wzdycham i biorę gryza.

- Jesteś aspołeczna? - po raz pierwszy odzywa się Zayn.

- To nie ma nic wspólnego z tematem. - biorę łyk soku. - Jesteście tutaj niechciani. - mówię, ale ich to chyba nie interesuje, ponieważ dalej konsumują swoje jedzenie, więc postanowiłam robić to samo.

- Na imprezie byłaś bardziej towarzyska. - wtrąca Louis. - Piłaś, rozmawiałaś, tańczyłaś chyba ze wszystkimi.

- Impreza jest zupełni inna niż moja szara codzienność Tomilinson. - unoszę brew.

- A tam gadasz. - chichocze, a ja się delikatnie do niego uśmiecham. Rozglądam się po stołówce i zauważam, że chyba większość dziewczyn patrzy na mnie wręcz morderczym wzrokiem lub ślinie się do jedzących przy moim stoliku chłopaków.

- Ja muszę iść. - mówię i wstaję z krzesła, zabieram swoje rzeczy, i po prostu odchodzę.

----

Siedzę pod salą gdzie wykładana jest historia sztuki. Przypominam sobie nauczony materiał, ponieważ muszę zdać wypowiedź ustną. Ktoś staje nade mną i zabiera mi notatki spod nosa.

- Ej, uczę się. - mówię oburzona, a on jedynie się śmieje.

- Oj tam. - zajmuje miejsce na przeciwko mnie. - Masz jeszcze czas.

- Właśnie go nie mam, a muszę się uczyć. - zabieram Niallowi karki. On ponownie mi je zabiera, przez co robimy tak przez pewien czas, aż w końcu wybuchamy śmiechem. Niestety to on trzyma moje notatki.

- Masz śliczny śmiech. - komplementuje mnie, a ja zabieram mu kartki z dłoni.

- Dzięki. - odpowiadam niezbyt miło, jak na komplement. - Po co przyszedłeś?

- A muszę coś chcieć by do ciebie przyjść? - zapytał.

- Ludzie zawsze przychodzą gdy coś chcą. - mówię i wstaję, a on za mną.

- No to widzisz, ja jestem taki super, że przychodzę bez powodu. - mówi, a z sali wychodzi chmara studentów.

- Ja lecę, pa. - uśmiecham się do niego lekko i wchodzę do sali, gdzie czeka na mnie pani profesor.

----

Wracam około 4 p.m. do domu i jestem wykończona. Suzi nie ma w domy, ale zostawiła dla mnie obiad, za który od razu się zabieram. Ryż z dziwnym, ale przepysznym sosem, który jest wymieszany z mielonym mięsem. Nie wiedziałem, że moja przyjaciółka umie tak gotować, zdecydowanie częściej będę ją do tego przymuszać. Po zjedzeniu obiadu idę wziąć prysznic i przebrać się. Następnie siadam przed laptopem i zaczynam pisać esej.

Kiedy jestem na 2 stronie postanawiam zostawić to na jutro. Mój telefon wibruje, więc biorę go by odczytać wiadomość.

Nieznany :
Hej, co powiesz na środę o 17 ? Liam

Zapisałam jego numer w kontaktach i odpisałam mu :

Do Liam :
A możemy o 17.30 ? Bo kończę o 16.00. I czy przyjdziesz po mnie ?

Od Liam :
Okej. Ubierz się luźno :)

Do Liam :
Okej :) A gdzie chcesz iść ?

Od Liam :
Do kina.

Do Liam :
Okej. Myślałam, że powiesz niespodzianka. Ja idę muszę zad skończyć. Papa

Od Liam :
To papa. Po co mam mówić, że niespodzianka jak to przyjacielskie wyjście ;)

Schodzę na dół i wchodzę do salonu. Włączam film i idę do kuchni po jakieś przekąski.

Leci następny film, godziny mijają, jedzenie się kończy, a Suzi dalej nie ma. Jest około 10 p.m kiedy słyszę hałas z kuchni.

---------------------------------------------------------

Hi!♥

Oh, Fuck It // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz