18

5.9K 267 57
                                    


Od samego rana razem z Suzi szykowałyśmy się do wyjazdu na święta do swoich rodzin, jednak brunetka robiła to o wiele bardziej entuzjastycznie. Święta z moją rodziną strasznie mnie stresują, ponieważ nie widziałam ich od czasu przeprowadzki.


- Jesteś gotowa już? - krzyknęła Suzi z dołu gdy ja zamykałam swoją walizkę.


- Już schodzę. - mruknęłam i zeszłam z średnich rozmiarów walizką.


- Już nie bądź taka marudna. Wiem, że się stresujesz, ale może będzie lepiej.


- Dobrze wiesz jak wyglądają święta z moją rodziną. Tutaj nie da się nie stresować. - mruknęłam zamykając drzwi do domu. - Pakuj walizkę do bagażnika. 


Kluczykiem otworzyłam mojego mini coopera, a Suzi otworzyła bagażnik, ponieważ była pierwsza przy samochodzie. Wsadziła walizkę, a ja po niej. Od razu zajęłam miejsce kierowcy, a brunetka pasażera. Wyjechałam na ulicę i zamknęłam bramę pilotem.


°°°

Ruszyłam spod domu brunetki wcześniej składając życzenia świąteczne jej mamie. Mój poziom stresu osiągnął apogeum, specjalnie jechałam dużo wolniej przy okazji denerwując innych kierowców, jednak oni w tej chwili byli najmniej ważni. Moje spocone dłonie zaciskały się na kierownicy gdy byłam coraz bliżej mojego rodzinnego domu, a w myślach pocieszałam się, że będzie dobrze, jednak moja podświadomość nie okłamywała mnie i zapowiadała otwarcie okropne święta.


Podjechałam pod dom i zaparkowałam na wolnym miejscu zauważając 3 auta z czego rozpoznałam tylko jedne. Białego Jeepa moich rodziców. Zignorowałam to ponieważ bardzo często w naszych progach gościliśmy wspólników rodziców.


Stałam chyba z 10 minut przed drzwiami i zastanawiałam się czy aby na pewno nie zawrócić i spędzić świąt w samotności.


Zapukałam.


Sekundy odczuwałam jak godziny, a moje serce zaraz wyrwie się z klatki piersiowej, próbowałam opanować drżące dłonie jednak na darmo. Drzwi powoli otworzyły się, a za nimi pojawiła się moja ukochana Maura.


- Kochanie ty moje chodź no tu. - uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła do siebie przytulając. Jak dobrze jest ponownie znaleźć się w jej ramionach. - Idź odnieść walizkę i zejdź na dół. Rodzice są w gabinecie jakby co. Ja będę w kuchni.

Nie odpowiedziałam tylko ruszyłam do swojego pokoju, w którym nie zmieniło się nic. Widać, że Maura dba o mój pokój bo nie widać na żadnej półce nawet pyłku kurzu, a na łóżku była czysta pościel. Szybko rozpakowałam walizkę i ruszyłam do gabinetu. Gdy zapukałam i usłyszałam "proszę" weszłam do pomieszczenia.

Mama stała przodem do regału przekopując segregatory, tata siedział przy dębowym, ogromnym biurku, a koło niego stało dwóch mężczyzn. Jednego rozpoznałam od razu, a gdy on zobaczył mnie od razu podszedł do mnie i zamknął mnie w swoich ramionach.

Oh, Fuck It // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz