23

5.9K 262 98
                                    

Ile można słuchać jakim jest się nieodpowiedzialnym, głupim, nie wiem, ale mój limit na jeden dzień został wyczerpany. Prawie każdy kto przyszedł mnie odwiedzić musiał dorzucić swoje parę groszy, przy życzeniu mi zdrowia. Kiedy tego samego dnia przyszła Suzi, wygoniłam wszystkich z sali zostając z nią sama. Opowiedziałam jej wszystko, od snu z fioletowookim, przez pocałunek do siedzenia z Niallem na kanapie. Jako jedyna nie opieprzyła mnie o siedzenie na dworze, jako jedyne mnie wysłuchała i zrozumiała. Pocieszyła mnie w sprawie pocałunku i powiedziała, że nie mam się przejmować chwilową słabością Nie ma drugiej osoby, która mnie zna tak dobrze, która wie zawsze co powiedzieć, jak mnie pocieszyć i uspokoić. Jest najlepszą osobą w moim życiu. 

Za to ją kocham, że po prostu jest. Nie krytykuje. Nie obwinia. Po prostu wysłucha i pocieszy. 

Wracałam właśnie do domu, a do szpitala przyjechał po mnie tata. Jechaliśmy w ciszy jednak widziałam, że ojca coś gryzie, jakby chciał coś całą drogę  powiedzieć. Zachowywał kamienną twarz, jednak oczy zdradzały jego niepewność i zmartwienie. Miałam to po nim, zachowywałam kamienną twarz w trudnych momentach, kiedy emocje chciały wziąć górę. Podjechaliśmy pod dom, jednak siedzieliśmy dalej w ciszy. 

- Holiday. - odchrząknął cicho. 

- Tak? - spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi. 

- Przepraszam cię, bardzo cię przepraszam. - słyszałam skruchę w jego głosie

- Za co? - na prawdę nie wiedziałam o co mu chodzi. 

- Za te wszystkie lata. - westchnął. - Te święta były na prawdę cudowne, od dawna nie czułem tak rodzinnej atmosfery. - uśmiechnął się smutno, a pierwsze łzy zabłysły w jego oczach. U mnie pierwsza łza spłynęła po policzku, nie spodziewałam się tego. - Wiem, że byłem złym ojcem, który myślał, że pieniądze załatwią wszystko, nawet najgorsze zachowania z mojej strony. Wiem, że moje przeprosiny nie zmienią za wiele, ale kocham cię, bardzo cię kocham. - nie hamował łez, ja swoich też. 

- Masz rację, nie zmienią teraz niczego, ale to pierwszy krok to lepszej zmiany. - uśmiechnęłam się i otarłam łzy. - Ja ciebie też kocham. - przytuliłam się do niego i to był chyba pierwszy moment, kiedy poczułam, że mam tatę, a nie ojca. Wyszliśmy z auta w ciszy jednak z małymi uśmiechami na twarzach. Jak na godzinę 12, wydarzyło się już wystarczająco za dużo emocjonalnych rzeczy. Zrzuciłam torbę w holu i po ściągnięciu płaszcza oraz gdy moje buty zastąpiły miłe, ciepłe kapcie, weszłam do salony, gdzie znajdowali się wszyscy oglądając jakiś świąteczny film. Pierwszy porwał mnie w ramiona Sean, mówiąc jak to się cieszy, że jestem już z powrotem. Każdy po kolei rzucił w moją stronę miłe słowa,  Maura prawie mnie udusił, wylewając przy tym masę łez. Nie było mnie przecież jeden dzień... Po chwili podeszła matka która poklepała mnie tylko po ramieniu i z pogardliwym spojrzeniem odeszła w stronę schodów. Oszołomiona spojrzałam się na Nialla, którego nie zauważyłam kiedy podszedł. 

- Mimo, że nie było cię jeden dzień to bardzo się stęskniłem i martwiłem o ciebie. - powiedział cicho i pocałował delikatnie w kącik ust. Moją twarz oblał rumieniec, a on usiadł na kanapie niezauważony przez nikogo. Usiadłam na krzesełku od pianina i przejechałam dłonią po moim starym instrumencie. 

- Holi, a zagrasz nam coś? - zapytał Mati z dużymi oczami. 

- Co maluchu byś chciał? - poczochrałam go po głowie kiedy usiadł koło mnie. 

- Jakąś kolędę może? - zapytała, a ja zaczęłam grać wszystkim znaną "Cichą noc", reszta dołączyła się do nas, a czas do obiadu zleciał nam na wspólnym kolędowaniu oraz na śpiewaniu mniej lub bardziej świątecznych piosenek. Tata miał rację, nigdy nie było u nas tak rodzinnej atmosfery. 

Oh, Fuck It // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz