Od śmierci Suzi minęły dwa tygodnie, od pogrzebu minęło 11 dni, a ja nie potrafię dojść do siebie po tej stracie, cały czas czuję jakbym dotykała jej martwego ciała, jakbym przytulając ją, łapała ostatnie jednostki ciepła z jej organizmu. Brakowało mi jej tak cholernie bardzo...
Mój organizm łączył się z stanem psychicznym, nie potrafiłam nic zjeść, a kiedy już się do czegoś zmusiłam to od razu wymiotowałam, czasem wymuszając, a czasem to szło samoistnie. Nie potrafiłam zmrużyć oka, ponieważ od razu widziałam widoki z szpitala, widziałam ją martwą w trumnie. Nie chciałam jej tak zapamiętywać, chciałam ją widzieć jako wiecznie uśmiechniętą, pełną pasji i miłości dziewczynę, która była moją przyjaciółką.
Mercedes idealnie wykorzystywała moment mojego załamania, a jej epitety w moją stronę stawały się coraz gorsze, niestety moja zniszczona psychika pochłaniała je jak gąbka wodę. Niestety nauczyła się komentować, wyzywać mnie tylko kiedy byłam sama, ponieważ chłopacy stanęli za mną gdy zrobiła to w ich obecności. Co do nich, to starają mi się pomóc, a szczególnie Niall, jednak ciężko było mi tą pomoc przyjąć. Nie chciałam mieć już bliskich osób koło siebie, nie chciałam znosić więcej bólu przez stracenie ich. A utrata Suzi wyczerpała mój limit bólu, limit rozpaczy, limit łez i limit smutku.
Czułam, że bez niej stałam się cieniem własnej siebie.
Wychodziłam właśnie z szkoły po jednej z wielu prób na zjazd profesorów. Nasza piosenka wychodziła już nam na prawdę dobrze i musiałam przyznać, że Niall miał niesamowity głos. Jednak czułam na sobie jego palący wzrok kiedy śpiewał tą piosenkę, czułam jakby śpiewał to dla mnie. Mam nadzieję, że nie zawalę całego występu...
- Holiday! - usłyszałam znajomy głos za moimi plecami. Przyspieszyłam kroku, żałując, że dzisiaj nie przyjechałam samochodem na uczelnię. Kiedy usłyszałam za sobą, że biegnie to również zaczęłam biec w stronę przystanku autobusowego, oby coś szybko jechało. Poczułam dłonie na mojej talii, następnie szybko zostałam obrócona w jego stronę, a kolejnym krokiem było przerzucenie mojego ciała przez jego bark, jakbym była jakimś workiem ziemniaków. Na początku próbowałam się szarpać, jednak po paru sekundach moje mięśnie błagały o odpoczynek, więc pozwoliłam nieść się blondynowi. Posadził mnie na miejscu pasażera w jego czarnym samochodzie i zapiął mi pasy, szybko obszedł samochód po czym usiadł za kierownicą.
- Co się z tobą do cholerny jasnej dzieje Holiday?! - nie krył swojego zirytowania, a ja już byłam wszystkim zbyt zmęczona, miałam po prostu dość.
- A co cię to obchodzi? - zapytałam pustym głosem.
- Bo mi na tobie kurewsko zależy, to mnie to obchodzi! - spojrzał na mnie tymi pięknymi ślepiami, w których widziałam ogrom zmartwienia.
- Na mnie? - zaśmiałam się bez radości. - Zawieź nas do mnie, opowiem ci.
Odpalił samochód i powoli wyjechał z parkingu uczelni, ze względu na późną porę nie było korków na ulicach, więc droga przebiegała szybko i bezproblemowo. Podczas jazdy nie umiałam przestać wpatrywać się w jego ramiona, które napinały się przy każdym ruchu kierownicą, w jego długie, smukłe palce, które zaciskały się na skórzanej, sportowej kierownicy. Był niesamowicie skupiony, a jego profil od czasu do czasu oświetlały uliczne lampy. Niall jest piękny. Kiedy stanęliśmy na czerwonym świetle odwrócił głowę w moją stronę, przyłapując mnie na przyglądaniu się mu. Posłał mi delikatny uśmiech, a ja speszona odwróciłam głowę, moje poliki oblał rumieniec.
Kiedy zatrzymaliśmy się pod moim domem szybko wysiadłam z samochodu, a zimne powietrze otuliło moją zaczerwienioną twarz. Ręce zaczęły mi się pocić przez świadomość co zaraz uczynię. Niall szedł za mną w ciszy, czułam jego spojrzenie na plecach, jednak sama również nie odezwałam się słowem. Mimo, że bałam się mu o wszystkim opowiedzieć, to czułam, że muszę się wygadać, wszystko siedziało już we mnie od zbyt długiego czasu. Musiałam to z siebie wyrzucić.
Weszłam do domu nawet nie zamykając drzwi, jednak słyszałam, że uczynił to chłopak. Nie rozbierając się stanęłam w progu salonu widząc przed oczami mrożące krew w żyłach widoki.
- To tutaj widziałam jak ich zabija. - mruknęłam cicho, a pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
- Kto? Kogo?
- On moich dziadków. - podchodząc do kanapy ściągnęłam kurtkę, jednak tempo wpatrywałam się w dywan.
- Holiday, co tutaj się stało? - zapytał nie rozumiejąc, nie dziwiłam mu się. Wszystkie moje hamulce puściły, a mój mur obronny został coraz bardziej rozbijany z każdym wypowiadanym słowem. Jednak moje zaufanie rosło, do tego blondyna o niebieskich oczach. Spoglądając na niego kątem oka widziałam różne emocje na jego twarzy od przerażenia, przez smutek, zdziwienie, po współczucie. Opowiedziałam mu o wszystkim, o śmierci dziadków, o śmierci Suzi, o rodzicach, o Mercedes, o moim prześladowcy, czyli o różach, listach, SMS-ach, telefonach. Wszystko co leżało na mym sercu zostało dzisiaj wypowiedziane na głos, a ja poczułam ulgę, której tak dawno nie czułam.
- Przepraszam, że to tak wszystko na ciebie zrzuciłam. - powiedziałam cicho. Teraz zorientowałam się, że przez całą opowieść zjadłam praktycznie wszystkie ciastka, które leżały na stoliku w salonie. Mimowolnie szybko wstałam i udałam się do łazienki na parterze. Wchodzą do niej zamknęłam drzwi, puściłam wodę i uklękłam przed muszlą. Nie potrafiłam kontrolować siebie samej.
Niall:
Ruszyłem po chwili za nią, mimo, że wszystkie tajemnice, odczucia, które dzisiaj mi zdradziła były nawet dla mnie ciężkie do zniesienia psychicznie, nie miałem zamiaru zostawiać jej samej. Nie teraz kiedy zaufała mi i się przede mną otworzyła. Słysząc płacz otworzyłem drzwi, jednak zobaczyłem widok, który kompletnie złamał moje serce. Holiday wymiotowała, a łzy spływały kaskadami po jej policzkach. Podszedłem cicho, zbierając jej włosy i uspakajająco głaskałem jej plecy. Kiedy skończyła spuściłem wodę, a ona oparła się plecami o ścianę wycierając usta papierem.
- Dlaczego? - spytałem cicho patrzą na jej bladą twarz i czerwone od płaczu oczy. Zauważyłem już dawno jak bardzo schudła, jednak nie spodziewałem się, że to może być wywołane tym.
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami nie patrząc na mnie. - Nie kocham swojego ciała, dążę do doskonałości. - spuściła wzrok na podłogę.
- Dla mnie idealne było twoje ciało przed schudnięciem, szczególnie dla tego, że było to zdrowe ciało. - uklęknąłem przed nią i zagubione pasmo włosów schowałem za jej ucho. Dziewczyna wybuchła płaczem i wtuliła się we mnie. Otuliłem ją szczelnie ramionami czując jak drgała z emocji. Teraz odczułem jak moje pojedyncze problemy dnia codziennego kompletnie tracą na wartości. To, że nie mogę zapalić kiedy chcę, przez co czuję irytacje, to, że nie mogę iść na imprezę, to nie są problemy, to nic ważnego, a nawet to coś za co powinienem się wstydzić, że nazwałem je problemami. Holiday miała i ma dalej przesrane w życiu, ale postaram się jak tylko będę mógł by jej pomóc.
Podniosłem dziewczynę w stylu panny młodej i zacząłem kierować się do jej sypialni. Gdy już się tam znaleźliśmy położyłem ją na łóżku i ściągnąłem buty. Przykryłem ją kocem i skierowałem się na dół by zrobić jej herbatę. W trakcie gotowania wody naszykowałem kubek z tytką herbaty oraz dwoma łyżkami cukru, a następnie sprawdziłem czy drzwi oraz okna są zamknięte. PO zalaniu herbaty i dodaniu cytryny udałem się na górę. Zauważyłem, że dziewczyna zmieniła spodnie oraz koszulkę i przykryła się kołdrą, na szafce nocnej koło niej położyłem kubek z herbatą. Sam rozebrałem się zostają w samych bokserkach i koszulce oraz położyłem się koło dziewczyny.
- Ja chcę mieć tylko normalne życie. - usłyszałem jej cichy szloch.
- Zrobię wszystko byś mogła mieć normalne, szczęśliwe życie. - przytuliłem się do jej pleców.
- Nie zostawisz mnie?
- Nie zostawię cię nigdy...
Nie zostawię cię nigdy, ponieważ już na stałe znalazłaś miejsce w moim sercu.
CZYTASZ
Oh, Fuck It // n.h
FanfictionPociągnęło go to, że ona go nie chciała. Chciał ją wykorzystać. Zakochał się. Znana historia. Banał. Ale dla niej nic nie jest łatwe po stracie najważniejszych jej osób. Książka będzie powoli akualizowana.. Fabuła nic się nie zmieni, jednak będę zm...