CHAPTER 1

115 6 0
                                    

* Wrzesien *

Kiedy zegar pokazywał już 6 wieczorem usłyszałam cichy dzwonek do drzwi. Z szerokim uśmiechem na twarzy zbiegłam szybko na dół, by czym prędzej otworzyć. Mama i Tata zerkneli tylko na mnie z kuchni doskonale wiedząc kto czeka na zewnatrz.

-Michael! - zawołałam radośnie otwieracąc szeroko drzwi. - Myślałam że już nie przyjdziesz!

-Dla ciebie, zawsze znajdę czas. - odpowiedział uśmiechając się, po czym wszedł do środka.

- Dzień Dobry, Pani i Panu Jackson!

-Dzień Dobry! - odpowiedzieli wesoło z kuchni rodzice. Moja Mama i Tata wprost uwielbiali Michaela. To on był zawsze dla nich wzorem dobrego i właciwego chłopaka. Poza tym, Mike był moim najlepszym przyjacielem! Z resztą, jedynym... Nie byłam zbyt lubianą osobą w moim otoczeniu, on też. Chyba właśnie to nas zbliżyło.

- Mike, chodź, pokaże Ci mój nowy pokój! - zawołałam wesoło, prowadząc chłopaka szybko na góre. - Powiesz mi, czy ci się podoba.

Szybko otworzyłam drzwi z jasnego drewna prowadzące do mojego pokoju.

- I jak? - zapytałam szybko z dumą w głosie, ukazując mój pokój. Mój nowy pokój był pokryty kwiecistą tapetą, wszyskie meble i wielka szafa były w kolorze jasnego drewna. Jednak najbardziej byłam dumna z pięknie zdobnionego łożka przeplatanego złotymi lampkami.

-Jest cudowny ! - Michael rozgładał się i ogładał wszystko szczegółowo. - Ah, i to łóżko! Zawsze mówiłaś mi że chciałabyś takie mieć!

-Cieszę się, że ci się podoba. A ty? Urządziłeś już swój pokój?

Ja i Michael jesteśmy tutaj nowi. Wprowadziliśmy się na początku wakacji ale dopiero teraz przywieźliśmy resztę rzeczy. Mówię " my " bo ja i Michael prawie zawsze robimy wszystko wspólnie. Nawet się razem przeprowadziliśmy,ponieważ jego ojciec i mój mają wspólną firmę i przenieśli biznes tutaj, do Mableton.

-Nie, jeszcze nie rozpakowałem wszystkiego, tylko najpotrzebniejsze rzeczy. - Michael popatrzył na mnie i chyba dojrzał w moich oczach smutek, ponieważ sam od razu jakby posmutniał.

- Hej, co jest?

-Nic takiego, po prostu... - nie skończyłam, mój głos lekko się załamał. Billy popatrzył na mnie z troską i usiadł obok mnie na łóżku.

-Nie martw się, wszytko będzie dobrze. Dla mnie to też stresujące. - zaczął - Ale nowa szkoła to nie koniec! Wręcz przeciwnie, to jest początek! Tylko pomyśl, nowe wyzwania, przygody...

-Nowi znajomi. - dodałam sucho. To mnie najbardziej martwiło, nowe osoby, które tylko bedą czekały by nam dokuczyć.

- Lills, nie przejmuj się tym. Przecież nie musi być tak, jak w naszej byłej szkole. Zaczniemy od nowa i zobaczysz, ilu będziemy mieć nowych super znajomych!

Siedziałam obok Mike w milczeniu, myślac nad jego słowami. Dlaczego to spotkało akurat jego i mnie? Dlaczego nie możemy być lubiani jak inni? Dlaczego to nasza dwójka zawsze musi być " ta gorsza " ?

Spojrzałam na niego. Ubierał się zwyczajnie, najchętniej nosił koszule w kratę. Jego uroda była zwyczajna, nie był najprzystojniejszy, ale napewno nie był brzydki! Miał zielono-niebieskie inteligentne oczy i był strasznie chudy. Tylko jego włosy wyróżniały go spośród innych - gęsta i lśniąca miedź.

-Dlaczego tak musi być? Że inni są mega popularni a reszta jest nikim? To takie nie sprawiedliwe. - zaczełam się żalić chodź to do mnie niepodobne.

- Boje się. Tak strasznie się boję, że będziemy pomiatani i wyśmiewani. Znów. Pamiętasz te wszystkie okropne lata w dawnej szkole? Każdy dzień gorszy od poprzedniego. Ja już nie chce nigdy tak żyć! Te wszystkie wredne dziewczyny, które śmiały się ze mnie przy każdej okazji. I oni, te brutalne szkolne cwaniaki, które czekały każdego dnia by znów cię skrzywdźić. Ja nawet nie wiem dlaczego oni wszyscy nas nie lubią! Przecież nikomu nie przeszkadzamy, nie wtracamy się w nic...

-Może tobie zazdroszczą urody? - spytał łagodnym głosem. -

-Mike prosze cię, przestań... - jęknełam błagalnie. - Wiem jak wyglądam, w wyglądzie nawet nie porównuje się do innych dziewczyn. Ale tobie... Może inni zazdroszczą ci osiągnieć w nauce?

- Być może. Trzeba się ich będzie spytać. - dodał wesoło, był taki spokojny przed jutrzejszym dniem, podczas gdy ja byłam kłębkiem nerwów.

- Lilly, wiem że się boisz ale obiecuję ci, że zrobię wszystko, by nie było tak jak w naszej poprzedniej szkole w Nowym Yorku. Obiecuję.

-Dziękuje, wiesz ile to dla mnie znaczy.

---------'

Zapraszam was na nowe opowiadanie o Justinie :D
Oczywiście nie zapomnę o AGE, myślę o jeszcze jednym opowiadaniu (3) :)

Miłego czytania xx


CREEPER || j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz