Lilly
Od momentu gdy zadałam mu to pytanie nasza podróż mijała w milczeniu. Od czasu do czasu ukradkiem zerkałam na jego twarz. Widziałam tylko jego idaelny profil. Był skupiony na drodze. I ciężko oddychał. Chłopcy zawsze ciężko oddychają gdy się na czymś skupią.
Jeszcze 3 dni temu był pierwszą osobą którą nienawidziłam. A dzisiaj? Od nienawiściu do miłości jest taki mały krok. Czy ja go kocham? Podoba mi się to pewne. Ale może to tylko zauroczenie? Pragnę go ale czy to już miłość? Może zbyt dużo poświęcam, przecież niewiem jak zareaguje Mike. Przecież to wrogowie. Powiedział też że często zmienia samochody. Mam chyba przez to rozumieć że co chwilę ma wypadki, łamie prawo i jest ścigany...
Creeper nie wygląda jak przestępca, jest taki niepozorny. A kiedy tylko się go pozna, wszystko się zmienia. Nasza podróż skończyła się w nieznanej mi części miasta. Wjechaliśmy w zalesiony teren. Między drzewami stał, wielki odpychający, stary magazyn. Justin zatrzymał samochód na placu przed magazynem. Wysiadł, poczym podszedł i otworzył moje drzwi.
-Jesteśmy na miejscu. - powiedział z uśmiechem i lekko wzkazał ręką w stronę magazynu. - To tutaj mieszkam, panno Jackson.
-To...twój...dom...? - odparłam przypominając sobie jak parę minut temu mówił mi o luksusach, a teraz pokazywał mi obdrapany magazyn.
-Tak. - odparł z dumą i...lekkim smutkiem. - Chodź, chłopaki pewnie są w środku.
Weszliśmy po krzywych schodach, a Justin ze zgrzytem otworzył przedemną wielkie drzwi prowadzące do środka. Weszłam w próg i od razu uderzył mnie ten kontrast. Środek tego (obskórnego z zewnątrz) magazynu był urządzony niczym w pięciogwiazdkowym hotelu!
-Wow, Justin, tutaj jest niesamowicie!
- Dzięki, urządzaliśmy tą dziurę cała paczką, każdy dodał coś od siebie. - powiedział Justin zamykając za nami drzwi.
Kiedy zamykane drzwi stuknęły dość głośno z głębi pomieszczenia zaczeły wypływać głośnie dźwięki, ciche krzyki, śmiech i przekomarzanie.
-Uhum, chłopaki właśnie idą. - stwierdził wesoło Justin.
Ja popatrzyłam na niego niepewnie.
- Oh, nic się nie bój założe się że cię polubią, inaczej będą mieli ze mną doczynienia.
Na te słowa odezwał się już z daleka wesoło Marco (jeśli dobrze pamiętam)
- Hej, Creeper, nie szpanuj już tak przed nową dziewczyną!
I zjawiło się ich trzech. Marco i Marcusa pamiętałam ze spotkania w galerii.
-Okej, chłopaki, teraz oficjanie. To jest Lilly, macie być dla niej mili, zrozumiano? - zaczął Creeper.
- Nie ma sprawy SZEFIE - odpowiedział żartobliwie Marco udając salutowanie.
-Więc, to jest Marco i jego brat Marcus. Jakby bracia Edverta zaczeli coś pierdolić od rzeczy to się nie przejmuj, oni są tacy pojebani podobno od urodzenia.
- Zajebisty jesteś Justin. - zaczął Marcus. - Po prostu zazdrościsz nam poczucia humoru.
-I Swagu. - dodał szybko Marco.
Justin tylko wywrócił oczami. Był przy nich taki swobodny i beztroski.
-No niech wam będzie. Okej, to jest Robert Savilla, jak wszyscy zaczynają świrować lub tracić głowę to on wszystkich i wszystko ogarnia.
-Miło mi cię poznać, Lilly. - powiedział serdecznie Rob, był wysoki, ciemno włosy z lekkim zarostem i umięśiony bardziej niż Justin. - Wogóle jak będziesz mieć jakiś problem do uderz do mnie. Ja zawsze pomogę.
CZYTASZ
CREEPER || j.b
FanfictionLilly Jackson wraz ze swoim przyjacielem Michael'em Clifford'em, wprowadzają się do Mableton. Nastolatkowie szybko odnajdują się w nowym otoczeniu, pomimo, że byli dręczeni w porzedniej szkole i żyli w ciągłym strachu. Niestety, ich spokojne i uporz...