Cały piątkowy wieczór spędziłam myśląc o Creeperze. Ktoś wogóle znał jego prawdziwe imie? Pnącze, Podglądacz, Łajdak. Bez sensu.
Kim naprawdę jest Creeper?
Podobno nikt nie staje się zły bez powodu. Ciekawe co wydażyło się w jego życiu, że stał się ...Creeperem.
Czy on jest potworem?
Z tego co narazie widziałam: TAK. Ale przecież to chyba nie cały on, może ta jego druga, dobra cześć ukryta jest gdzieś przed światem? Hmmm, jeśli tak, to niech szybko się znajdzie, bo mogę mieć duże kłopoty. Biedny Mike , chciał dobrze i został ukarany. A jeśli jeszcze nie został? Może to tylko wstęp? Może Michael jeszcze dzisiaj żyje, a jutro już nie bedzie po nim śladu?
Przestań panikować,Lilly!
A może nie... Może Creeper zabije Michaela a poźniej mnie? Nie moge żyć w ciągłym strachu. Już przez to przechodziłam w dawnej szkole. Żyć w ciągłym stachu, to jakby nie żyć wogóle. Nie można być sobą. Muszę się przejść. Wezmę mojego psa na spacer. Poodycham świerzym powietrzem, może przyjdzie mi do głowy jakiś pomysł, jak wyjść z tego wszystkiego. Jest już dość późno, ciemno, jestem sama w domu, rodzice wrócą dopiero w niedziele. Może nie powinnam wychodzić? W sumie, przecież idę z Sammym - moim siedemdziesięcio kilowym Labladorem.
-Sammy, kochanie chodź, idziemy na spacerek! - i wtedy ogromny pies podnosi się ochoczo z podłogi i zajmując cały korytarz, czeka przy drzwiach ze smyczą w pysku.
- Dobry Piesek!
Wieczór jest ciepły i spokojny. Nasza ulica jest pusta i oświetla tylko słabe światło latarni. Sammy idzie grzecznie przy nodze, obwąchując ciekawsko każdy możliwy zakamarek. Zbliżamy się do naszego osiedlowego mini parku. I wtedy Sammy i ja słyszymy dźwięki.
- Uh...cholera..kurwa, uhhhh... - dobiega z gęstwiny. Ktoś jest w mini-parku. Ktoś ranny. Ktoś, kto potrzebuje pomocy. Bez namysłu wchodze między drzewa i krzewy, Sammy wyrywa się do przodu. Wyprzedza mnie.
- Kurwa! Wynoś się stąd, kundlu! - ktoś wyklina pod nosem, podczas gdy słyszę warczenie Sammyiego.
-Sammy, do mnie, szybko! - przywołuję psa bojąc się że może zrobić komuś krzywdę.
Jednak gdy podchodzę bliżej, staję jak w ryta, widząc kogo znalazł mój pies. Tak musiał czuć się wtedy Mike - sparaliżowany przez strach, nie zdolny do ucieczki, chociaż rozsądek krzyczy: Uciekaj! Przez głowę przelatują najróżniejsze myśli. Uciekaj. Nie uciekaj. Udawaj że nic się nie stało. I w końcu: Zabij! Zabij go, jak masz szanse! Masz smycz w dłoni, skończ z nim. Uwolnij się. Nie! Uciekaj. Albo zaszczuj go psem. Nie! Uciekaj. Może porozmawiaj. Albo uciekaj.
-Zabierz tego kundla i wynoś się stąd, mała suko! - moje myśli przecinają ostre słowa.
Creeper, głośno oddychając i rażac mnie wzrokiem opiera się o drzewo. Jego ciało, choć tak idealne, wykrzywione jest bólem. Sammy już nie warczy, stoi obok, gotowy w każdej chwili mnie obronić.
-Wypierdalaj stąd mała kurwo, bo zastrzele tego twojego psa i ciebie też! - zaczyna głośno jęczeć Creeper, któremu ból przeszkadza już nawet mówić. Nie dziwie mu się.Jest ranny. Lewa strona jego koszulki jest przesiąknieta krwią, a z jego lewego boku powoli sączy się gęsta krew.
- Myślisz, że żartuję? Chcesz się przekonać ?!
Wyjął broń.
-Pomogę ci. Uspokój się. - sama nie wierze, że to powiedziałam. Ja, chcę pomóc nijakiemu Creeperowi, który dziś pobił mojego najlepszego przyjaciela. Niewierze w to co robie! Czy ja oszalałam? Chyba tak.
-Co kurwa, powiedziałaś? - wyrzucił z niedowierzeniem Creeper, mocniej trzymając się drzewa.
- Ty chcesz MI pomóc? Mi?!
-Tak. - odparłam krótko. Oj, żebyś tego nie żałowała, Lilly. - Chodź. Widzę, że jesteś ranny.
-Czy ty, mała suko, wiesz z kim, do cholery, rozmawiasz?! - Jego piękne oczy patrzyły na mnie zdezorientowanym i wściekłym wyrazem.
-Tak, tak myśle. A teraz przestań już mnie wyzywać i chodź, zanim wykrwawisz się na śmierć.
---------
Przepraszam jeśli nie robię wogóle notatek :)
Ale jeśli jest coś ważnego do powiedzenia, to was poinformuje. Tak wogóle to...SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ! :DD
CZYTASZ
CREEPER || j.b
FanfictionLilly Jackson wraz ze swoim przyjacielem Michael'em Clifford'em, wprowadzają się do Mableton. Nastolatkowie szybko odnajdują się w nowym otoczeniu, pomimo, że byli dręczeni w porzedniej szkole i żyli w ciągłym strachu. Niestety, ich spokojne i uporz...