CHAPTER 18

55 3 0
                                    

Nie chce nawet myśleć o tym co stało się ostatnio. Takiego Justina jeszcze nie widziałam. To był chory trans.
Kiedy wbił mu sztylet w kolano, a potem przekręcił...krzyki, okrutny śmiech i krew. Krew była wszędzie - na Dougu, na ziemi,
na rękach i uśmiechniętej twarzy Creepera. Nie mogłam uwierzyć w to co się działo. A potem Justin wyjął nóż, w milczeniu
chwycił mnie za rękę i wsiedliśmy do samochodu. Nie odezwałam się ani słowem, byłam zbyt przerażona. On też też nic nie mówił.

Później odwiózł mnie do domu i tylko rzucił krótko: Zadzwonię.

I zadzwonił na drugi dzień, po południu. Powiedział tylko że nie da rady się dziś spotkać. Żadnych wyjaśnień, nic.
To było we wtorek. A dziś jest już piątek.

Od wtorku do mnie nie zadzwonił. Zaczynam się martwić. Nikt w Mabeltown też go nie widział. Tylko członkowie Armor Kings
nie znikneli. Może powinnam z nimi porozmawiać? Oni na pewno wiedzą gdzie jest Justin.
  
  
Wychodzę że szkoły po lekcjach. Dostrzegam Michaela idącego samotnie do domu. Unikał rozmowy ze mną przez cały czas,
teraz już nie ma wyścia. Musimy wyjaśnić sobie parę spraw.

-Michael, zaczekaj! - wołam, a gdy chłopak odwraca się, widzę w jego oczach zmartwienie.

-Lilly..

-Wiem że zachowałam się podle. Ale muszę z tobą pogadać. Wysłuchasz mnie? - zaczynam. Mike pokiwał twierdzącą głową.

- Wiem też że jesteś na mnie zły. Masz prawo się na mnie gniewać, ale wszystko ci teraz wyjaśnię.Pamiętasz ten nieszczęsny piątek kiedy poznaliśmy Creepera? Tego samego dnia wieczorem spotkałam go w małym parku który jest niedaleko
mojego domu. Chłopak był ciężko ranny. Naprawdę. Miał rozcięty bok, bardzo głęboko. I...pomogłam mu.

-Pomogłaś mu? - jęknął zawiedziony Michael.

- Dlaczego?

-Tamtego wieczoru też zadawałam sobie to pytanie wiele razy. I wiesz co? Do dzisiaj nie wiem, czemu to zrobiłam. Ale czy tak nie powinno się robić? Bezinteresownie pomagać? Okej, no więc później Creeper trochę ochłonął i zaczął mi troszkę ufać. Przedstawił mi się.Ma na imię Justin Bieber.

-Bieber? Serio?!

-Mhym. Ale wiesz co było potem Mike? Justin zrobił coś, dzięki czemu teraz tutaj jestem i żyję.

Mój przyjaciel patrzył na mnie z zaciekawieniem.

-Kiedy poszłam do sklepu, napadło mnie trzech skinów. Byłam bez szans. Ale w ostatniej chwili zjawił się Creeper. I chociaż jego bok był rozcięty i dalej krwawił, po kolei zrównał z ziemią wszystkich napastników. On mnie uratował, a ja wcześniej pomogłam jemu.

Michael kiwał głową z niedowierzeniem.

- A później, kiedy przez przypadek natkneliście się w galerii... Mike, musisz zrozumieć, on ma dość trudny charakter. Potrafi się zmienić w ciągu paru sekund. Przepraszam cię za niego, może on się nie przyzna ale na pewno w głebi serca też tego żałuje.

-Czyli wy...no ten... jesteście razem? - wyrzucił z siebie Michael.

-Spotykamy się ze sobą, ale jest jeszcze jedna rzecz o której powinieneś wiedzieć. - teraz musiałam musiałam mu o tym powiedzieć, chociaż
wcale nie miałam na to ochoty.

CREEPER || j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz