CHAPTER 2

97 6 1
                                    

Wziełam głęboki oddech. Budynek nowej szkoły prezentował się wspaniale. Był to ogromny kompleks szkolny składający się z 3 budynków i przestronnego placu. Budynki szkolne układały się w literę C, tak że z 3 stron otaczały ten piękny plac. Miałam szczęście, że trafiłam do jednej klasy z Cliffordem, jego wsparcie było dla mnie w tym momencie najważniejsze.

Jednak, ku mojemu zaskoczeniu, zostałam ciepło przyjęta w nowej klasie. Już w pierwszy dzień poznałam cztery nowe koleżanki, które pomagały mi w następnych dniach odnaleść się w nowej szkole.

" Zapomnij o przeszłości "- powtarzał mi Mike. widząc jak dobrze radzę sobie w nowym otoczeniu.Też radził sobie świetnie, poznał paru chłopaków, którzy podzielali jego pasję. Został nawet wybrany na przewodniczącego klasy!

Z nauką szło nam doskonale, dobre oceny szybko pojawiały się w dzienniku.Byliśmy, jak zawsze, aktywni na lekcjach, robiliśmy dodatkowe prace. I nikt nam nie dokuczał. Mogliśmy być sobą.

Byłam taka szczęśliwa!

-----------

Jednak pod koniec pierwszego miesiąca, w szkole atmosfera zaczeła robić się napięta. Coś wisiało w powietrzu.

Każdy chodził skrępowany, nikt już nie chciał spędzać wolnego czasu na placu przed szkołą.Wszyscy wracali szybko do domu. Nawet nauczyciele baczniej rozglądali się po całym terenie. Nie mogłam się dowiedzieć o co chodzi. Nikt nie chciał o tym rozmawiać.

Tylko czasem udało mi się usłyszeć pojedyńcze słowa, które moi znajomi wypowiadali z lekkim strachem w głosie.

Creeper,

Roman,

Armo Kings,

Wrócił.

Kompetnie nie pojmowałam co się dzieje, Michael też nie miał o niczym pojęcia.

----------

Był piątek, mroczna aura wciąż nie odpuszczała. Podczas lekcji angielskiego nauczycielka poprosiła mnie i Michaela, abyśmy zkserowali teksty potrzebne do następnych zajęć. Wyszliśmy jeszcze przed dzwonkiem. Mike miał iść do drugiego budynku, a ja do trzeciego.

Przeszliśmy przez drzwi wyjściowe i wtedy GO zobaczyłam. Przez powietrze uderzały powolne basy, płynące z jego samochodu (nie znam się na autach, ale ten musiał kosztować fotune!).

Chłopak opierał się lekko o swoje cacko. Pił powoli cole i stukał w ekran swojego smartfona. Pierwsze myśl jaka przemkła mi przez głowę to...

bożyszcz,

idol,

grecki Bóg.

Chłopach miał na sobie śnieżnobiały podkoszulek, czarną skórzaną kurtkę, czarne spodnie (które niemoralnie wisiały w kroku) i czarno-złote adidasy z wysoką cholewką.

Robiło mi się gorąco, czułam wypieki na mojej twarzy. A on tylko tak stał, nawet na nas nie patrzył, a jego jasno brązwe włosy lśniły w popołudniowym słońcu. Mike widząc jak bezwstydnie patrzę się na obcego, chciał już mnie ponaglić ale wtedy chłopak bez żadnych skrupółów cisnął pustą już puszką coli wprost na trawnik szkoły i dalej stukał w ekran swojego telefonu.

Mike widząc tą scene, poczuł się odpowiedzialny i szybko ruszył w stonę obcego chłopaka.

- Hej, jako przewodniczący klas pierwszych zwracam ci uwagę i proszę cię żebyś podnióśł tę puszkę którą właśnie rzuciłeś i odniósł ją do śmietnika! - zaczął głośno i z pewnością siebie. - Poza tym nie jesteś uczniem tej szkoły i nie powinienieś przebywać na jej terenie. - dodał poważnie, gdy rozległ się dźwięk dzwonka szkolenego.

Obcy powoli podniósł głowę. Wtedy cały jego czas prysł. Obrzucił go tak pogardliwym spojrzeniem, że Mike aż cicho jęknął.

Orzechowo-miodowe oczy chłopaka świdrowały Clifforda jeszcze przez parę sekund. Potem chłopak zaśmiał się jakby usłyszał najlepszy dowcip w życiu. Ze szkoły powoli zaczeli wychodzić już uczniowie. Jednak było tak cicho, wszyscy patrzyli tylko na obcego i Michaela.

-Chyba sobie ze mnie żatujesz, psie. - odezwał się w końcu obcy, tak pięknym i jednocześnie twardym głosem. Jednak mój przyjaciel wciąż stał obok niego, bałam się że stoi tam nie trzymany już poczuciem odpowiedzialności lecz wryty w ziemnie przez stach. Od obcego chłopaka biła bowiem nienawiść.

Mike już chciał coś cicho powiedzieć, ale w tym momencie obcy oderwał się od samochodu, schował telefon do kieszeni i jedną ręką od dołu wytrącił chłopakowi wszystkie papiery które trzymał przy sobie.

Białe kartki jeszcze fruwały w powietrzu, gdy chłopak wymierzył uderzenie z pięści prosto w chudy brzuch mojego przyjaciela. Mike bez słowa osunął się skulony na ziemię, poniżony przed całą szkoła. Jak za dawnych lat.

- Mike ! - krzyknęłam podbiegając do kulącego się pod obcym Michaelem.

Chłopak, który okazał się zwykłym szkolnym dręczycielem, zagwizdał na mój widok. Prostak.

- Michael, nic ci nie jest ? Michael !
Pomogłam wstać mojemu przyjacielowi, uczniowie wszystko obserwowali w ciszy.

Nikt nie postawił.

Nikt nie pomógł.

Wszyscy się bali..

- Hej, mała, nie jesteś za śliczna na zadawanie się z tym rudym? - spytał pogardliwie obcy.

-Znęcanie się nad słabszymi to takie szczeniackie zachowanie. Jesteś potworem. - wysyczałam do niego, zaczynając zbierać rozrzucione papiery.

Jednak gdy chciałam obrócić się w jego stronę i powiedzieć mu że " dręczenie innych jest żałosne " jego już nie było. Nie było też jego szpanerskiego auta i dźwięków rapu z głośników.

Znikł.

Uczniowie szybko zaczeli sie rozchodzić, szebcząc jedynie coś sobie do ucha.

----------

-To był Creeper - powiedziała cicho Melissa, jedna z moich najlepszych koleżanek.

Siedziałyśmy we czwórkę na szkolnej stołówce.

-Creeper? - Michael wrócił wcześniej do domu po sprzeczce w obcym, a ja byłam przestraszona, że koszmary z dawnej szkoły mogą powrócić.

- Mike źle zrobił, że zbliżył się do Creepera, ale zwrócenie mu uwagi było kompletnym samobójstwem! - dodała niespokojnie Kelsey.

-Na Creepera nie wolno nawet patrzyć! - jękneła cicho Melissa.

Nie wolno patrzyć?! Kim jest ten chłopak?! I przypomniałam sobie jak wtedy stałam i patrzyłam się na niego ślepo.

-Mnie też by pobił? - spytałam, nie wierząc w to co słyszę.

W szkole w NY też byli szkolni łobuzi, ale żaden z nich nie zbudzał takiego strachu jak Creeper.

-Oh, Lilly, kto wie co on by z tobą zrobił! - zaczeła Carly. - Ten chłopak, choć jest nieziemsko przystojny, to potwór! Bestia! Z Creeperem nigdy nie możesz być niczego pewna. Nawet śmierci.

-I co najgorsze, on nigdy nie jest sam. - powiedziała Kelsey. - Jest ich cała piątka, nazywają się Armor King. To największy postrach naszego miasta. Jednego dnia możesz żyć normalnie, ale następnego nawet nie zostanie po tobie ślad. Nikt nie może nic zrobić, nawet policja jest bezradna.

-To straszne. - zaczynałam się bać. A jeśi to nie koniec? Co będzie jak creeper wróci po Michaela?

- Ale dlaczego teraz? Dlaczego nie widziałam Creepera wcześniej?

-Wiesz, nic nie jest potwierdzone, ale podobno Creeper wyniósł się ostatnio na drugą stonę Kanady. Jednak, jak widać, wrócił. - słowa Carly powoli przestały do mnie docierać.

Bałam się.

Creeper wróci i skrzywdzi mnie i Michaela?

Co mam zrobić, jeśli nawet policja nie może pomóc?

CREEPER || j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz